Obudziły mnie poranne promienie słońca, które wpadały przez okno i koiły moją twarz swoim blaskiem. Otworzyłam moje zaspane oczy i rozejrzałam się powoli po pokoju. Mój wzrok zaczął dostrzegać unoszący się kurz po moim pokoju, który był jeszcze bardziej widoczny pod słońcem. Uniosłam swoją kołdrę i odrzuciłam ją na bok, co spowodowało, że pyłki kurzu zaczęły tańczyć w powietrzu. Wstałam z łóżka zmęczona po wczorajszych wydarzeniach. Podeszłam wolnym krokiem do okna i je otworzyłam na oścież, aby świeże powietrze wleciało do mojego pokoju. Wiatr wpadając do pomieszczenie, owijał moje potargane włosy po nocy. Wychyliłam się delikatnie przez okno i rozejrzałam się po lesie, który rozciągał się wokół domu. Do moich uszu dochodziły przeróżne dźwięki. Szeleszczące liście przez las. Biegające wiewiórki po drzewach. Sarenki i inne zwierzęta leśne, które chodziły i wydawały z siebie przeróżne odgłosy.
Zawsze byłam wdzięczna za to, że mogę tyle słyszeć i dostrzegać. Jak można pozbawić czegoś takiego ludzi? Abby zazdrości mi tej zdolności, choć w niektórych momentach wole jej nie mieć.
Podeszłam do szafy i ją otworzyłam. Zaczęłam przeglądać co w niej mam. Jest czerwiec i temperatura jest wysoka. Uznałam, że ubiorę czerwoną sukienkę i do tego czarne botki. Z prędkością świtała ubrałam na sobie ciuchy, po czyn podeszłam do mojej toaletki. Chwyciłam moją szczotkę i zaczęłam rozczesywać moje brązowe włosy. Nie chce mi się malować i tak z moją nadludzką urodą, raczej nikt nie zauważy różnicy.
Przejrzałam się w lustrze, a następnej wyszłam z pokoju, kierując się w stronę kuchni. W pomieszczeniu krzątała się mama, a taty nigdzie ani nie widziałam, ani nie słyszałam, a tym bardziej nie czułam. Spojrzał pytająco na mamę, ale ona mnie zignorowała.
- Gdzie tata? - Spytałam ciekawa, siadając do stołu. Szatynka podała mi talerz z jajecznicą, a do tego szklankę ludzkiej krwi, która opanowała zapachem moje nozdrza.
- Pojechał już do pracy, a ja zaraz też muszę lecieć. - Odpowiedziała na moje pytanie w pośpiechu. Skinęłam głową, że rozumiem i wzięłam się za jedzenie. Upiłam łyk krwistej cieczy, która złagodziła dyskomfort w moim gardle, który pojawiał się, gdy poczułam jego zapach. - Ja lecę kwiatuszku. - Powiedziała, całując mnie w główkę, a następnie wyszła z domu bez słowa. W domu zapanowała kompletna cisza. Zjadłam, a następnie posprzątałam. Skierowałam się do mojego pokoju, wchodząc po schodach. Gdy chciałam już zamknąć drzwi, ktoś zasłonił moje usta dłonią i podjął mnie w pasie. We mnie automatycznie włączyła się moja drapieżna funkcja obronna. Z prędkością światła odrzuciłam rękę napastnika i obróciłam go przodem do mnie, po czym przycisnęłam go do łóżka, zaciskając dłoń na jego szyi. Moje oczy były czerwona czułam to.
Spojrzałam w te ciemne tęczówki, których od wczoraj nie widziałam. Przerażona puściłam jego szyje, aby go nie udusić. Chłopak odkaszlnął kilka razy i podniósł się do pozycji siedzącej.
- Co ty do cholery tu robią?! Mogłam cię zabić! - Krzyknęłam przerażona i wściekła jednocześnie, agresywnie gestykulując. Szatyn wstał z łóżka i podszedł do mnie, ale ja się odsunęłam.
- Szczerze w to wątpię. - Powiedział ze śmiechem i znów się do mnie zbliżył i położył swoje dłonie na moich biodrach. Strzepnęłam je niemal odrazu, na co szatyn spojrzał na mnie zaskoczony.
- Mimo wszystko twój ojciec ma umowę z moją rodziną i musimy ich przestrzegać. - Warknęłam mimo wolnie na co lekko się odsunął. Wyminęłam go i podeszłam do mojego biurka, na którym stała moja torebka. Wrzuciłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy, a następnie ją wzięłam i spojrzałam na chłopaka.
- Naprawdę się tym tak przejmujesz? - Spytał z niedowierzeniem i złapał mnie za dłoń, kiedy koło niego przechodziłam. Spojrzałam na niego ostro, a moje oczy zaszła czerwona barwa. Widziałam w jego oczach, że się mnie boi, ale stara się tego nie okazywać. Mimo tego położył swoją dłoń na moim policzku, co bardzo mnie zdziwiło, ale tego nie okazałam. Błądził wzrokiem po mojej twarzy, aż spoczął na moich krwiście czerwonych tęczówkach. - Najwyżej mnie zabijesz. - Powiedział szybko i bez zastanowienia, po czym wpił się w moje usta. Pisnęłam zaskoczona na jego gest. Jego wargi pieściły moje. Wiem, że nie mogę tego robić, ale tak bardzo mi się to podobało.