26. Ufam ci

2K 124 23
                                    

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu na zimnej ziemi. Chciałam wstać, ale poczułam jak ciemne żelazne łańcuchy mnie trzymają i są przypięte do ściany. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i nagle ktoś zapalił światło. Spojrzałam na tą osobę z wrogością. Był to doktor, który powoli podszedł do klatki z poważnym wyrazem twarzy. Przyglądałam mu się nie ufnie i chciałam się wyrwać z łańcuchów, ale nie mogłam. Była pozbawiona siły.

- Nie masz po co walczyć. Zmarłaś i potrzebujesz krwi, aby nabrać siły, a ja nie mam zamiaru ci jej dać, Ruby. - Skwitowała bez krzty uczuć w tonie jego głosu. Warknęłam na niego, ale on się w ogóle nie przejął.

- Wypuść mnie. - Syknęłam wrogo na niego, ale on pokręcił z niedowierzeniem głową. Przykucnął, a ja niepewnie do niego podeszłam, na ile mi to pozwoliły łańcuchy.

- Gdybyś była wampirem, to było by trudniejsze zwrócić twoje człowieczeństwo, ale nim nie jesteś. Masz wybór, albo sama je włączysz, albo zrobimy to siłą. - Wyjaśni, a ja Zaśmiałam się z kpiną.

- Możesz zapomnieć. - Warknęłam na niego, a on westchnęła ciężko i podniósł się do pozycji stojącej i spojrzałam na mnie z góry.

- Twój chłopak leży w celi obok od kilku godzi, a jad jeśli dobrze pójdzie zacznie działać za dwie godziny. - Wyjaśnił z powagą, błądząc wzrokiem po mojej twarzy. Przewróciłam z irytacją na mojej twarzy.

- Nic dla mnie nie znaczy. - Odparłam chłodno w jego stronę, a on spojrzał za siebie i ja zrobiłam to samo. Do pomieszczenia weszła Wiktorianna, na której twarzy malował się ból na mój widok. No tak, ta odzyskała człowieczeństwo, a ja jest straciłam. Teraz ona jest tą dobrą, a ja tą złą. Pocałujcie mnie w dupę.

- Skoro na mnie zadziałała wizja, to na ciebie też zadziała. - Powiedziała z bladym uśmiechem i weszła do klatki, którą mężczyzna otworzył. Podeszłam do mnie i przykucnęłam koło mnie. Zamachnęłam się, aby zrobić jej krzywdę, ale ona się obroniła i sparaliżowała moje ciało bólem. Syknęłam z cierpienia, które mi zadawała. Spojrzałam w moje oczy, a jej tęczówki stały się krwiście czerwone. Nagle przed moimi oczami pojawiły się wszystkie szczęśliwe momentu z mojego dzieciństwa. Pierwsze polowania z rodzicami, pierwsze nocowania z Sophie na dzikiej plaży. Widziałam znów moment, w który przechodziła swoją pierwszą przemianę w wilka. Pierwsze rzucane zaklęcia przez Mazikeen. Całe moje dorastanie. Ogniska i zebrania rady.

Po chwili zobaczyłam moje pierwsze zauroczenie. Pierwszy raz z Michaelem, pocałunek i spędzanie razem czasu. Poznanie chłodnego Adriena, nasz pierwszy pocałunek, pierwszy raz, zauroczenie, wyznanie miłości i moment, w który Wiktorianna skręciła mu kark.

Z mojego gardła wydobył się krzyk bólu i smutku. Kobieta podeszła do mnie i mnie przytuliła, po czym pozbawiła mnie łańcuchów. Spojrzałam na doktora, który przyglądał mi się z troską. Wstałam na resztka siły i chciałam już wyjść z klatki, gdy kilka promieni światła opatrzyło moją skórę. Spojrzałam na niewielkie okienko, które było odsłonięte. Wiktorianna poszła je zamknąć, a mężczyzna dał mi torebkę z krwią. Szybko ją otworzyłam i pochłonęłam jej zawartość z prędkością światła. Odetchnęłam z ulgą i wyszłam z klatki.

- Gdzie on jest? - Spytałam błagalnie, patrząc na doktora. Pokazałam gestem dłoni na wydzieloną ciele koło mnie. Spojrzałam w tamtym kierunku i dostrzegłam leżącego na łóżku szpitalnym Adriena. Weszłam do klatki i ją za sobą zamknęłam. Z zewnątrz nadal wyglądał jak na człowieka, ale można było już od niego czuć ten wampirzy zapach. Cały odór werbeny został pożarty przez jad.

- Powinnaś wrócić do domu i się ogarnąć. Zanim dojdzie do całkowitej przemiany masz około godzinę. - Wyjaśnił mężczyzn, stojąc przy kratach celi. Westchnęłam ciężko i się zgodziłam. Powinnam spotkać się z rodzicami i im wszystko wyjaśnić. Zniknęłam na dobre dwa miesiące jak nie więcej. Wyszłam z celi i się z nim Pożegnałam. Ruszyłam biegiem w stronę mojego domu. Pędziłam przez las, a wiatr owiewał moją zapłakaną twarz i przeplatał się z włosami. Po jakiś dziesięciu minutach stanęłam przed drzwiami mojego domu. Bez pukania weszłam i uderzył we mnie domowy zapach. W kuchni krzątała się moja mama, a w salonie grał telewizor i mój tata zapewne coś oglądał. Skierowałam się do pomieszczenia, gdzie znajdowała się Zurie. Gdy mnie poczuła, spojrzała na mnie z troską i szokiem. Podeszłam do mnie szybko i mocno mnie przytuliła. Jej zapach doszedł do moich nozdrzy i się w nim Zatracałam. Tęskniłam za nim i za nią. Odwzajemniłam jej gest, mocno do siebie przytulając.

Supernatural vampireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz