Rozdział XIX [2]

50 6 2
                                    

Moi drodzy, to jest pierwsza część tego rozdziału, bo nie zdążyłam tego jakoś sensownie ubrać w słowa, a to znaczący rozdział i wiele się zmieni po nim ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Kochanie, co tu robisz? - spytał jej mąż.

- Nie przyszłam do ciebie... bynajmniej teraz - ostatnie słowa wypowiedziała ciszej.

- czyżby do mnie? - zaśmiał się lekko Zen.

- Tak, Shirayuki już gratulowałam, ale tobie niekoniecznie. Dlatego tu poniekąd jestem - uśmiechnęła się miło.

- Dziękuję Saki - zakłopotał się.

- Druga sprawa, dlaczego wysłałeś Mei i Obiego do Lilias? - spytała śmiertelnie poważnym tonem.

- Cóż... - odwrócił wzrok.

- Mów, albo cię zmuszę - zagroziła szarooka.

- Nie mogę bo to niespodzianka - strużka potu spłynęła z jego czoła.

Dziewczyna westchnęła ociężale, zmęczona ciągłymi tajemnicami i niepewnością.

- Ja was zostawię samych - powiedział Zen i szybko się ulotnił zamykając drzwi.

- Porozmawiamy? - zapytał na skraju załamania Izana.

- Boisz się, że znowu ucieknę do wschodniego skrzydła? - zadała mu pytanie nie spoglądając na niego.

- Odpowiadasz pytaniem na pytanie? - zaczął się troszeczkę czepiać Izana.

- Zawsze musisz być aż tak czepliwy? - zirytowana znów zadała pytanie.

Izana zacisnął ręce tak, że aż piąstki i knykcie zrobiły się białe. Nie spał, nie pracował, nie jadł i nie pił. On nie funkcjonował jak normalny człowiek, którym był.

- Mam dość, ta cisza mnie przeraża i dobija. Mam związane ręce bo nie chcesz mnie wysłuchać, myślisz, że tylko ty to przeżywasz?! Myślisz, że łatwo mi jest kiedy nikt mi nie wierzy? Nawet ty! Codziennie zastanawiam się czy kiedykolwiek we mnie wierzyłaś i mi ufałaś! Może świetnie udawałaś! - wykrzyczał władca.

W tym momencie jej serce zostało trafione w najczulszy punkt.

- Nie wiedziałam, ze masz o mnie tak złe zdanie. Wydaje mi się, że to nie jest najlepszy czas na rozmowę i jakiekolwiek wyjaśnienia - mówiła łamiącym głosem. Samotna łza kapnęła na podłogę.

Kobieta zatrzasnęła drzwi i szybkim tempem poszła do ogrodu, do tej jego części gdzie nikt nie przebywał. Miała tam spokój od jakichkolwiek wścibskich spojrzeń i ludzi spiskujących o jej zachowaniu.

- To chyba czas aby to zakończyć - powiedziała szeptem...

***

Zamieszanie na zamku wczorajszego popołudnia sięgnęło szczytu. Saki spakowała bagaże i wyjechała do wciąż chorej przyjaciółki pomóc jej wyzdrowieć a także chcąc pomóc sobie i przemyśleć kilka kwestii.

Zen załamał się przez głupotę własnego brata. Z rana wparował do gabinetu i postanowił go przepytać z wczorajszej pogawędki, która odbyła się kiedy zostawił ich samych.

- Co ty jej zrobiłeś że aż wyjechała? - zapytał

- CO?! - krzyknął odruchowo na tę wiadomość.

- No nie udawaj, że nie wiesz - wrzasnął Zen

- Jak miałem wiedzieć, uciekła - powiedział jasno.

- O czym wczoraj rozmawialiście? - spytał.

- Tego bym się po tobie nie spodziewał Zen, taki wścibski w tak młodym wieku - powiedział drażniąc się z nim.

Ręka białowłosego spotkała się z jego czołem. 

- A mówili, że to ja jestem nierozważny - westchnął.

- No już już, siadaj - powiedział Izana.

Niebieskooki usiadł na przeciwko swojego brata. Przez dobrą minutę toczyli walkę na spojrzenie

- Co ludzie wiedzą na temat wczorajszego zajścia? - zapytał poważnie Izana.

Zen można powiedzieć, że był informatorem naczelnym wraz z Obim i Mei. Wiedzieli wszystko o wszystkich. Umieli słuchać i podsłuchiwać doskonale.

- Wszyscy są zachwyceni postawą mojej szwagierki, że postanowiła wyjechać aby pomóc swojej przyjaciółce dojść do zdrowia po ciężkiej chorobie, która niesie za sobą nieodwracalne zmiany - powiedział na jednym wydechu.

- To dobrze, że ludzie nie wiedzą o co poszło - powiedział myśląc i analizując wszystko.

Przez długi czas rozmawiali i analizowali wszystkie wydarzenia licząc na jakieś sensowne wyjście z tych sytuacji. 

- Myślisz, że Yuta przyjedzie z pretensjami? - 

- Nie sądzę, Yuta raczej przemilczy to i nie będzie się wtrącał w nasze sprawy. Nie przyniosłoby to nic ciekawego - zaprzeczył słowom brata.

Usłyszeli pukanie do komnaty, byli to Obi i Mei z wieściami z Lilias.

- Mistrzu, Wasza Wysokość przynosimy wam najnowsze informacje z Lilias. - zaczął Obi.

- Nasz wywiad przejął oto te dokumenty i protokół - podała im Mei.

Izana wziął go do ręki, a Zen zaczął przeglądać dokumenty, w których jest imię i nazwisko, pochodzenie tej kobiety trzymanej w specjalnej celi.

- Nasza Matka...

- Ukartowała to, żeby pozbyć się Saki i... - zawahał się przez chwilę.

- I ciebie Wasza Wysokość - pomogła mu Mei.

- trzeba jak najszybciej sprowadzić Saki z powrotem na zamek. Może być w niebezpieczeństwie - martwił się blondyn.

- Pojadę po nią - stwierdził Izana.

- Dopilnuję zamku - skłonił się lekko Zen.

- Czekaj Zen - białowłosy odwrócił się do brata.

- Dziękuję ci - uśmiechnął się...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

To już koniec na dzisiaj, ale przysięgam, że przed końcem ferii pojawi się jeszcze druga część <33

Trzymajcie się cieplutko!

~Aniczera1234

Mistress Wistaria |Izana Wistaria|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz