cisza [chili]

121 19 28
                                    

Zhongli lubił ciszę.

Była kontrastem tego, w czym istniał wcześniej. Nie naskakiwało na niego tysiące dźwięków, których czasem nawet nie potrafił od siebie rozróżnić. Nie było słychać szczekania psów, obijających się o siebie garnków, głosów innych ludzi ani nawet brzęczenia tej jednej, irytującej muchy, która wiecznie się gdzieś pałęta, nieważne ile razy się ją dopadnie.

Był tylko on. I cisza.

I tylko wsłuchując się w nią, był czasem w stanie usłyszeć jego cichy śmiech, marny cień słów, jakie niegdyś do niego mówił, odbijający się echem od ścian pustego pokoju.

bukiet białych róż • gi drabbleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz