Gwiazdy- one są żółte- Jak ciepłe jest szczęście

278 26 8
                                    

„Rozmowy z gwiazdami zawsze kończą się zwycięstwem gwiazd“.

Jungkook dzielnie opiekował się swoim gościem już od kilku tygodni.
Mały chłopiec wyzdrowiał dzięki czemu mogli razem wychodzić na spacery, oglądać gwiazdy i tańczyć pod gołym niebem.

Skrzydełko zrosło się idealnie i po ranie nie było śladu, z czego Kook był bardzo dumny. Nie wybaczył by sobie gdyby zostawił jakąś skazę na tym malutkim ciałku.
Jednak poświęcił dużo czasu na odpowiednią pielęgnację wróżka. Smarował ranę maściami i dbał o to by krem dobrze się wchłaniał. Zmieniał plasterki i karmił stworzonko owocami bogatymi w witaminę C.

Kook jednak bał się, że raz naderwane skrzydełko będzie o wiele delikatniejsze przez co nie pozwalał maluchowi na latanie co z kolei bardzo irytowało Jimina.

Jimin... Bo właśnie takie imię nadal mu Jungkook, był bardzo żywym stworzeniem. Wszędzie było go pełno i chciał nauczyć się wszystkiego o świecie ludzi.
Pomimo zakazów ślizgał się po balustradzie schodów zatrzymując się zawsze na drewnianej i rzeźbionej w drewnie kuli, bujał się na troczkach od zasłon, a także biegał z kurczaczkami bawiąc się z nimi w berka.

-Jiminnie?! Gdzie jesteś?! - Zmartwiony czarnowłosy szukał chłopca już od dwudziestu minut i naprawdę martwił się, że temu stała się krzywda. Przeszukał wszystkie zakamarki w domu i już chciał wołać po raz kolejny kiedy na trawniku zobaczył stado kurczaczków. I już wiedział gdzie jest jego zguba. Westchnął zrezygnowany i ruszył do ogrodu. Ostrożnie posadził na dłoni swojego gościa i uśmiechnął się widząc jak ten jest radosny. - I jak ja mam się na ciebie złościć kiedy jesteś taki uroczy co?

Jimin zaśmiał się na to i ostrożnie wstał by przejść po całej długości przedramienia oraz ramienia chłopaka. Wdrapał się po jego koszulce po czym wtulił w rozgrzaną szyję ugniatając ją pod drobnymi paluszkami.

-Nie przekupisz mnie tymi tulaskami. Wracamy do domu. Zaraz będzie padać. - Kook złapał wróżka na dłoń po czym podsunął ją sobie pod samą twarz by lepiej widzieć tą malutką i słodką buźkę.

Jimin po raz kolejny się uśmiechnął i zatrzepotał skrzydełkami. Wystarczyła chwila by pokryta malunkami skóra mieniła się od brokatu. Momentalnie w powietrzu zapachniało brzoskwiniami.

-Nie przekupisz mnie tym. Nie ma mowy. Wiem, że lubisz kurczaczki pani Wang jednak zaraz zacznie padać. Skrzydełka ci zmokną i będą podatne na zranienia jeszcze bardziej.

Blondynek po raz kolejny zatrzepotał skrzydełkami po czym zaklaskał na pomysł jaki właśnie zrodził się w jego główce.
Podszedł jeszcze bliżej krawędzi dłoni i ostrożnie przemieścił się na kciuk. Stanął na paluszkach i dał malutkiego jednak soczystego buziaka swojemu opiekunowi.

Kook otworzył szeroko oczy na ten nagły atak ze strony chłopca.
Zarumienił się i zerknął gdzieś w bok.

-Ale tylko pięć minut. - Westchnął kucając by wróżek mógł zeskoczyć na trawę.

--------------------------------------
Ten Jimin to jednak sprytny jest

Kocham was! ❤️

My fairy friend || JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz