- Jak to się stresujesz? Oni ci nic nie zrobili. Nie no pojawiłam się w twoim życiu, więc jednak coś zrobili. To ja się stresuje tym, że dowiem się czegoś co po raz tysięczny złamie mi serce. - nie rozumiem tego jego stresu. Może dlatego, że po raz pierwszy będzie jako mój chłopak? A nie przyjaciel,
Steva już dawno zaczęli traktować jako członka rodziny. A przynajmniej tak mnie się wydaje.
- Nie zrobili mi nic, a za to, że zjawiłaś się w moim życiu powinienem im podziękować.
- Nie mów tego Lucyferowi, częściej będzie urządzał orgie. No to dlaczego?
- Bo będzie tam twój dziadek. I dobrze wszyscy wiemy dlaczego tu jest. Tym się stresuje, a czym bliżej wieczora, ja coraz bardziej mam wątpliwości, czy dobrze zrobiłem zgadzając się.
- Czekaj, czekaj, czy ty chcesz mi powiedzieć, że wielki Kapitan Ameryka o którym uczę w muzeum odwiedzających. Ma wątpliwości czy dobrze zrobił zgadzając się na wigilię rodzinną swojej dziewczyny?
- Najwyraźniej.
Tego się nie spodziewałam, z jednej strony ma rację. Jest tutaj z naszego powodu, ale on milczy, zawsze milczał i będzie milczeć. Ja nie myślałam sobie o tym z tej perspektywy, zawracałam sobie głowę tym, że za parę miesięcy będę miała niezbyt przyjemne spotkanie. I tym, że znowu będę musiała siedzieć w tym towarzystwie. To moja rodzina, ale zawsze takie wydarzenia bardzo źle się kończyły, a teraz jest dziadek. Wielki wszechwiedzący i widzący Bóg, a jeszcze jestem ze Steve'em. Będzie dużo pytań, sporów i rozwiązywania ich. Na takich zebraniach dowiadywaliśmy się o wiele za dużo i mówiliśmy też o parę słów za dużo.
- Damy radę - pocieszam go i sprawdzam godzinę - zostały nam jeszcze 3 godziny. Co będziemy robić?
- Dwie posiedzimy tutaj, a godzinę zajmie nam dojazd. Prawda?
- Prawda.
Kiedyś jak już Avengers nie będzie już potrzebne to sprzedaje dom, w którym mieszkają jeźdźcy. Mieszkanie też, to które dzielę ze Steve'em to nie wiem. Ale kupuje sobie jakiś mały domek za miastem. Życie w mieście może i ma pewne plusy, ale dużo więcej minusów. Przynajmniej dla mnie, niektórzy wolą w miastach mieszkać. Jesteśmy w zwykłym parku, a jest trochę inne powietrze. Czemu mnie wzięło na takie rozmyślenia? Nie ważne.
- To co będziemy robić? - pytam, bo szczerze nie wiem.
- Chciałbym porozmawiać. - odpowiada mi krótko.
- Cały czas rozmawiamy. Nie, że mam dość ale chyba nie mamy już nawet o czym rozmawiać.
- Chce rozmawiać z tobą tak jak dawniej.
- Co znaczy dawniej?
- O niczym, o różnych głupotach. Wolę słuchać jak mówisz jak ci minął dzień.
- No dobrze. To tak, mam być szczera czy dyplomatyczna? - ostatnio coś polubiłam ten tekst.
- Szczera. - odpowiedział krótko wiedząc do czego prawdopodobnie doprowadzę.
- Beznadziejnie jak zawsze.
- A dyplomatycznie?
- Do dupy - Steve załamał się, nie dziwię mu się. Od jakiegoś czasu nie potrafimy rozmawiać tak jak kiedyś, wiedziałam, że to zauważy. Ale nie sądziłam, że powie to na głos. - może porozmawiajmy o czymś innym. - zaproponowałam - jak Avengers nie będzie już potrzebne, to sprzedaje mieszkanie i dom. Kupuje sobie jakiś mały domek za miastem. Brakuje mi świeżego powietrza.
- Myślałaś kiedyś o tym co będzie kiedyś? Z kim będziesz w tym domku?
- Nigdy nie myślałam o tym. Z kim będę, co będę robić. Zawsze chciałam być weterynarzem, a jak to zdobyłam to nie myślałam co dalej - nie wiem czemu, ale poczułam się głupio.
CZYTASZ
Naucz mnie żyć i kochać
Teen FictionMartyna, jest córką diabła i ma zamiar żyć normalnie. Co się stanie jeśli na jej drodze stanie Kapitan Ameryka, a wcześniej dostanie ofertę do zostania bohaterem ?