"Są gwiazdy, których tam już nie ma, kiedy my widzimy jeszcze ich światło. Zgasły, rozumiesz, ale wcześniej wysyłały ku nam swój blask. A potem, kiedy ich już dawno nie ma, zostaje jeszcze światło, które dla nas świeci".
Dni bez Jimina były puste i pozbawione blasku. I mimo, że czarnowłosy każdej nocy patrzył w niebo nie widział już jaśniejącego punktu. Wiedział. Jimina już nie było. Jego światło było nie do podrobienia, inne niż każde. Wyjątkowe. Czyste i bez skazy.
Codzienne czynności straciły swój sens bez pisków małego, słodkiego blondynka. Puszczanie baniek straciło swój urok, a muzyka zamiast sprawiać radość, raniła jak nic innego. Słodycze nie były już tak słodkie, kurczaczki tak żółte, a pomarańcze tak smaczne. Komedie nie były zabawne, a słońce tak jasne jak poprzednio.
Po kilku tygodniach ostatnia drobinka brokatu zniknęła z domu Jungkooka, a wraz z nią nadzieja. Dopóki mężczyzna widział pozostałości po blondynie mógł się łudzić, że ten jeszcze wróci.
Kiedy leżał na werandzie i patrzył w niebo zdał sobie sprawę z tego, że jedyne co mu zostało to pustka i wszechogarniający go smutek. Smutek tak głęboki jakiego nie znał do tej pory. Miał wrażenie, że jego życie jeszcze nigdy nie było tak pozbawione blasku i sensu. Dopiero wróżek pokazał mu, że wcześniej wcale nie było tak źle jak myślał. Dopiero teraz łzy Jeona miały sens. Te poprzednie były jedynie śladem użalającego się nad sobą dorosłego mężczyzny.
Teraz... Teraz były to łzy prawdziwej rozpaczy.
CZYTASZ
My fairy friend || Jikook
FanfictionJungkook jest ogromnym mężczyzną z jeszcze większym sercem. Jego marzeniem jest złapanie do słoiczka spadającą z nieba gwiazdkę. Słoiczka zwanego sercem. „Radość jest równie ulotna jak spadająca gwiazda, która w jednej sekundzie przecina wieczorne...