Rozdział I |2|

68 7 0
                                    

Kolejne dni nie zapowiadały się ciekawie. Narady, strategie a także inne sprawy zawładnęły życiem codziennym członków rodziny Królestwa Clarines jak i również Sory, Kiki i Kyo.

Ta trójka już od początku zapowiadała się bardzo przyzwoicie, jednak każda z nich miała w sobie to "coś", co nie pozwalało na całkowite powodzenie ich strategii czy też planu konspiracji.

Każda z nich była inna, to fakt, ale kiedy w ich rękach leżał los milionów istnień łączyły siły i starały się dojść do wspólnego porozumienia między sobą. Dzięki ich planom Klan Uesegi zakończył strajk a także przekonywanie innych wpływowych Klanów do obrócenia się przeciwko panującej Monarchii.

Życie wszystkich wiodło się spokojnie i płynęło z prądem.

Oczywiście do czasu...

Jedyną rozrywką na zamku stanowiła przecudowna para jaką byli Mei i Obi. Byli względem siebie uszczypliwi, krytyczni i...

Całkiem dobrze dopasowani.

Mówię poważnie. Oboje żyli jakby następnego dnia nie było, zawsze dawali z siebie 100 procent, a wymagali nie wiele.

- Wstajemy ślicznotko - wparował rozradowany do jej komnaty kociooki nie zważając na jej dzień wolny obudził ją przed świtem, gdyż nie miał co robić. (ja zabiłabym go, albo za jaja powiesiła XD)

- KYAAAA!! - uderzyła go rękojeścią swojego miecza.

- Ty cholero jedna! Jak cię złapię to powieszę ugh... utrapienie z tobą tylko. - potem jeszcze po cichu wyklinała go przez krótki moment.

- Jak już wsta...

- Kto tak powiedział? - zapytała z mordem w oczach.

- Twoja postura sama na to wskazuje - 

- Jesteś uciążliwy, wiesz? - było to bardziej stwierdzeniem niż pytaniem.

- A ty urocza kiedy się wkurzasz - uśmiechnął się, co tylko jeszcze bardziej ją zirytowało.

- Naprawdę cię nienawidzę, wynocha stąd - wypchnęła go za drzwi.

Gdy zatrzasnęła je z impetem in tylko westchnął. Naprawdę nie rozumiał dlaczego to zrobił.

Może nie mógł wytrzymać bez niej?

Nie, to na pewno nie to...

A może?

Niemożliwe...

A jednak...

Tutaj wszystko co wydaje się niemożliwe i bezsensowne jednak jest możliwe i posiada jakiś sens. 

- Obi? Jest przed świtem. Co tu robisz? - spytała Shirayuki.

- Witaj panienko, dzisiaj ważny dzień. Jak się czujesz? - 

- To jakby sen miał się dzisiaj spełnić. Tak długo wyczekiwany dzień... nadal nie wierzę. Co się dzieje? - spytała,

- Powiedzmy, że próbuję pomóc mojemu przyjacielowi przywrócić wspaniałą relację z osobą na której mu zależy, ale coś mu nie wyszło - westchnął i podrapał się po karku by po chwili oprzeć się o filar zamku.

Czerwono włosa zaczęła się śmiać.

- Obi, tu chodzi o ciebie i Mei. Kitów mi nie wciskaj. Przed zrobieniem czegoś pomyśl jej tokiem myślenia. Typu jak może na to zareagować i jak bardzo wpłynie czy też zmieni waszą relację - uśmiechnęła się promiennie.

Ta dziewczyna naprawdę była aniołem w ludzkiej skórze i w sumie każdy kto ją poznał wiedział to, jednak ten anioł już od dawna był dla niego jak owoc zakazany.

Tak bardzo niedostępna, ale tak kusząca...

Porozmawiali jeszcze trochę, dziewczyna objaśniła mu jej sposób bycia, po czym każdy udał się w swoją stronę.

***

Ślub był przepiękny, Saki i Mitsuhide płakali od zaczęcia składania sobie przysięgi młodych. Nawet Obi uronił kilka łez.

- Przestań się mazgaić, jesteś przecież ''mężczyzną'' - zadrwiła z niego Mei.

Spojrzał na nią z politowaniem i również powiedział kilka ciekawych słów.

- Jak nie uciszysz się to takie naloty jak dzisiaj rano będziesz miała codziennie, powiedz jeśli chcesz - uśmiechnął się do niej przyjaźnie - 

- Ty...

- Sama zaczęłaś - wzruszył ramionami i dalej przysłuchiwał się odbywającym się zaślubinom.

Potem przyszedł czas na ich listy, były przepiękne. Włożyli w nie całe swoje serce i zaangażowanie. Wszystko wyszło perfekcyjnie, teraz pozostał tylko czas na imprezę.

Wszyscy świetnie się bawili, naprawdę. Wesele wyglądało mniej więcej tak:

Izanami i Saki jako goście najwyżsi z zaproszonych zasiedli na tronach, złożyli młodej parze życzenia a także dołączyli się pod koniec pierwszego tańca tym samym rozpoczynając drugi. Obie pary stopniowo prosili gości do przyłączenia się do tańca. Nastał także odbijany, w którym Shirayuki tańczyłam najpierw z Izaną potem Obim a także może to innych zdziwić ale Yutą.

Oczywiście nie obyło się bez pchnięcia w wir przyjęcia Kiki i Mei, które podpierały ściany z wdziękiem i gracją.

Cóż, co jak co, ale Kiki nie trudno było namówić do tańca, wystarczyło zawołać Mitsuhidego i już była w stanie przetańczyć całą noc i jego boku.

Mei nie miała tak naprawdę z kim tańczyć ani po co. W ogóle postanowiła tu przyjść tylko i wyłącznie ze względu na szacunek do pary młodej i prośby swojej ciotki.

Koniec końców zatańczyła z Yutą, Zenem i Izaną a nawet Obim, który w kulturalny sposób postanowił odpokutować za poranną pobudkę.

Tak wyglądał ich wspaniały dzień. Mimo wielu młodych arystokratów i magnaterii (to to samo, ale musiałam wspomnieć o ostatniej warstwie społecznej) nikt nie spił się na śmierć, ani nie zaliczył bardzo poważnego zgona, co było pełn sukcesem.

Saki poznała przyjaciół Śnieżki z Lilias, którymi była zachwycona. Stwierdziła, że będzie musiała ich kiedyś zaprosić tutaj aby z nimi porozmawiać o Olin Maris więcej.

Wspaniały dzień, wspaniały wieczór i wspaniała noc. Nawet wydarzyło się coś niespotykanego dotychczas, mianowicie Lord Haruka uśmiechnął się szczerze (co dodając tak na marginesie wyglądało jakby chciał wszystkich pozabijać i zrobiłby to od razu) i stwierdził, że na rocznicę bądź miesięcznice wyśle im prezent od siebie.

Czego chcieć więcej?

Narazie niczego.

~~~~~~~~~~~~

Heyy!

Mamy o to pierwszy rozdział kontynuacji tej powieści. Jak czas mi pozwoli i się wyrobie to wleci nominacja, którą dostałam od NikoArtt za co bardzo dziękuję (dodam takse pytania od siebie do pewnych osób, które będę nominować)💕

W międzyczasie opublikuję reakcje z Haikyuu.

Trzymajcie się i do następnego!

~Aniczera1234

Mistress Wistaria |Izana Wistaria|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz