Rozdział XV |2|

37 5 0
                                    

***POPOŁUDNIE***

Wszyscy wyczekiwali powrotu Króla do swego miasta jak i Zamku, który trochę opustoszał. Pokojówki już dobrały się do Saki i nie odstępują jej na krok.

Dwie z nich upinają fryzurę, jedna robi delikatny makijaż, trzy zakładają gorset, suknię i dodatkowe warstwy tiulu alby suknia była długa, ale zwiewna.

- Przynieście biżuterię - rozkazała główna pokojówka Saki.

- Nie musisz się spieszyć, mamy jeszcze sporo czasu - upomniała ją Saki.

Luciana od zawsze miała głowę na karku i często robiła coś w szybszym tempie, ale z wielką dokładnością i profesjonalnością.

- Wasza Wysokość, służę tobie już od dawna i wiem, że będziesz chciała jeszcze odwiedzić straże pałacowe, a także Księżniczkę i Księcia - wyjaśniła.

- Dlatego długo domagałam się tego, abyś trafiła do mojego skrzydła zamkowego - upiła łyk ulubionej herbaty.

- To zaszczyt służyć tobie, Pani - ukłoniła się lekko nie odrywając swoich oczu i skupienia od wyboru koloru i kształtu biżuterii do swojej Lady, której służyła.

- To biżuteria wykonana przez Barona Escliffe, zrobiona specjalnie na twoje urodziny, Wasza Miłość - podała jej do obejrzenia cały komplet.

Suknia Saki była koloru granatowego, dlatego wybór biżuterii ze srebra było idealnym trafieniem w dziesiątkę jak nie setkę.

- Będzie pasowało również do twej nieskazitelnej urody - zapięła jej naszyjnik, który wyglądał obłędnie. Srebro z diamentem w środku podkreślało jej piękne oczy, w których zakochany był nie jeden potomek arystokratycznej rodziny.

Włosy szarookiej zostały starannie ułożone w kok hiszpański, do tego wpięto jej we włosy przepiękną srebrną wpinkę również z diamencikami w środku wykonana także przez Barona Escliffe.

- Wyglądasz oszałamiająco, Wasza Wysokość - powiedziała patrząc na nią radośnie Luciana.

- Luciano - Saki wstała i podeszła do niej tak, że stała na wprost niej.

- Pani - ukłoniła się najniżej jak potrafiła.

- Luciano, moja główna pokojówko, wraz ze swoją świtą, nad którą sprawujesz pieczę daję tobie, a także im dzisiaj i jutro wolny dzień. Wykorzystajcie je dobrze - uśmiechnęła się do niej.

- Dziękujemy Waszą Wysokość!! - wszystkie krzyknęły radośnie do niej, ukłoniły się i pospiesznie wyszły chcąc przygotować się na wyjazd do rodzin za miastem.

Kiedy wyszły wyjrzała przez okno. Zauważyła nie małe poruszenie i kobietę, stojącą pośród wszystkich. Przez bramę obronną wjechał Izana, z okna było widać doskonale jego orszak.

Kobieta nie czekając i zastanawiając się zbyt długo, wyszła pospiesznie. Przez co natrafiła na Shirayuki i Zena.

- Co się wyprawia na dziedzińcu? - dogoniła Zena i spytała utrzymując jego szybkie tempo.

- Kłopoty, Saki, kłopoty - westchnął i truchtem dobiegł do schodów zejściowych na dziedziniec.

- Cholerne bezużyteczne łajdaki, macie mnie wpuścić!! - szamotała się na wszystkie strony. Straż nie dopuszczała jej do wejścia zamku.

Zen wraz z Kiki i Mitsuhide podeszli zaznajomić się z sytuacją. Szarooka spoglądała na rozmowę między swoim szwagrem, a główną strażą pałacową.

Po chwili dołączyli na dziedzińcu Obi i Mei. Również byli zaniepokojeni zaistniałą sytuacją.

- Wy śmiecie! To ja jestem Królową! Ugh!! - wyklinała ich.

- Jeżeli zaraz się nie uspokoisz, Panienko, to zostaniesz wysłana do podziemi, abyś zastanowiła się nad swoim postępowaniem, także tym jakie słowa i do kogo kierujesz.

- Mei, idź tam i zobacz co się dzieje - poprosiła ją Saki zmartwiona całą sytuacją.

- Jak sobie życzysz, ciociu - pognała tam.

Prawie została rozszarpana przez miotającą się arystokratkę. Stukot kopyt był co raz bardziej słyszalny dla wszystkich. Zapanowała cisza, którą przerwał sam Izana swoim przybyciem. Każdy wyczekiwał jego ruchu, aby później móc plotkować o tym przez okropnie długi czasz.

- Najdroższy! - rzuciła się na niego.

Saki w sekundę stała się nieobecna. Patrzyła z szokiem na całą szopkę, jaka się przed nią wyprawia. Knykcie na jej dłoniach zrobiły się białe, smutek, złość i szok emanowały na przemian.

- Kim ty jesteś? Zabierzecie ją! - rozkazał.

Strażnicy posłusznie ją zabrali i trzymali dość mocno, bo kobieta miała tendencję do wyrywania się w najmniej oczekiwanym momencie.

- Jestem tą, z którą przespałeś się jakieś 3 miesiące temu na delegacji - wypowiedziała...

~~~~~~~~~
Heyy!!!

Miał być rozdział w niedzielę ale wattpad się spierdzielił, a nawet zawiesił na tyle, że nie mogłam nawet w niego wejść. Mam nadzieję, że się opublikowało bo mnie szlag trafi zaraz.

Mistress Wistaria |Izana Wistaria|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz