Rozdział X |2|

51 6 0
                                    

Następny dzień już zawitał do Clarines. Na zegarach widniała godzina 10.00 czyli inaczej śniadaniowa. Zazwyczaj posiłki spożywali wcześniej, ale w weekendy ustanowiono je o tej porze.

Przy stole zasiadła cała rodzina i można było porozmawiać przy śniadaniu o najbliższych planach i zamiarach.

- Podobało ci się w Wilant, Shirayuki? - zapytała Saki rozpoczynając temat, tak jak ustalili to z Izaną.

- Tak, jest tam przepięknie - uśmiechnęła się na myśl o wspomnianym miejscu.

- Zen, wiesz z czym się kojarzy wasz wyjazd tam na stałe, prawda? - zapytał upijając łyk herbaty jaśminowej.

- Zdaję sobie z tego sprawę -

- Świetnie, zate...- nie daneu było dokończyć wypowiedź.

- Moi drodzy, Izana i ja martwimy się o was. Oczywiście szanujemy, rozumiemy i w pełni akceptujemy wasz wybór, jednakże... Sami rozumiecie że sielanki tam nie będzie zwłaszcza dla ciebie Shirayuki. Dlatego chcielibyśmy abyście zaakceptowali mały test skierowany do was od nas -

- Jesteśmy gotowi na najtrudniejsze zadania! - nie astanawiając się długo zgodnie odpowiedzieli.

- Miło to słyszeć od was - złożyła swoje ręce i skierowała lekki uśmiech w ich stronę.

- Od razu uprzednio uprzedzam, że zadania mogą być absurdalne, ale to tylko i wyłącznie z troski - zaznaczyła Jej Wysokość.

- Wasza Królewska Mość, masz gości - jeden z posłańców zawitał na ich śniadanie tym samym je przerywając

- Zapraszałaś kogoś? -

- Rzeczywiście kilka osób było umówionych na audiencję dzisiaj ale nie o tej porze. - tłumaczyła.

Okna w jadalnii miały wgląd na dziedziniec z resztą nie tylko te od jadalni. Przez okno ujrzała Emblem dębującego konia i niebieskiej róży. Był to znak rozpoznawczy rodu do którego należy Shan.

Gdy już tam była... Nadal co prawda trochę zaskoczona.

- Pozdrowienia dla Ciebie Wasza Wysokość - ukłonił się w pasie i ucałował wierzch jej dłoni.

Po wstępnym przywitaniu oboje się przytulili.

Izana widząc to zacisnął ręce i zęby z irytacji jednakże ekspresja twarzy nie zmieniła się chociażby na moment.

- Dziękuję za twą hojność Królowo - zaśmiała się kiedy nazwał ją tym tytułem.

- Sir Shan, zaprzestań się wygłupiać i powiedz mi co cię tu sprowadza. -

- Otóż stan Aiko, on...

***Zen i Shirayuki***

Zmierzając do ich wspólnej komnaty, przed drzwiami został zostawiony dla nich list. Jak duże było ich zdziwienie, gdy był to list z pieczątką z gabinetu Saki Wistarii.

List zawierał w sobie listę rzeczy które mają wykonać w dany dzień. Żeby nie było, każdy z nich ma również osobne zajęcia.

Plan dnia wyglądał dość prosto i mało skomplikowanie.

Zen i Śnieżka do wczesnego wieczora są zajęci swoją pracą i prędzej jak wieczorem nie byliby w stanie rozpocząć testu.

Dodatkowo Izana i Saki wzięli na swoje barki 25 procent ich codziennej pracy, co wiąże się z nadgodzinami.

Na dole liściku znaleźli mały dopisek od Saki, że życzy im powodzenia, mogą zaczynać od teraz i że będzie wiedzieć czy wykonali zadania czy też nie. Również przysłała pozdrowienia.

Zarumienione Śnieżka odwróciła wzrok od Zena. Cóż, on również był zakłopotany jednakże mus to mus. 

- Jesteś gotowa? - 

Ona skinęła lekko głową...

***Saki  i Izana***

Informacje, które przekazał jej Shan nie zadowoliły jej, ale zostawi je dla siebie, nie będzie o tym na razie rozmyślać, bądź się tym przytłaczać.

Królowa usiadła po prawicy swego męża, który kończył ostatnie papiery tego dnia. Wyjątkowo szybko poszło, bo skończył przed kolacją.

- Nie uważasz, że Zen przyjdzie do nas z pretensjami o ten liścik, którym im podesłałam? - zapytała chcąc znać stanowisko męża w tej sprawie. 

- Oczywiście jest to nie wykluczone, ale z drugiej strony pomyśl o różnicy statusu między nim a nami - 

- Rozumiem, ale to nadal nie wyklucza tego, że jest twoim bratem w dodatku młodszym - 

- Ale status zobowiązuje go czy mu się to podoba, czy też nie - 

- A jak było ze mną? Do małżeństwa skłonił cię mój status czy znajomości? - 

- W tym wypadku był wyjątek - uśmiechnął się złośliwie i triumfalnie.

- Wasza wysokość ja w ciebie nie wierzę - jej ręka spotkała się z czołem, a wyraz twarzy z zażenowaniem pomieszanym z zawodem.

- Wiesz jaką jesteś szczęściarą? Kobiety najchętniej rozszarpałyby mnie pry pierwszej okazji - 

To była właśnie ta strona Izany, którą pokazywał najbliższym, Saki lubiła każdą jego odsłonę, ale momentami było to irytujące. W tym momencie pokazała się jego typowa jak na Króla przystała cecha władczości.

Saki była do tego przyzwyczajona i nie dała mu się zdominować, zazwyczaj gasiła go jakimś swoim sensownym tekstem.

- Z najszczerszym wyrazem szacunku, ale Wasza Wysokość, nigdy w życiu nie widziałam cię z jakąś kobietą sam na sam. Już bardziej wiarygodne wydawałyby się słowa Księcia Tanbarun z wieściami o tym, że wreszcie obwieścił swoje zaręczyny. Nie dam ci się zdominować Izano. - satysfakcjonująco się uśmiechnęła w jego stronę.

- Ty... - On wstał i przerzucił ją przez ramię zmierzając ku ich wspólnej komnacie.

- Izana!! Postaw mnie natychmiast!!! - 

- Nie unoś się za bardzo bo będę musiał cię ukarać - szepnął w jej stronę.

- Ugh!! - 

I zniknęli za drzwiami komnaty na końcu ją zakluczając...

 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Obiecuję, że to już ostatni rozdział, który się skupia na naszych głównych bohaterach.

Do zobaczenia za 2 dni!!

~Aniczera1234



Mistress Wistaria |Izana Wistaria|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz