Rozdział XIII |2|

68 6 0
                                    

Polecam muzykę w mediach włączyć sobie jak będzie wątek balu^

Miłego czytania, bo jest co <3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

***Dzień przyjazdu***

Zamek był teraz pięknie przystrojony na powrót dwóch braci. Wszędzie roznosił się zapach lili, którymi był przystrojony cały Wistal.

Shirayuki codziennie doglądała jak idą przygotowania. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Saki była zajęta cały czas sprawami administracyjnymi, więc cały trud przygotowań w ostatnich tygodniach spadł na Śnieżkę.

Od dwóch miesięcy Saki czuła się strasznie dziwnie. Częste wymioty, dziwne jedzeniowe zachcianki, zmienny nastrój i częstsze bóle w podbrzuszu. To sam spotykało Shirayuki, ale ze zmniejszoną siłą.

Suzu i Sora, dzień w dzień czuwali cały czas przy niej, aby w razie zemdlenia nie została sama, a także ze względu na szybszą pomoc nadwornych zielarzy.

Za każdym razem kiedy proponowano jej wystawienie diagnozy - miała wymówki. Przeróżne i bardzo wyolbrzymione dlatego póki Izana nie wydał takiego rozkazu, oni byli bezradni. Dopiero kiedy zemdlałaby byli by w stanie coś zaradzić.

Wyczekiwany dzień wreszcie nadszedł. Dziewczyny nie mogły się doczekać tego dnia, więc w nocy też zbytnio nie spały z wyraźnej ekscytacji.

Shirayuki obrzęd zaczęła przed godziną 5, Obi i Mei mieli dzisiaj bardzo wczesną pobudkę. Z resztą nie tylko oni. Cały zamek już od godziny 6 huczał od przygotowań i gwaru.

Dostawcy przywieźli już wszystko, co było potrzebne do wykończeń, co bardzo czerwonowłosą ucieszyło, a także przyspieszyło zakończenie pracy.

Przy Śnieżce cały czas czuwał Obi i od czasu do czasu pojawiała się Mei, która wracała ze zwiadów. Co do tej dwójki to... miłość rzeczywiście rośnie wokół nas. Ich relacja wygląda na bardzo skomplikowaną, ale kiedy oboje odstawią dumę i pewność siebie potrafią być naprawdę słodcy i mili.

Oczywiście nie jakoś przesadnie, aczkolwiek Mei potrafiła porozmawiać o tym co ją gryzie z kimś innym niż Saki, tak jak to było na początku, a Obi odkochał się z Shirayuki.

Problemem jaki wokół nich się tworzył cały czas jest to, że oboje byli bardzo zranieni wewnątrz, co można było dostrzec. Fakt faktem nikt nie wie jak to się zaczęło, ale z radością możemy obserwować przepiękny szczęśliwy koniec, który zmierza wielkimi krokami...

- Panienko! - odwróciła się i zobaczyła w oddali machającego do niej Obiego.

- Panienko! Mistrz i Król Izana będą tutaj za 11 godzin - wypowiedział te słowa zdyszany.

- Za ILE?! - podniosła głos, już była zestresowana, że nie zdążą się wyrobić na czas.

- O mój... trzeba jeszcze przyszykować salę, dodać kwiaty, przygotować jedzenie, przywieźć wino i inne trunki. - zaczęła lekko panikować.

- Spokojnie panienko, wyrobicie się ze wszystkim - zapewnił ją.

- Wino jeszcze nie przywieziono, a kucharze potrzebują go do potraw - spojrzała na niego z powagą.

- Zaufaj mi, zajmę się tym - 

Tak jak obiecał - tak się stało. Po godzinie dozorca z winem zawitał na dwór zamkowy przepraszając za opóźnienie...

***Zen i Izana***

Godzina 8, a oni nadal siedzą w karocy i jadą z powrotem do domu. To były ciężkie dwa miesiące negocjacji pokoju z zachodnimi i północnymi państwami. W końcu zawita sojusz i współpraca handlowa przez 10 lat, bo na tyle podpisali kontrakt.

Mistress Wistaria |Izana Wistaria|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz