24. Ruby, przepraszam...

2.1K 126 53
                                    

Siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy film. Leżałam w objęciach bruneta, a głowę ułożyłam na jego ramieniu. Zdecydowaliśmy się na jakiś horror, ale żadne z nas się nie bało. Życie jest bardziej przerażajace, nie oszukujmy się. Ludzie na filmu uciekali przed jakimś człowiekiem z kosą.

- Mogliby kogoś w końcu zabić. - Westchnął z irytacją, nie odrywającą wzroku od ekranu telewizora. Zaśmiałam się cicho na jego słowa i spojrzałam na niego.

- W życiu realnym ci nie starcza? - Spytałam sarkastycznie, błądząc wzrokiem po jego twarzy. Przewrócił z niedowierzeniem oczami.

- Inaczej jest patrzeć, a inaczej zabijać. - Wyjaśnił poważnie. Spoglądając na mnie. Westchnęłam cicho i podniosłam się z niego. Przyglądał mi się pytająco. Przeciągnęła się i wstałam z kanapy.

- Przewiń sobie to krwawej rzezi, a ja idę po coś do picia. Chcesz coś? - Spytałam ciekawa, a od pokręcił przecząco głową. Ruszyłam w stronę kuchni, a następnie otworzyłam lodówkę. Zaczęłam przeglądać jej zawartość, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Z prędkością światła podeszłam do nich i je otworzyłam. W progu stał Thomas z szerokim uśmiechem. Nie lubiłam go. Mimo iż nic mi nie zrobił, to za nim nie przepadam. Przepuściłam go w drzwiach, a on wszedł w głąb domu. Zamknęłam za nim drzwi niechętnie.

- Jak się masz Ruby? - Spytał z obleśnym spojrzeniem, które przeleciało po moim ciele. Przewróciłam oczami i wróciłam do kuchni. Zanim weszłam do pomieszczenia, spojrzałam znacząco na bruneta na kanapie. Chłopak niechętnie z niej wstał i przywitał się z swoim kumplem. Wyjęłam z lodówki zminą wodę i nalałam ją sobie do szklanki. Upiłam łyk i słyszałam, że mężczyźni wchodzą do kuchni. Odwróciłam się niechętnie w ich stronę. Szatyn mierzył mnie napalonym wzrokiem, a w jego spodniach zauważyłam niewielkie wybrzuszenie. Zrobiło mi się niedobrze na ten widok, więc szybko odwróciłam wzrok.

Nagle Adrien podszedł do mnie i złączył nasze usta w pocałunku. Jego dłoń spoczęła na moim pośladku.

- Zaraz wracam. Idę z nim szybko pogadać do ogrodu. - Powiedział cicho, abym tylko ja to usłyszałam. Skinęłam głową, że rozumiem. Brunet odszedł ode mnie, a następnie wyszli z domu. Usiadłam przy stole kuchennym i zaczęła nasłuchiwać o czym gadają.

- Niezłą dupę wyrwałeś. Musi być naprawdę dobra w łóżku. - Skomentował Thomas zatrzymując się kilka metrów od domu. Słyszałam jak mój udawany chłopak ciężko wzdycha.

- To raczej nie twój interes. Jest moja, więc przestań patrzeć na nią jak na twój obiekt do za ruchania. - Powiedział poważnie Adrien do swojego kolegi. Ten się cicho zaśmiał na jego słowa.

- Nie denerwuj się tak. - Odparł rozbawiony jego zachowanie. - Póki z nią jesteś nawet jej nie dotknę. - Wyjaśnił spokojnie. Mimo iż go nie widziałam, to czułam, że się uśmiecha.

- No mam nadzieje. - Skwitował z powagą w tonie jego głosu. Uśmiechnęłam się pod nosem na jego słowa. - Po co przyszedłeś? - Spytał poważnie, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Thomas westchnął ciężko na jego pytanie. Nastała między nimi chwila ciszy, a ja upiłam łyk wody.

- Mówiłeś kiedyś, że twój ojciec zajmuje się niespotykanymi gatunkami. - Zaczął niepewnie, drapiąc się po szyi. Słyszałam jak chłopak bierze dość głęboki oddech. - Nasz kumpel Joe nie żyje. - Skwitował smutno, a ja już chciałam się zerwać i do nich pójść, ale jeszcze nic nie wiadomo. - Coś go ugryzło, a jego ciało jest całe zdrętwiałe. Zero reakcji życiowych.

- Od kiedy? - Zapytał poważnie chłopak, a ja zaczęłam myśleć i to bardzo intensywnie. Ciało pozbawione krwi i martwe nie jest zdrętwiałe. Przynajmniej nie w taki sposób, że jest to zauważalne gołym okiem. On żyje, a raczej zakańcza się przemiana. Wstałam szybko z krzesła i podbiegłam do nich ludzkim tempem, aby nie zdradzić swojego istnienia.

Supernatural vampireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz