Rozdział 22

1K 69 17
                                    

- Proszę! - krzyknęłam, słysząc pukanie do drzwi.

Stałam właśnie przy sztaludze, przodem do balkonu. Obraz miał przedstawiać Heliosa, lądującego na swojej klatce, ale na razie wszystko jeszcze wyglądało jak pomieszanie z poplątaniem. Odstawiłam paletę, po czym wytarłam ręce w fartuszek owinięty wokół talii. Gdy się odwróciłam, Dalia zamykała za sobą drzwi.

- Jak się dzisiaj czujesz, słoneczko? - spytała.

Miała na sobie piękną suknię do ziemi i z długimi rękawami. Cała była szara, ale dół i wszystkie wykończenia zostały pokryte czymś w rodzaju czarnej pajęczyny. Widać było, że kobieta jest w całkiem dobrym humorze, a na jej twarzy widniał zachęcający uśmiech. Mogłam śmiało powiedzieć, że w pewnym sensie Dalia była dla mnie jak druga matka. Cały czas o mnie dbała, gdy tylko była w pałacu to przychodziła się ze mną zobaczyć i wykazywała spore zainteresowanie moim życiem, nawet w drobnych kwestiach jak mój ulubiony kolor.

- Świetnie, a jak twoje samopoczucie? - odpowiedziałam, delikatnie przytulając ją na powitanie, starając się nie pobrudzić jej w farbie.

- Nie najgorzej. Powinnam ci się ukłonić, Wasza wysokość. - dygnęła, chichocząc pod nosem.

- Przestań, jesteś dla mnie jak matka.

Zauważyłam zmianę w jej twarzy. Uśmiech na chwilę zbledł, a Dalia spoważniała. Przestraszyłam się, że powiedziałam coś źle, ale kobieta tylko pogładziła mnie po włosach i głośno westchnęła. W ciemnych oczach, które odziedziczył po niej Marcus, ujrzałam małą iskierkę.

- Nawet nie wiesz ile te słowa dla mnie znaczą. - szeroki uśmiech ponownie zawitał na jej twarzy, ukazując idealnie proste i białe zęby. - Niestety, przyszłam się pożegnać.

- Już jedziecie? - uniosłam brwi w ciekawości. Wiedziałam, że ojciec z mamą dzisiaj wracali do siebie, ale nie sądziłam, że rodzice Marcusa pójdą w ich ślady. Szczerze spodziewałam się, że Eryk będzie chciał zostać na dłużej i podyrygować trochę synem.

Dalia pokiwała ze smutkiem głową.

- Chciałabym jeszcze zostać, ale teraz to wasz dom i wasze królestwo. Spadnie na was masa obowiązków, a obecność mnie i mojego męża będzie wam tylko przeszkadzać. Poza tym Eryk wymyślił coś co nazwał "drugim miesiącem miodowym" i planuje wyjechać gdzieś w tereny środkowej Gar... znaczy się, głęboko na środkowy wschód królestwa. Przepraszam, ale dalej ciężko jest mi się przestawić, że teraz jest jedno wielkie państwo.

Ta informacja wzbudziła we mnie wspomnienia przechwyconego listu Szpona. Kazał on wysłać dwa oddziały po trzydziestu pięciu ludzi, właśnie tam. Albo był to wyjątkowy zbieg okoliczności, albo Eryk naprawdę miał coś wspólnego z FENIKS-em.

- W takim razie, miłego wypoczynku. Mam nadzieję, że niedługo się zobaczymy. - uśmiechnęłam się do kobiety - A co takiego ciekawego jest w tamtych terenach, że właśnie tam spędzacie drugi miesiąc miodowy?

- Szczerze mówiąc to nic ciekawego. Mamy tam pałac, a mężowi znudziło się codziennie rano oglądać morze, więc postanowił zmienić otoczenie.

Wyglądało to jakby mówiła prawdę i w ich wyjeździe nie byłoby żadnego ukrytego spisku, ale to była Dalia III złocona - żona największego tyrana od przynajmniej trzydziestu lat i matka równie okrutnego Marcusa. Na pewno była świetną manipulatorką i sprytnym kłamcą. Jednak przez to jaką sympatią do niej pałałam, ciężko mi było uwierzyć, że mogłaby zrobić coś złego.

Właśnie dlatego nie chciałam mieć dobrych relacji z Marcusem - uczucie zakrywałoby zdrowy rozsądek.

- Mogę cię o coś spytać? - od kilku dni nurtowała mnie jedna kwestia.

OlympiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz