szalik [kaebedo]

143 20 6
                                    

Albedo zawsze nosił szalik.

Był stary, pokołtuniony i (prawdopodobnie) niebieski. Uszyła mu go na drutach jeszcze matka, także był ważną pamiątką dla chłopca, który stracił ją w młodym wieku. Nie wyobrażał sobie go tak po prostu wyrzucić, nawet jeśli drapał go w szyję, był wypłowiały, miał swoje lata i ogółem rzecz biorąc nadawał się bardziej na szmatę niż odzież.

Potem jesiennego poranka ten szalik wylądował wraz z notatkami i najnowszymi szkicami blondyna w błocie, a Albedo miał właśnie rzucić mordercze spojrzenie sprawcy, na którego wpadł, kiedy podniósł wzrok i zaniemówił.

- Przepraszam! Powinienem bardziej uważać, wszystko okej? - Niebieskie oczy zdawały mu się prześwietlać go na wylot, gdy ich posiadacz wyciągnął w jego kierunku dłoń.

W tamtym momencie mógł tylko ją chwycić, podnosząc się z ziemi i wymamrotać ciche „Nic się nie stało", prawie całkowicie zapominając o upuszczonych rzeczach. Później i tak nie mógł wyrzucić tamtych oczu z pamięci.

━━❪ ☂

z jednej strony co, z drugiej strony też co

autokorekta poprawiła mi „upuszczone" na „upieczone" i zorientowałem się dopiero chwilę przed publikacją, ale by było

bukiet białych róż • gi drabbleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz