W pokoju przebrałam się w dwuczęściowy strój, hotelowy szlafrok oraz kapcie i dałam odprowadzić się chłopakowi do sali, gdzie wykonywane były zabiegi. Na szczęście obeszło się bez rezerwowania kolejki, gdyż była wczesna godzina i pracownica wykonująca masaż była wolna. Umówiłam się z Noahem za godzinę obok wejścia do basenu, które było zaraz obok sal zabiegowych.
W pokoju zachwycił mnie przyjemny lawendowy zapach oraz spokojna melodyjna muzyka. Kobieta w stroju z logiem hotelu zaproponowała mi zmianę olejku zapachowego, ale powiedziałam, że ten jak najbardziej mi pasuje. Ściągnęłam górę od stroju i położyłam się na plecach na leżance. Po chwili pracownica przystąpiła do masaży i poczułam na plecach rozgrzane śliskie dłonie. Nie trzeba było wiele czasu, żebym rozpłynęła się w błogostanie. Musiałam się pilnować, żeby nie odpłynąć w sen. Po kolejnych parunastu minutach dostałam polecenie odwrócenia się na plecy i propozycję wykonania masażu twarzy, który pozwoli pozbyć się zbędnego naskórka. Kolejna dawka przyjemności i odprężenia sprawiła, że z sali wyszłam z plączącymi się nogami. Usiadłam na pobliskiej drewnianej ławeczce i czekałam na Noaha. Nie wiedziałam, która była godzina, ale domyślałam się, że minął ustalony czas.
Czekałam i czekałam, aż w końcu usłyszałam głos dobiegający z przeciwnej strony niż się spodziewałam.
- Wyglądasz, jakbyś pierwszy raz w życiu zaznała totalnego odprężenia. - To był Jack.
- Hah ha ha - Wysiliłam się na ironiczny śmiech.
- Czekasz na swojego śpiącego księcia?
- Yhm.
- To może poczekasz przy basenie?
- Nie wolę tutaj.
- Daj spokój, chodź. Zamówiłem dzbanek zimnej lemoniady. Nie wypiję jej sam, a szkoda, żeby się zmarnowała. Zaraz zrobi się ciepła od gorącego powietrza i nie będzie się do niczego nadawała.
Spojrzałam na niego z wahaniem. Prawda była taka, że okropnie zaschło mi w gardle, gdyż w całym obiekcie było dość suche i ciepłe powietrze. Zerknęłam jeszcze raz w stronę długiego korytarza, w którym powinnam zobaczyć Noaha, ale go tam nie dojrzałam. Pewnie zapadł w twardą drzemkę i nie usłyszał budzika, a może w ogóle go nie nastawił? Na pewno mnie znajdzie. W przeciwieństwie do mnie. Niestety zapomniałam numer naszego pokoju, który był nieco skomplikowany. Nie można było nadać im zwykłych numerów, tylko trzeba było jeszcze przed liczbą dodać literę? Teraz nie byłam pewna, czy nasz pokój to duże i oraz 023 czy J023. Powrót do pokoju, więc nie wchodził w grę.
- Ok. Chodźmy.
Wypiłam łapczywie całą szklankę lemoniady. Była obłędna. W życiu nie piłam smaczniejszej. W tym samym czasie Jack wskoczył do basenu, a potem podpłynął do brzegu i namawiał mnie, żebym do niego dołączyła. Odmówiłam. W dalszym ciągu czekałam na Noaha. Na pewno nie spodobałoby mu się, gdyby zobaczył, że zamiast czekać na niego, bawiłam się w basenie w towarzystwie nowo poznanego chłopaka.
Nad wejściem widniał zegar, więc wiedziałam, że od rozstania z Noahem minęła godzina i dwadzieścia minut. Gdy minęło kolejne dwadzieścia minut zdecydowałam się pójść do łazienki, a gdy wróciłam i mojego chłopaka dalej nie było, zdecydowałam się wskoczyć do basenu. Mojego nowego znajomego oczywiście to bardzo ucieszyło, gdyż na całym basenie byliśmy tylko my, więc w końcu miał z kim popływać i się pościgać.
Zrobiliśmy dwie długości, ale niestety przegrałam z kretesem.
- Słabeusz - zawołała, chlapiąc mnie wodą.
- Wypraszam sobie. Wyszłam po prostu z wprawy - tłumaczyłam się.
- Chcesz wiedzieć gdzie popełniasz błąd?
CZYTASZ
"(Nie)przeznaczeni sobie"
RomantikPola właśnie skończyła studia w Holandii, gdzie przeprowadziła się przed pięcioma laty i wiedzie szczęśliwe życie u boku Liama. Jej poukładaną codzienność burzy pojawienie się kogoś, kto przypomina jej Noaha, chłopaka dla którego straciła głowę, a k...