Siedziałam z Sophie na lekcji historii, która była strasznie nudna i to cholernie. Brunetka siedział z nosem w telefonie, nie zwracając na nikogo uwagi. W sumie robiła to co większość klasy aktualnie. Ja natomiast bawiłam się ołówkiem i próbowałam zrobić to co na ostatnim treningu. Napewno to potrafię, muszę.
Ołówek leżał spokojnie na stoliku szkolnym, a ja unosiłam dłoń delikatnie nad nim. Rozejrzałam się spokojnie po sali, aby sprawdzić czy nikt na mnie nie patrzy. Wzięłam odrobine powietrza do swoich płuc i skupiłam wzrok na kawałku drewna. Starałam się wyczuć jego energię, co było naprawdę trudne. Zawsze tylko patrzyłam jak robi to Mazikeen, ale nigdy nie pomyślałam, że to może być aż tak trudne.
Ołówek delikatnie drgnął, gdy jego energia zetknął się z moją dłonią. Może było to niewidoczne, ale ja to odczuwałam. Z całej siły jakie miałam trzymałam ten krótki kontakt z kawałkiem drewna. Jeśli go stracęe, znów będę musiała zaczynać od nowa, a jest to trudne zadanie.
Czułam, że siła jaką czuje jest wystarczająco, aby pójść o krok dalej. Machnęłam delikatnie palcem wskazującym w prawo, a ołówek zakręcił się w tamtą stronę. Uśmiechnęłam się pod nosem na to, że jest już jakiś postęp i zrobiłam taki sam ruch w przeciwnym kierunku, a kawałek drewna powędrował za nim. Na moje usta wpłynął jeszcze szerszy uśmiech niż poprzednio. Wyprostowałam dłoń, a ołówek zaczął kręcić się w kółko i kółko, a z każdym następnym coraz szybciej.
- Ćwiczenia czynią mistrza. - Skwitowała cicho wilczyca. Przestraszyłam się, a kawałek drewna przestał się poruszać. Spojrzałam na brunetkę, która wnikliwe mi się przyglądał i odłożyła komórkę na stolik. - Umiesz go podnieść w powietrze? - Zapytała ciekawa, spoglądając w moje oczy. Wzruszyłam obojętnie ramionami i wzięłam ołówek, który po chwili zaczęłam się bawić.
- Nie wiem co potrafię, a co nie. - Powiedziałam spokojnie, patrząc na drewniany przedmiot w moich rękach. - Gdybym była zwykłym niezniszczalnym, to bum pozbawiała zmysłów, sprawiała ból i paraliżowała, ale nie jestem. Jestem potomkinią zimnego księcia i nie wiadomo gdzie kończącą się moje umiejętności. - Westchnęłam pod koniec zirytowana. Sophie przyglądał mi się uważnie, po czym złapała moją dłoń i posłała mi uśmiech, w którym kryła się troska.
- Jeśli nie chcesz rozwijać umiejętności, to przecież nikt ci nie każe. - Wyjaśniła poważnie, błądząc wzrokiem po mojej twarzy. Westchnęłam ciężko i przewróciłam oczami.
- Muszę je trenować, aby nie stracić kontroli nad nimi. - Odparłam i znów zaczęłam eksperymentować na biednym ołówku.
- Jak masz stracić panowanie nad czymś o czym nie wiesz? Wiktorinnie nie chodzi o stracenie kontroli, a o to, że strach cię pochłonie. - Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc co ma na myśli i złapałam kawałek drewna, aby przestał się kręcić. - Dlaczego Drakula pozbył się człowieczeństwa i sprawił, że jego córka zrobiła to samo? Bez niego, nie posiadła takich uczuć jak strach, dlatego panował nad sobą i był potężny. - Wyjaśniła poważnie, a ja przyglądałam jej się wnikliwie. Chciałam już coś powiedzieć, gdy na terenie szkoły rozległ się alarm antywampirowy. Tylko raz został użyty przez wszystkie lata jak się uczyłam. Spojrzałyśmy po sobie, a następnie wszyscy uczniowe wybiegli na dziedziniec. Po chwili mój wzrok spoczął na grupce wampirów, którzy trzymali naszych nauczycieli. Wszyscy przyglądali im się przerażeni.
Nagle Maze podbiegła do nas. Obie Spojrzałyśmy na nią poważnie. Ona natomiast patrzyła w moje oczy.
- Znam sposób, aby to zatrzymać, ale potrzebuje twoje pomocy. - Wyjaśniła, a ja przerażona zrobiłam krok do tyłu. - Musisz i sparaliżować zanim ugryzą kogokolwiek. - Odparła poważnie, a ja przeniosłam wzrok na grupkę zbuntowanych. Wzięłam głęboki oddech, po czym moje tęczówki zalała czerwona barwa. Przejechałam po każdym po kolei, a ich nogami zaczęły się pod nimi zapadać z bólu. Z ich gardeł zaczęły wydobywać się okropne krzyki i warknięcia. Nauczyciela szybko od nich uciekli.