Rozdział 29

87 10 2
                                    

*Martyna*
Nie wiem ile tu już jestem, ale chcę umrzeć. Ból przeszywa każdy kawałek mojego ciała. Gardło boli mnie od ciągłego krzyku, bolą nadgarstki i kostki od nieudanych prób uwolnienia się. Stuknięci doktorzy, którzy rażą mnie prądem uśmiechają się z każdym moim krzykiem jeszcze bardziej.

- Mów, ile znacie baz hydry i kiedy chcecie zaatakować! - wydarł się na mnie facet, który trochę przypomina mi Mussoliniego tylko ten jest łysy. Nawet podczas okrutnego przesłuchania, myślę o pracy.

- Nigdy - powiedziałam pewna siebie, za co dostałam w twarz z pięści.

- Koniec na dziś rażenia, zaprowadźcie ją do jej celi - rzekł facet który mnie przesłuchiwał.

Kajdany pościł, a ja upadłam z hukiem na zimną podłogę. Agenci szarpneli mną i podnieśli kierując się tylko im znanym kierunku. Doszliśmy do końca korytarza gdzie znajdowała się najwyraźniej moja cela. Otworzyli drzwi i mną rzucili na środek pomieszczenia, ci co mnie prowadzili zostali przy wejściu. I weszła czwórka innych i zaczęła mnie kopać. Jeden kopnął mnie w twarz tak mocno, że rozciął mi skórę, krew zaczęła skapywać na podłogę. Zaczęli wychodzić, ostatni odwrócił się i na odchodne strzelił mi w udo.

Cała noga zaczęła mi pulsować,, leżałam tak godzinę, może dwie i starałam się podnieść. Strażnicy otworzyli drzwi i wrzucili kogoś. Nie widziałam kogo, ponieważ leżę plecami do drzwi. Ta osoba do mnie podbiegła i odwróciła mnie na co jęknęłam cicho. Obraz miałam rozmazany i nic nie wiedziałam.

- Martyna?

- Maze? Co ty tu robisz? - może uda nam się jakoś wydostać, ale z moim stanem nie będzie to łatwe.

- Wpadłam w małe kłopoty, taka branża. Ale ty? Tobie może się coś stać jeśli Steve jest w pobliżu.... Chyba, że..... Jeśli postarasz się dobrze jesteś wstanie pokonać demona. - ostatnie zdanie powiedziała szeptem. - wyciągnę cie stąd obiecuje.

I to było Ostanie co słyszałam, zrobiło mi się ciemno przed oczami i straciłam przytomność.

*Tony*
Rogers co raz bardziej działa mi na nerwy. Jeszcze chwilę temu był sygnał o położeniu blondynki, ale coś się urwało i próbuję razem z Visionem i Brucem coś znaleźć.

- Panie Stark, stwierdzam, że musimy zgłosić to dyrektorowi Fury'emu. Może on będzie znał kilka baz Hydry.

- Vision ma rację Tony, nic nie zrobimy. A Steve zaraz zrobi coś nam, albo sobie.

- Później będzie dużo papierkowej roboty jeśli zgłosimy to Fury'emu - jęknąłem.

- Co jest ważniejsze, życie i zdrowie naszej przyjaciółki, czy robota papierkowa - znikąd pojawiła się Pepper, podeszła do mnie i zaczęła wiercić dziurę we mnie. Nagle mnie oświeciło

- Czekajcie, mam pomysł - wstałem i udałem się do reszty, która przeglądała akta z nadzieją, że może coś znajdą . - Bucky, pamiętasz może
Jakieś położenia baz, albo nie wspominali o żadnych.

Metaloworęki zaczął się chwilę zastanawiać i podszedł do wywieszonej mapy na ścianie.

- Było ich parę, ale jednej nie pamiętam.

- A gdzie one są - drążył temat Clint.

- Jedna w Boliwii, druga w Australii, trzecia na wyspie Galapagos jest ona gdzie ukryta pod ziemią.

- Ustalamy w którym miejscu dokładnie leżą i przeszukajmy je - oznajmił Kapitan i zabrał się do roboty.

- Steve... - zacząłem nie pewnie - moim zdaniem nie powinieneś lecieć z nami na tą akcję - jego wyraz twarzy pokazywał za dużo emocji. Złość, zaskoczenie, niezrozumienie, a gdyby nie to, że pilnuje swojej kultury to klnął by jak szewc.

Naucz mnie żyć i kochać Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz