Rozdział XII |2|

45 6 0
                                    

Nadszedł czas pożegnania. Zen zgodnie z obietnicą złożył czuły i namiętny pocałunek na ustach czerwonowłosej.

Wszyscy byli w szoku, włącznie z Lordem Haruką. 

Przed podróżą postanowiono, że łącznikami będą już pogodzeni Mei i Obi. Saki dość długo rozmyślała o nich. Czy Obi byłby dla niej odpowiednim?

Była pewna, że tak. Chociaż ich relacja jest tak wybuchowa i trochę można powiedzieć, że toksyczna, jednakże oboje cierpią okropnie gdy nie dochodzi do zgody. Podejrzewała, że gdyby nie Suzu, Sora, Kiki, Mitsuhide i reszta to byli by wiecznie skłóceni.

Na szczęście są na tyle mądrzy, że sprawy między nimi nie wpływają na ich powodzenie misji.

Nie wiem czy wspominałam o tym, ale Mei od zawsze chciała być wolna. Kochała hasanie po lesie do późna, jazdę konną na oklep, wiatr we włosach podczas galopu, a także walkę jak i wiele innych czynności, które nie były powiązane chociaż w najmniejszym stopniu z etykietą dworską, tańcem walca (chociaż to mogła przeżyć do pewnego stopnia) i zakładaniem gorsetów i niewygodnych sukienek.

Nienawidziła bardzo przesłodzonych perfum, ale kazano jej takich używać, aby dostawała więcej propozycji małżeńskich. Rozpuszczone, różowe i lekko zafalowane włosy przeszkadzały jej w ćwiczeniach szermierki, którą tak kochała.

W końcu zjawiła się Saki, która wzięła ją pod swoje skrzydła i nadała jej wiele przywilejów, które pozwoliły jej działać na większą skalę. Tak jak w przypadku Ryuu i Shirayuki, Mei i Obi przyczynili się do szybszego złapania zdrajców, szpiegów i innych osób, które mogłyby w przyszłości grozić koronie i niewinnej ludności.

- Do zobaczenia za dwa miesiące, będę tęsknić - szepnął jej na ucho, na co trochę poczerwieniała na twarzy.

- Do zobaczenia Zen, wróć cały i zdrowy - przytuliła go nie mając zamiaru puścić.

- Księżno, Książę Zen musimy wyruszać - obok nich pojawił się Mitsuhide.

- Mitsuhide, ufam ci. Proszę... ~

  - Dbaj o niego jak o swoje dziecko - dokończyła za nią Saki.

- Dziękuję Wasza Wysokość za troskę, aczkolwiek potrafię o siebie zadbać - odchrząknął spoglądając na nią swoim ostrym wzrokiem.

- Jeśli Mitsuhide nie sprosta twoim oczekiwaniom zawsze możesz wydać ten rozkaz Obiemu - 

Izana parsknął śmiechem, Obi energicznie i twierdząco pokiwał głową, że jeśli dostanie taki rozkaz to wypełni wolę swojego Mistrza najlepiej jak potrafi. Suzu zakrztusił się śliną, a Kiki i Sora patrzyły na to przedstawienie od czasu do czasu uśmiechając się.

- Bezpiecznej podróży do celu, szwagrze - ukłoniła się do niego.

Gdy odwróciła się od niego i Śnieżki zostawiając ich ostatnie minuty samym sobie, została schwytana za rękę i pociągnięta w ramiona ukochanego męża.

- Moja ukochana Królowo, chyba o kimś zapomniałaś - stwierdził.

- Najlepsze zawsze zostawiam na koniec - wtuliła się w niego bardziej.

- Uważaj na siebie po drodze, będę tęsknić za tobą i myśleć każdego wieczora - 

- A za dnia już nie? - oburzył się lekko patrząc na nią wyczekująco.

- Za dnia to ty będziesz o mnie myślał przecież - odsunęła się od niego, jej ręce dotknęły jego żuchwy, powoli skracała dystans między nimi, bardzo powoli.

- Nie każ mi na siebie czekać zbyt długo - po czym pocałował ją czule i zmysłowo z domieszką romantyzmu.

- Mimo że nadal tu jesteś ja już tęsknię...

***koniec retrospekcji***

~~~~~~~~

Hey wszystkim czytającym!!

W sumie to powinnam rozdzielić XI, XII i XIII na trzy części rozdziału XI, ale wyszło jak wyszło.

Może i ta powieść zakończy się 12, ale do końca tygodnia będę jeszcze wstawiała rozdziały i resztę.

Jeszcze raz dziękuję wam za tyle gwiazdek i wyświetleń. Jesteście wspaniali <33

~Aniczera1234

Mistress Wistaria |Izana Wistaria|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz