Rozdział 19

211 8 4
                                    

Sceny 18+
*Narrator*
Zabawa trwała do szóstej, ci co mogli starali się dojść do swoich pokoi. Niektórzy zostali w sali, a jeszcze parę innych osób padło na korytarzu.

Steve choć pijany to nadal był gentelmenem i odprowadził do pokoju Martynę. A, że ich pokoje są blisko siebie, a ona sama była bliżej drzwi do jego pokoju i wszystko się całkiem inaczej potoczyło. On kocha ją, a ona jego.

*Martyna*
Steve nawet pijany jak bela i fakt, że mamy pokoje naprzeciwko siebie to chce mnie odprowadzić do pokoju. Jestem tak pijana, że wiem, że zapewne nic jutro pamiętać nie będę.

- A moje drzwi są z tamtej strony - (nie potrafię pisać tak, że wyglądało by to tak, że mówi osoba pijana. Więc będę pisać normalnie) powiedziałam i dostałam na chwilę czkawki.

- Tak, nie wiedziałem - powiedział ironicznie blondyn. Kuźwa jakie on ma fajne włosy i ładne oczy.

Popatrzyłam się na niego, a on na mnie. I nawet nie wiem kiedy i jak zrobił to tak szybko. Przyszpilił mnie do drzwi, zaczęliśmy się całować i gdzie on dominował. Zaczął zjeżdżać coraz niżej i zostawiał ścieżkę malinek na całej mojej szyi. Wplotłam ręke w jego miękkie włosy, drugą ręka otworzyłam drzwi. Prawie się wywróciliśmy, ale na szczęście, nie wiem jak Steve nas przytrzymał. Nogą kopnełam drzwi, zamykając je.

Jego ręce błądziły po całym moim, natomiast moje wylądowały na jego klatce piersiowej. Zaczęłam rozpinać jego kamizelkę, a później koszulę. On znalazł zamek od mojej sukienki i zaczął ją powoli rozpinać. Nie sądziłam, że on tak dobrze całuję.

Rozpiął sukienkę, a ona zleciała na podłogę co spowodowało, że zostałam tylko w samych majtkach. Podniósł mnie i zaczął ściskać moje pośladki, położył nas łóżku. A ja zaczęłam odpinać pasek jego spodni.

Nasze bielizna już po chwili także leżała na podłodze jak reszta ubrań. Uszczypnął mnie zębami w skórę, przez co cicho pisnęłam. Wszedł we mnie, a w pokoju można było usłyszeć jęki. (dalej nie będę pisać, bo nie wiem jak.) Co wydarzyło się później to już chyba wie każdy.

>>RANEK<<
Jak mnie boli głowa. Otwieram powoli oczy i przyzwyczajam się do światła. Gdzie ja jestem? To nie jest mój pokój, tylko Steva. Przekręcam głowę w drugą stronę, a on leży po drugiej stronie łóżka i śpi. Nie, tylko nie to. Jeszcze nic nie pamiętam.

Zaczynam rozglądać się w poszukiwaniu sukienki, która niestety leży po drugiej stronie pokoju. Patrzę jeszcze raz na Steva i upewniam się, czy jeszcze śpi. Wstaję powoli, kto by pomyślał, że będę chodzić naga po pokoju przyjaciela. Bo na pewno nie ja. Chwytam ją i ubieram, wychodzę cicho z pokoju i od razu idę do swojego pokoju.

Zamykam za sobą drzwi, opieram się o nie i zjeżdżam w dół. Tak długo był spokój, nic się działo między nami. Teraz mi tylko zostało kłamać, a jego jedynego nie lubię okłamywać.

Idę do garderoby i zabieram najwygodniejsze ubrania. Wchodzę do łazienki i puszczam sobie wodę do wanny, zmywam pozostałości po wczorajszym makijażu.

Siedzę w wannie już dwie godziny, nie ważne, że woda jest zimna. Wychodzę z wanny i owijam się szybko ręcznikiem. Podchodzę do lustra i dopiero teraz widzę ile mam malinek na szyi. Co tam się działo to boję się pomyśleć.

Czyli jednak muszę się pomalować. Szybko się ubieram i robię makijaż zakrywam to czego nie powinno było widać. Wychodzę z pokoju, wchodzę do salonu i widzę dość częsty widok w tym budynku. Niektórzy leżą i umierają na kanapie lub podłodze. Thor wygląda jakby spał w lodówce, Tony siedzi przy swoim barku i zapija kaca. A reszta siedzi przy wyspie kuchennej. Wśród nich nie widzę Steva, może jeszcze śpi.

Naucz mnie żyć i kochać Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz