burza [albedo&klee]

118 17 5
                                    

Krople deszczu bębniące o szybę uchylonego okna były pierwszym, co zarejestrował dopiero co przebudzony umysł Albedo. Drugą rzeczą było poszturchiwanie w ramię i towarzyszący im cichy głosik.

— Albedo, Albedo, śpisz?

— Teraz już nie — ziewnął, podnosząc się do siadu i przecierając zaspane oczy. Spojrzał na Klee siedzącą na brzegu jego łóżka, ściskającą nerwowo swojego nieodłącznego pluszaka. — Co się stało?

W tym momencie błysnęło za oknem i rozległ się grzmot, a dziewczynka podskoczyła, wlepiając w niego rozszerzone z przerażenia oczy. Chłopak westchnął, odgarniając kołdrę i czekając, aż blondynka wskoczy pod nią, natychmiast się w niego wtulając.

Rano, gdy obudzi się najprawdopodobniej bez kołdry na podłodze, będzie tego żałował.

bukiet białych róż • gi drabbleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz