Rozdział 25

133 13 4
                                    

17 Grudnia
*Martyna*
Urządzamy imprezę urodzinową dla Lokiego. To samo co u Starka, tylko w gronie Avengers. Ale znowu trzeba ubrać suknie. Kiedyś go zabije i nie poniosę konsekwencji swoich czynów, no oprócz nienawiści reszty za mój czyn. To i tak by mi się nic nie stało, a gdyby mnie mieli zamknąć na dożywocie to dla mnie to i tak chwila.

Co do Steva to.... No właśnie co? Nic się nie stało, nie powiedziałam mu, że wiem. A on nie powiedział, że kocha. I myślę, że tak będzie lepiej i chyba znowu się w tej kwestii powtarzam. A co mam mówić jak taka prawda.

Szybko się szykuję i wyglądam tak:

Szybko się szykuję i wyglądam tak:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

( tylko blond włosy)

Teraz się mnie nie przyczepią, że dla kogoś się ubrałam. Wychodzę z pokoju i idę do salonu. Wcześniej poodsuwaliśmy kanapy i fotele, aby zrobić miejsce na parkiet. Barek mamy, więc nie trzeba było nic przynosić. Kupiłam Lokiemu książkę kryminalistyczną w prezencie. Mam nadzieję, że przypadnie mu do gustu.

Podchodzę do Starka, który nalewa sobie szampana i zabieram mu kieliszek. Ten kręci tylko głową i bierze drugi.

- Pięknie wyglądasz - usłyszałam głos za sobą, odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętego blondyna.

- Dziękuję - odwzajemniam uśmiech.

- A kiedy dowiemy się którego ty dnia obchodzisz urodziny? - nie lubię obchodzić urodzin. Jest to trochę powiązane z podstawówką.

- Chyba nigdy. - upiłam trochę szampana. On tylko pokręcił głową.

- Mogę prosić piękną panią do tańca? - znikąd pojawił się Sam i wyciągnął w moją stronę rękę z prośbą o taniec.

- Oczywiście - uśmiecham się i chwytam jego rękę. Steve mnie obserwował, czułam jego wzrok na karku.

Steva nie dałam rady namówić do tańca. Tym razem wypiłam tylko jeden kieliszek szampana. Nie chcę się upić i trafić do łóżka z przyjacielem. Teraz siedzimy na kanapach i rozmawiamy.

- Kiedy ty masz urodziny Morningstar? Bo jestem ciekawy - i się zaczyna.

- Nie powiem.

- Czemu? Co takiego się stało, że ich nie obchodzisz - zaczął Bruce.

- Czemu?.... Bo się urodziłam. Ojciec nie składał mi nigdy życzeń. Nie mam pewności czy pamięta kiedy się urodziłam, choć chyba powinien bo wtedy zmarła moja matka. A podobno ją kochał. W szkole dokuczano mi wtedy jeszcze bardziej, a życzenia składali mi ich rodzice. Nie było to zbyt przyjemne, a pamiętali o tym tylko wujek i Maze. Jeźdźcy też nie wiedzą kiedy obchodzę urodziny, nie chce niczego na siłę.

- Jesteśmy twoimi przyjaciółmi. Nie robilibyśmy tego na siłę. To jest święto, twoje święto - powiedział Clint.

- Dzięki. Ja idę do siebie, jestem zmęczona - wstałam i wyszłam z tamtąd.

Naucz mnie żyć i kochać Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz