Rozdział X

124 12 2
                                    

***WIECZÓR***

Dzień zbliżał się ku końcowi. Zachodzące słońce coraz niżej brodziło tuż przy horyzoncie. Wieczór się przybliżał, raczej już nadszedł. Jasnoniebieska szarość w tempie maratończyka zbliżała się i ogarniała całe niebo. Poświata jak od pożaru mówiła o usypiającym słońcu. Olbrzymia kula pomarańczy wpływała na bezkres elipsy nieba. Na ziemi panowały egipskie ciemności, gdzieś w oddali słychać rechotanie żab. Rytuał ze stawu powtarzał się co wieczór

Mrok powoli wypełniał każdy zakamarek, lekki powiew wiatru napędzał spragnione odpoczynku ludzkie ciała. Mocny fiolet z poświatą okrągłej na niebie pomarańczy wydawał się światem bajkowego raju. Zarysy usypiającej natury potęgowały z każdą chwilą. Pohukujący puszczyk rozpoczął nocne polowanie. Echo wieczoru dudniło w uszach. Ciemność wieczornej pory przysłoniła jak parasol przed deszczem chroniąc układający się świat. Księżyc również dał za wygrane naciskającej chmurze, która okalała senną wieczernicę. Wieczór pozwalał cieniom odpocząć na swoim tle zaczarowanej otchłani i spokojnie rozwieszonego płaszcza ciszy. Wieczór zasnął, noc przytuliła się do niego tworząc parę snującej w ciemności.

Bankiet już dochodził do końca, wraz z Izaną wracała do pokoju. Nie odzywali się do siebie oboje. Było niezręcznie, ale co mogła zrobić. Przecież nie będzie się jemu tłumaczyć ze wszystkiego.

- Mój Panie, wróć sam do komnaty. Muszę iść do biblioteki po kilka książek - ukłoniła się i skierowała w stronę biblioteki. 

Po długiej drodze do niej cały czas czuła, że ktoś za nią idzie, ale ignorowała to przez długi czas.

- Lady Watanabe, nie widziałem cię już z rok. Moje serce wreszcie ponownie cię ujrzało i zabiło mocniej - 

- Witaj Sir Zevahn, chętnie bym porozmawiała, ale spieszę się -

Niestety on nie odpuszczał, wiedziała jaki on jest i przy ich każdym spotkaniu błagała w myślach, aby w końcu stąd sobie poszedł.

Spławienie go graniczyło z cudem.

- Ahh, Panienko Saki, jesteś taka nieśmiała. To sprawia, że jesteś taka urocza - delikatnie dotknął jej policzka, czego szybko pożałował.

Pewien 25 letni blond włosy mężczyzna sprzedał mu prawego sierpowego. 

- Wasza Wy... - nie dokończyła, ponieważ zaczął go okładać pięściami. Kiedy skończył podszedł do dziewczyny i obejrzał dokładnie jej ciało (nie xD nie w tym sensie).

- Wszystko w porządku? - skinęła głową.

Pogardliwy wzrok zatrzymał się na szlachcicu, który teraz próbował nieudolnie wstać.

- Czy twój ojciec nie nauczył cię szacunku względem zajętych dam? - 

- Kim jesteś by zwracać się do mnie tym tonem! Ty psie! - 

W tym momencie w drzwiach stanął Pan domu wraz z Suzu i Kiki

- Wasza Wysokość, czy coś się stało? - pokłonił się należycie. Wspomniana dwójka też. Biedny szlachcic z wrażenia zaniemówił.

- Suzu, Kiki wierzę, iż należycie zajmiecie się Sir Zevahnem - wspomniany chłopak pochodzenia szlacheckiego został wyrzucony. 

- Saki... co się stało? - spytał zaniepokojony patrząc pytająco na Izanę.

- Był zbyt nachalny względem niej. Teraz wszystko jest w porządku - wypowiedział Izana, dziewczyna potwierdziła jego słowa uśmiechem i skinięciem głowy.

- Skoro wszystko dobrze, nie będę przeszkadzał. Dobranoc - po czym zamknął drzwi i oni we dwójkę zostali w bibliotece.

Dziewczyna skierowała się od razu po wspomniane książki. Izana oparł się o regał i przyglądał się jej.

Kiedy skończyła podeszła do niego i powiedziała:

- Dziękuję za ratunek - 

- Zapomnijmy o tej sytuacji - ujął jej dłoń i ucałował ją...

***

Wszystkie niejasności wyjaśnili sobie podczas drogi do pokoju.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Koniec trochę zrąbałam, ale rozdział się pojawił.

Mam nadzieję, że plany na 2021 są już wam znane.

Trzymajcie się cieplutko!

~Aniczera1234


Mistress Wistaria |Izana Wistaria|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz