Rozdział XXI [2]

42 4 5
                                    


Kolejny dzień zaczęty martwą ciszą pary królewskiej. Nikt nie spodziewał się innego zachowania Królowej Saki, gdyż została ona skrzywdzona w sposób najokrutniejszy że wszystkich możliwych. Badania i dochodzenie nadal trwają, jednakże nie zmieniało to faktu, że małżeństwo to może zostać unieważnione, co wiąże się z tym, że Saki nie mogłaby po raz drugi wyjść za mąż, dlatego czekała w ciszy i stresie na rezultaty badań Garrack Gazelt i Ryu. Nie chciała wywierać na nich presji, ale ciekawość i stres zżerały ją od środka. Nie potrafiła się na niczym skupić i nie potrafiła trafnie dokonywać wyborów. Skandal na całe szczęście nadal toczy się w obrębie zamku i jego murów, co oznacza że mieszczanie i poddani są nieświadomi tego, co aktualnie rozgrywa się na dworze zamku Wistal.

Saki ponownie nie miała zamiaru z nim rozmawiać, ignorowanie go opanowała do perfekcji i nikt nie mógł się z nią równać. Zjadła przepyszne naleśniki z owocami i wypiła swoją ulubioną herbatę, po czym wstała i miała zamiar odejść.

- Zamierzasz mnie tak ignorować, co? - zaczął Izana, trzymając w ręce dokumenty zamiast śniadania.

- Owszem, Wasza Wysokość - powiedziała i natychmiast wyszła.

Saki przechodziła korytarzami, jej kroki odbijały się echem, nadal była wściekła, ale jeszcze bardziej zraniona. Myśli kłębiły się w jej głowie, a każda z nich wydaje się coraz bardziej chaotyczna. Nie wie, jak długo jeszcze wytrzyma w tym stanie niepewności.

Dotarła do swojej komnaty i zamknęła za sobą drzwi. Usiadła na łóżku, kontrolowana przez ciarki. Po chwili Mei Mei weszła do jej komnaty, skłoniła się w pasie i podała jej listę otrzymaną od Garracka Gazelt i Ryu. Szarowłosa skinęła głową dziękując jej za dokumenty. Wzięła je w ręce i zaczęła czytać.

"Muszę być silna - pomyślała. Jeśli prawda wyjdzie na jaw wszystko się zmieni na gorsze... jeśli został wrobiony w to nie wiem co będę musiała począć..."

Swoje myśli przerwała w momencie kiedy wyczytała to, co było dla niej najważniejsze, tę informację która zważała na losy tej dwójki, ich małżeństwa, pozycji w socjecie, a w szczególności ich wspólnej przyszłości.

Kiedy doczytała do końca, do ostatniej kropli kończącej zdanie, do podpisu szefowej zielarzy jej oczy zaczęły łzawić. Było jej cholernie przykro. Otarła swoją ręką spływające łzy i odłożyła dokument na szafce nocnej.

Ktoś zapukał do jej drzwi ponownie. Wzięła głęboki wdech i wydech i ze szklanymi oczami odwróciła się z uśmiechem.

- Tak? - zapytała, zerkając na osobę stojącą w nich. Był to nikt inny jak Zen, jej ukochany szwagier i najdroższy przyjaciel.

- Oh to ty, Zen - powiedziała nadal podciągając nosem.

Białowłosy podszedł do niej i przytulił ją, chcąc dodać jej otuchy.

- Bez względu na wynik pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć - powiedział pokrzepiająco.

Saki uśmiechnęła się i oddała uścisk

- Wiem, Zen. Wiem to doskonale - powiedziała i gdy oderwała się od uścisku spojrzała mu w oczy i ujęła jego ręce. - Muszę iść porozmawiać z Izaną, co będzie dalej, jaka pisze nam się przyszłość - powiedziała i wstała.

- Winszuj mi, Zen. Dzisiaj przyda mi się to w szczególności - powiedziała i opuściła swoją komnatę, szukając swojego męża.

Myśl o dokumencie nadal wywoływała w niej ogrom emocji i powodowało wezbranie się w niej na płacz. Idąc szybkim krokiem zignorowała dwie służące ze swojego sztabu nie analizując niczego, nie skupiając się na niczym wokół. Jej myśli całkowicie pochłonął Izana.

Kiedy dotarła do północnego skrzydła zauważyła tłum ludzi, którzy czekali na wieści. Nie był to nikt nowy. Suzu, Sora i Mei Mei wraz z Kiki, Mitsuhide, Obim i kilku doradców Izany. Oni odwrócili się, słysząc nadchodzącą osobę i gdy zauważyli ją skłoniło się jej w pasie.

- Otwórzcie drzwi i zostawicie mnie z Jego Wysokością - powiedziała łamiącym się głosem.

Brzozowe, ogromne i drogo zdobione wrota odtworzyły się. Pokój był dość ciemny, jedynym światłem było światło księżyca i lampka pozostawiona na biurku Króla.

Saki stanęła, skanując otoczenie, szukając w mroku Izany. Kiedy go znalazła, nie powstrzymywała łez i przytuliła go.

- To koniec - powiedziała nie mogąc uwierzyć, że dotarli do tego momentu w swoim życiu, stojąc nad rozterkami ich własnych uczuć.

Izana tylko objął ją ciasno, nie chcąc wypuścić jej z własnych ramion i pragnąc trzymać ją na wieki, ale sytuacja wymagała od nich teraz czegoś innego, co niekoniecznie było dla nich miłe i przyjemne.

- Wiem najdroższa - odrzekł ściskając ją mocniej. - To naprawdę koniec... - dodał i schował swoją twarz w zagłębieniu jej szyi.

~~~~~~
Witam wszystkich po okropnie długiej i ciągnącej się przerwie w pisaniu, mam nadzieję że dzięki wakacjom wrócę do starej siebie i będę was tylko zasypywać rozdziałami 🩷

Trzymajcie się i do następnego!
~Aniczera1234

Mistress Wistaria |Izana Wistaria|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz