Można by powiedzieć, że na wiadomość o FENIKS-ie wszyscy zareagowali gorzej niż źle.
Gdy tylko weszliśmy z Marcusem do sali jadalnej, gdzie czekało na nas całe zgromadzenie, mój ojciec od razu porwał mnie w ramiona i mocno przytulił. Dalia była druga w kolejce z oczami czerwonymi od łez. Głaskała mnie po głowie, szepcząc do ucha jak bardzo jej przykro, natomiast jej syna poklepała wyłącznie po ramieniu. Eryk kiwnął nam głową, chociaż widać było jak bardzo był poruszony, a za jego przykładem poszła cała Rada. Jak się okazało, rodzice chłopaka wrócili z ich wolnego miesiąca wczoraj, zaraz po tym jak dostali list z informacją o naszym zaginięciu. Andre bardzo miał ochotę coś powiedzieć, a w jego oczach zaiskrzyły się łezki na mój widok, jednak ostał na niskim ukłonie.
Po tym jak usiedliśmy przy stole dowiedzieliśmy się od strażnika, co działo się po naszym zniknięciu. Andre od razu zauważył naszą nieobecność, więc zaczął nas szukać, jednak ludzie Szpona uwinęli się zbyt szybko, a jedyną oznaką naszego uprowadzenia była karoca pędem opuszczająca teren Bercherów. Do tego zniknęły wszystkie osoby w kapeluszach, a kilkoro strażników należących do Bevana zaczęło się zachowywać zbyt podejrzanie. Andre przycisnął jednego z nich - najmłodszego, jak potem dodał, a ten przestraszony groźbami oraz gabarytami strażnika, wszystko mu wyśpiewał.
Chłopak był Aryjczykiem o ciężkiej sytuacji życiowej i z płaczem zeznawał jak Szpon obiecał mu sporą sumę aryjskiego złota oraz bezpieczeństwo. Zarzekał się, że Lord o niczym nie wiedział, a poza tym nie chciał wydać reszty buntowników, nawet gdy ojciec zaproponował mu większą stawkę niż Szpon. Nie dowiedzieliśmy się również jak naprawdę miał na imię przywódca rebelii, a w żadnym spisie ludności na terenie Arii nie było nikogo pasującego do opisu mężczyzny.
Odkąd nas porwano, ojciec zdążył skontaktować się z każdym przedstawicielem Hrabstw oraz Klanów, tak żeby nie mówić bezpośrednio o naszej nieobecności. Szpiedzy, których rozesłała Rada również mieli się za nami rozglądać oraz nasłuchiwać jakichkolwiek wieści o mnie i Marcusie.
Potem nadszedł czas, żeby się przyznać. Po słowach "przechwyciliśmy list FENIKS-a już jakiś czas temu", Eryk nie wytrzymał, wstał od stołu i zaczął rozprawkę o tym jacy jesteśmy nie odpowiedzialni. Dalia trzymała go za rękaw płaszcza, prosząc aby przestał się unosić i usiadł. Pomimo tego, że Rada dziwnie na nas patrzyła, a Marcus drżał przed ojcem, nie zaprzeczył, że od początku był w to wciągnięty. Zachowywał się idealnie jakby był obecny dnia, w którym dowiedziałam się o liście i potwierdzał każde moje słowo.
Na samym początku przeprosiłam wszystkich za brak zaufania oraz zatajenie informacji, a połowa Rady, która kiedyś należała do Arii tłumaczyła się tym, że nie wiedzieli co zrobić, więc najpierw przyszli do mnie, zrzucając tym samym całą odpowiedzialność na moją głowę. Ojciec nie przyznał się, że również był tam tamtego dnia, a kiwał jedynie głową z zadumaną miną. Powiedziałam również o szpiegach rozesłanych po całej Olympii, chociaż pominęłam tego, którego kazałam umieścić w pałacu Kaspiana. Wypowiedź zakończyłam, wspominając o znaku rebeliantów - feniksiej łapie ze szponami, drapiącymi ziemię i dodałam, że osobiście nie widziałam go na żadnym budynku w Hrabstwie przez które przechodziliśmy.
Ani ja, ani Marcus nie mieliśmy ochoty opowiadać im o naszej ucieczce. Było duże ryzyko, że w między czasie podróży zginiemy z wyziębienia, zaatakowania przez dzikie zwierzęta czy przez ludzi Szpona, a wspominanie tego nie należało do najprzyjemniejszych. Dlatego też, wszyscy usłyszeli skróconą historię jak udało nam się uwolnić ze starej szopy, przeskoczyliśmy w inne miejsce, ukradliśmy ubrania i konia, po czym wróciliśmy do pałacu.
Dopiero teraz mama zwróciła uwagę na moje rozcięte ręce i szybko posłała służącą po specjalną maść, przyspieszającą gojenie. Gdy po kilku chwilach młoda kobietka przyniosła żółty krem w przezroczystym słoiku, najpierw dokładnie posmarowałam ranę Marcusa, chociaż on jęczał, że może zrobić to sam, a dopiero później swoje dłonie.

CZYTASZ
Olympia
FantasyCo byście zrobili, gdyby kazano wam poślubić waszego największego wroga? Gdy na drodze Melody staje Marcus - jedyna nadzieja, aby zakończyć trzydziestoletnią wojnę, dziewczyna nie waha się ani trochę. Jednak życie królowej nie jest usłane różami. Wo...