17. Ogarnianie tego całego czary mary

2.7K 137 16
                                    

Ciemność, która mnie pochłonęła, zniknęła i znalazłam się w bardzo dziwnym miejscu. Nie kojarzyłam go, a tym bardziej nie znałam. Napewno nie byłam tu nigdy wcześniej. Wyglądało to jakbym była na jakimś balu. Zebrani byli ubrani w drogie, eleganckie szlacheckie stroje. Przeniosłam swój wzrok na siebie i doznałam szoku. Miałam na sobie czarną suknie, które była wyglądem przybliżona do wiktoriańskiej, ale z tego co mi się zdaje to jestem gdzieś w piętnastym wieku, a nie w dziewiętnastym. Kontusik był tego samego koloru co suknia. Moje włosy były pofalowane u elegancko się układały na moich zakrytych ramionach. Buty nie były do końca wygodne, ale nie były najgorsze.

- Wiktorianna, córko. - Uslyszałam męski, poważny głos. Moje ciało samo z siebie się odwróciło w stronę mężczyzny, który był blady, ale skóra iskrzyła niczym aksamit. Włosy czarne jak noc układały się idealnie i z wyglądu wyglądały jak jedwab. Jego oczy była tak czerwona jak nigdy wcześniej nie widziałam. Jego strój był tak królewski i podniosły, ze z wrażenia zaschło mi w gardle. Wyglądał na jakieś czterdzieści lat. Przypominał jakiego króla, tyle że był wampirem. Cholera! Drakula.

- Tak, ojcze? - Moje ciało opuścił nieznany mi dotąd głos. Był taki melodyjny i delikatny niczym jedwab. Mimo wszystko bardzo poważny i godny księżniczki. Moje ciało lekko drgnęło razem z wypowiedzią. Skoro to Drakula, a ja jestem w ciele osoby, która nazywa go tatą... Kurwa. Jestem w ciele córki zimnego księcia.

- Dzisiaj się wszystko zmieni. - Zaczął spokojnie, obejmując mnie i podchodząc do balustrady i pokazując dłonią na gości tej uroczystości. - Nieśmiertelni, niezniszczalni, wiki, czarownice i ludzie się dziś tu zebrali. - Odparł poważnie, wędrując wzrokiem po zebranych na ogromnej sali balowej. - Dziś zakończę te okropną równowagę między istotami nadprzyrodzonymi i śmiertelnymi.

- Nie możesz tego zrobić, ojcze. - Odparła Wiktorianna do Drakuli. Król spojrzał na nią z rozbawieniem. - Księżyc cię za to ukaże. Nie masz szans z nami. Nigdy nie stanę po twojej stronie i nie posiądziesz mojej mocy. - Warknęła, a ja słuchałam zdezorientowana tego co ma na myśli. Jakiej mocy? O co tu do cholery chodzi?

- Tak myślisz? - Zaśmiał się zimny książę, po czyn gestem dłoni zawołał kilka wampirów. Spojrzałam w ich kierunku, a on przyprowadzili młodego chłopaka. Był człowiekiem. Czułam zapach płynącej w jego żyłach krwi. - Zrobisz co ci każe, albo go zabije. - Powiedział poważnie. Jego córka przeniosła swój wzrok na niego.

- Jestem od ciebie potężniejsza. - Warknęła poważnie, podchodząc do niego. Drakula się zaśmiał na jej słowa.

- Owszem, ale wciąż trzymasz się chorego człowieczeństwa, które cię osłabia, a to się czyni bardzo słabą istotą. - Skwitował, pokazując dłonią na obcą mi kobietę, ale Wiktorianna ją bardzo dobrze znała. Czułam jej ból, gdy widziała zakrwawioną twarz brunetki.

Nagle zobaczyłam jak jeden z wampirów się zamachnął i uslyszałam już tylko dźwięk skręcającego karku. Dziewczyna podbiegła do niej z krzykiem przepełnionym bólem.

- Mamo. - Wyłkała, łapiąc martwe ciało kobiety i kładąc sobie na kolanach. On zabił jej matkę. Człowieka. Wiktorianna spojrzał zapłakana na swojego ojca. - Dlaczego? - Spytała bezradnie, patrząc  wprost w jego krwiście czerwone ślepia.

- Urodziła cię i wychowała. Nie jest już do nieczęsto potrzebna. - Odparł bez krzty uczuć w tonie jego głosu. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. To był potwór. - Nadal nie będziesz mi służyć? - Spytał z kpiną. Dziewczyna wstała gwałtownie.

- Zabije cię. - Warknęła i chciała już zaatakować zimnego księcia, gdy nagle usłyszałam wyciągnięty z ogromną prędkością sztylet, a potem intensywny zapach krwi. Wiktorianna przekręciła z prędkością światła głowę w bok i ujrzałam poderżnięte gardło chłopaka, z którego sączyła się krew.

Supernatural vampireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz