Przebierałam się chyba z dziesięć razy. Planowałam ubrać sukienkę lub jeansową spódnicę zapinaną z przodu na guziki. Bardzo ją lubiłam. Tak bardzo, że miałam kilka podobnych, różniły się jedynie kolorem, czy materiałem. Musiałam ubrać czarne rurki, gdyż od samego rana za oknem była szarówka. Obawiałam się, że w końcu się rozpada. Na górę ubrałam szary sweter oversize, który miał tak duży otwór na głowę, że odkrywał jedno ramię. Pod sweter ubrałam więc biały top na ramiączkach. Włosy związałam w luźny kucyk, ale wypuściłam kilka kosmyków, które cały czas opadały mi na twarz.
Kiedy wyszłam z domu stwierdziłam, że jednak nie było tak zimno, jak przypuszczałam, więc wróciłam się do domu i ubrałam jednak jeansową spódnicę. Biegiem puściłam się do parku, bojąc się spóźnienia. Nie umówiliśmy się w żadnym konkretnym miejscu, więc ruszyłam w stronę mojego drzewa. W parku było kilku spacerowiczów, ale o tej porze nikt nie siedział na trawie. Zresztą w ciągu tygodnia mało ludzi decydowało się na taki odpoczynek. Całkiem inaczej był w weekend. A może odstraszyła ich pogoda?
Oparłam się o drzewo i czekałam. Było pięć po osiemnastej. Nagle poczułam muśnięcie ciepła na palcach dłoni, którą opierałam o korę drzewa. Spojrzałam w tamto miejsce i zobaczyłam męską dłoń tuż obok mojej. Podniosłam wzrok i moje spojrzenie spotkało się z jego.
Noah.
- Jesteś - szepnął.
Odsunęłam się gwałtownie, robiąc krok w przód.
- Myślałeś, że nie przyjdę? Przecież mi zagroziłeś...
- Teraz żałuję, że to zrobiłem. Wolałbym, żebyś spotkała się ze mną, bo tego naprawdę chciałaś tak samo jak ja, a nie dlatego, że cię zmusiłem - powiedział i spuścił głowę.
Wyglądał całkiem inaczej niż ostatnio. I nie chodziło o wygląd. Ten za wiele się nie zmienił. Dalej był uroczo przystojny. Zmieniło się coś w jego zachowaniu. Złagodniał .
- Yyy... Ja... - Zmieszałam się. Jednak po chwili przypomniałam sobie kim był. Był chłopakiem nie dla mnie. Bogatym i zarozumiałym, ale też za ślicznym i za uroczym chłopakiem, jak na moją skromną osobę. Na pewno opędzał się od tłumów dziewczyn. Czego mógł chcieć od takiej przeciętnej Poli? Musiałam mu pokazać, że nie będą jego kolejną zdobyczą. - Mam w to uwierzyć?
- Ale w co?
- W to, że zależało ci na spotkaniu za mną.
Zerwał się z miejsca, złapał mnie w pasie i przekręcił tak, żebym plecami oparła się o drzewo. Utrzymał jednak spory dystans między nami. Gdyby było inaczej serce wyskoczyło by mi z piersi. Już i tak szaleńczo kołatało w mojej piersi.
- Czemu myślisz, że jest inaczej? - zapytał, czujnie mi się przypatrując.
- Czy. Możesz. Mnie. Puścić? - zapytałam, wymawiając każde słowo wolno i wyraźnie. Bardzo dużo mnie to kosztowało. Jego bliskość dziwnie na mnie działała.
- Puszczę, gdy odpowiesz na moje pytanie.
- Jeżeli mnie nie puścisz to nic nie powiem - odpowiedziałam szybko, a potem pokazałam przy ustach gest zamykania kłódki i upuszczania klucza na ziemię.
Odsunął swoje ręce i zrobił najpierw jeden krok w tył, a gdy dalej milczałam zrobił drugi. Założyłam ręce na pierś i zapytałam, co z tym spacerem.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie.
- I nie odpowiem, a przynajmniej nie teraz. Idziemy, czy nie? Chcę mieć ten spacer już z głowy.
CZYTASZ
"(Nie)przeznaczeni sobie"
RomancePola właśnie skończyła studia w Holandii, gdzie przeprowadziła się przed pięcioma laty i wiedzie szczęśliwe życie u boku Liama. Jej poukładaną codzienność burzy pojawienie się kogoś, kto przypomina jej Noaha, chłopaka dla którego straciła głowę, a k...