Rozdział XXIV [2]

8 2 0
                                    

Cześć i czołem! Wynagradzam moją nieobecność zaległymi rozdziałami <333

Izana natychmiast spojrzał na swoją małżonkę, jej oczy nadal patrzyły na niego z miłością mimo tylu przejść jakich oboje doświadczyli. W jego oczach nadal była taka sama. Życzliwa, kochana, mądra i rozważna, ale przede wszystkim potrafiła swoją aurą i charakterem zarażać innych. Przyniosła temu zamkowi wiele dobra i ciepła jakiego nie było tu od lat, wraz z Shirayuki.

- Kocham cię, Saki. Na Boga przysięgam, udowodnię ci, że moja miłość nigdy na moment do ciebie nie została zachwiana - rzekł podchodząc do niej bliżej.

- Izana... - spojrzała na niego cała zarumieniona, a jej usta były lekko rozchylone.

On nie mógł nie wykorzystać tego momentu, pewnym krokiem stanął z nią twarzą w twarz, objął jej talię i namiętnie pocałował, coraz bardziej przysuwając ją ku sobie. Ten pocałunek był znakiem na lepszą, pewną przyszłość jaka czekała tę dwójkę. Wspólne decyzje, założenie rodziny, rządzenie królestwem. Ta przyszłość zapewne będzie czasem wyboista lub pełna dziur do załatania, ale wspólnie, dzięki pracy nad sobą i szczerym rozmowom ta przyszłość stawała się mniej stresująca.

Bo przecież każdy dorosły ma pewne obawy przed kroczeniem do przodu. Na początku, kiedy Saki została rzucona na głęboką wodę, obawa przed nieznanym towarzyszyła jej każdego dnia i stawała się nieodłącznym aspektem jej życia. Każda decyzja jaką podejmowała, każda "polityczna gra", w której brała udział dla dobra własnego i swojego kraju, każdy aspekt wiążący się z dokonaniem pewnych wyborów nie dawał jej spokoju. Przeciwnie, pogrążał ją w zadumie i nie pozwalał spać.

- I obiecuję, że ta kobieta już nigdy nie będzie stanowić zagrożenia dla nas - powiedział Izana pewnym głosem. - Zasłużyła na sprawiedliwość i ją otrzyma. - dodał z uśmiechem wpatrując się w nią, pragnąc ponownie ją pocałować. Szarowłosa spojrzała na niego z wdzięcznością i miłością. Wiedziała, że razem mogą stawić czoła każdemu wyzwaniu.

***3 dni później***

Ostatnie posiedzenie w sali tronowej. Ostatni proces Rosaline von Hersenn, kobiety, która ośmieliła się zakłócić swoimi oszczerstwami spokój na zamku w Wistal. Wszyscy obecni, zgromadzeni czekali na osąd Izany, który miał zadecydować o przyszłym losie Lady Hersenn.

- Ja, Izana Wistaria, Król i głowa Clarines skazuję cię na wygnanie ze stolicy kraju. Nie zostaniesz poddana ciężkim fizycznie pracom ze względu na twój stan. Jeżeli jednak wrócisz, twoja rodzina straci status przynależności do arystokracji, a także majątek zostanie poddany konfiskacie przez królestwo. - wydał oświadczenie, a Markiz Haruka sporządził raport dla rządu.

Po osądzeniu kobiety odbył się bankiet dla przybyłych z bliska i daleka, na którym arystokracja, dyplomaci, rodzina królewska i wysoko postawieni dworscy urzędnicy wspólnie prowadzili pogawędki przy smacznym poczęstunku.

- Obi przestań się objadać. Mimo posady gońca stwarzaj chociaż pozory - powiedział Suzu i klepnął go w ramię, na co ten się zakrztusił ilością jedzenia.

Mitsuhide obserwował ich z dalszej odległości i podśmiechiwał pod nosem, na co Kiki go zbeształa wzrokiem. Jako adiutanci Zena i Shirayuki musieli być w ich pobliżu, to samo tyczyło się Obiego, Suzu i Sory, którzy towarzyszyli Saki i Izanie.

- Nie chcę iść i rozmawiać z Markizem Haruką. Ma dziwną, odstraszającą aurę - szepnął do Obiego Suzu.

- Mogłeś być jak ja, to nie. Trzeba było za wypłatą i prestiżem podążać - powiedział Obi, mając nadzieję, że mu dogryzie swoimi słowami.

- Wyrzeczenia muszą być - skwitował kobaltowooki.

Sora z daleka tylko mordowała go wzrokiem, sygnalizując aby wrócił do niej natychmiast i przestał zachowywać się jak dziecko.

Mistress Wistaria |Izana Wistaria|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz