27. Cuchniesz jak cholera

2.1K 133 8
                                    

Zapukałam do drzwi doktora i otworzyła mi drzwi jego żona. Na jej twarzy malował się uśmiech i przepuściła mnie w drzwiach. Posłałam jej blady uśmiech, który wkradł się na moje wargi.

- Nie wyglądasz najlepiej. - Powiedziała z troską w tonie jej głosu, błądząc zmartwionym wzrokiem po mojej twarzy. Westchnęłam ciężko i spojrzałam na nią.

- Minęły dwa tygodnia, a za dużo się nie zmieniło. Dalej jest chłodny i nic do mnie nie czuje. - Wyjaśniłam ze smutkiem. Kobieta położyła swoją dłoń na moim ramieniu i zaczęła je masować.

- Nadal jego uczucia istnieją, ale je gasił i schował gdzieś głęboko siebie. Minie dużo czasu, aż je odzyska. - Odparła łagodnie, patrząc wprost w moje oczy. - Wiktorianna ma pięćset lat i ma sprawdzone sposoby, aby przyspieszyć jego powrót człowieczeństwa. - Powiedziała, a ja westchnęłam ciężko. - Są na dole. - Skwitowała poważnie, a ja ruszyłam w stronę piwnicy. Zeszłam po schodach i do moich uszu zaczęły dochodzić pierwsze dźwięki.

- Dajcie mi święty spokój i tak to nic nie zmieni. - Warknął wściekle Adrien, uderzając z całej siły w kraty, które wypalały rany w jego skórze. Gdy mnie usłyszał, z prędkością światła na mnie spojrzał z pogardą w jego oczach. - A ty czego tu szukasz? Jeśli myślisz, że coś do ciebie poczuje, to grubo się mylisz. - Zaśmiał się z kpiną. Pokręciłam bezradnie głową, gdy moja prababcia sprawiła mu ogromny ból. Jęknął z cierpienia, którą brunetka mu sprawiała. Z jego gardła wydało się okropne warknięcie. Nie mogłam patrzeć jak cierpi, więc odwróciłam od niego wzrok. Mężczyzna przyglądał mu się uważnie.

- Czy to musi się dziać? - Spytałam z nadzieją w tonie mojego głosu. Doktor westchnął ciężko, a następnie skinął głową na „tak".

- Ruby, możemy chwile pogadać? - Spytała poważnie Wiktorianna, a ja się zgodziłam. Ruszyła w stronę wyjścia z piwnicy, a ja poszłam za nią. Zamknęła drzwi, które zagłuszały dźwięki z środka i z zewnątrz. - Miałam do czynienia z przeróżnymi zbuntowanymi i jest jeden sposób, aby robił to co chcemy, a nie do końca będzie tego świadomy. - Zaczęła spokojnie, opierając się o ścianę. Przyglądałam jej się pytającym i ciekawym spojrzeniem. Skrzyżowała ręce na swojej klatce piersiowej i zwiesiła wzrok na swoje dłonie. - Wypuścimy go z celi i będzie wolny, tylko przysłowiowy. Będziemy go pilnować i obserwować. Jeśli będzie chciał uciekać lub zabijać ludzi, to go znów zamkniemy. - Wyjaśniła i spojrzała na mnie, posyłając mi poważne spojrzenie.

- Jesteś pewna, że to dobry pomysł? - Spytałam niepewnie bawiąc się palcami i swoich dłoni. Dziewczyna westchnęłam ciężko.

- Tak, a najlepiej jakbyś spróbowała ożywić uczucia, które czuł za życia. - Odparła spokojnie, błądząc wzrokiem po mojej twarzy.

- Jak mam to zrobić? - Zapytałam zdezorientowana, przyglądając jej się pytająco. Położyła swoją dłoń na moim przedramieniu i zaczęła je delikatnie masować.

- Tak jak to zrobiłaś za jego ludzkiego życia. - Wyjaśniła, a następnie wróciła do piwnicy. Westchnęłam zrezygnowana i ruszyłam za nią. Dziewczyna podeszła do klatki i ją otworzyła. Werbena na nią nie działa, tak samo jak na mnie. Brunet przyglądał jej się nie ufnie. Nie dziwie mu się, tak samo bym zapewne zareagowała. - Jesteś wolny. - Powiedziała obojętnie, a doktor spojrzał na nią zaskoczony. - A raczej Ruby zabierze cię na polowanie. - Dopowiedziała, a on spojrzał na mnie niezadowolony. Gdy chciał wyjść z celi, zgiął się z bólu i upadł na kolana, jęcząc z bólu. - Ale nie radzę ci kombinować, bo Ruby potrafi to samo co ja, więc będzie boleć. - Ostrzegła go, przykucając przy nim. Posłał jej wrogie spojrzenie, a ona się tylko zadowolona uśmiechnęła. Przeniósł swój wzrok na mnie i ciężko westchnął.

Supernatural vampireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz