Byłem chory z zazdrości, niepewności i niewiedzy, co słychać u Poli. W pracy cały czas coś myliłem i nie skupiałem się na tym, co mówili do mnie inni. Nie chciałem brać wolnego, choć mi to proponowano. W domu dostawałbym świra.
Któregoś dnia, kiedy wróciłem do pustego domu, posypałem się totalnie. Moje życie przestawało mieć sens. Zadzwoniłem do Poli, żeby chociaż na chwilę usłyszeć jej głos.
- Co słychać? - zapytałem, gdy odebrała i się ze mną przywitała.
- Jestem na ciebie zła. Bardzo zła. Nie dość, że okłamywałeś mnie, to jeszcze kłamałeś Noaha. Co on ci zawinił? Na pewno mówił ci o wypadku i co musiał przejść. Dlaczego zachowałeś się tak bezdusznie? To do ciebie niepodobne! Co się z tobą dzieje!?
- Już ci mówiłem, że spanikowałem. Nie chciałem, żeby się do ciebie zbliżył. Byłem samolubny, myślałem tylko o sobie i o tym, że cię stracę.
- Liam... - wypowiedziała moje imię ze współczuciem.
- Widziałaś się z nim?
- Tak. Widziałam się, ale niewiele sobie wyjaśniliśmy. Wiem tylko, że to nie on wysłała mi ten list. Liam? On nas nie zostawił - powiedziała smutnym głosem.
- Wiem. I co teraz będzie? Co będzie, gdy sobie ciebie przypomni?
- Nie wiem. Już nic nie wiem. Mam okropny mętlik w głowie.
- Zostawisz mnie?
- Liam! Prosze cię, nie wymagaj na mnie odwiedzi. Potrzebuję ciszy i spokoju.
Cała ta rozmowa przerastała mnie. W pewnej chwili pomyślałem, czy nie popełniłem błędu dzwoniąc do niej. Potrzebowała spokoju, o czym mi po raz kolejny przypomniała, a ja po raz kolejny to olałem. Jej głos był pełen smutny i żalu. Wstałem i podszedłem do lodówki, gdzie miałem schowaną napoczętą butelkę whisky. Nalałem sobie sporą ilość do szklanki i zabrałem do salonu. Nigdy bym nie pomyślał, że będę samotnie topić smutki w alkoholu. Staczałem się.
Najbardziej dobija mnie myśl, że on był w Zwolle. Mógł widywać moją piękną dziewczynę. Ja nie mogłem...
- Jak mam cię zostawić w spokoju, wiedząc, że jesteś tam i się z nim spotykasz?!
- Nie spotykam się z nim. Rozmawialiśmy ze sobą tylko raz. Potrzebuję odpowiedzi, Liam.
- Wróć do domu, proszę cię.
- Nie mogę. Nie teraz.
- Prosze cię, nawet nie wiesz jak mi tutaj ciężko bez ciebie.
- Przykro mi. Tak będzie lepiej. Muszę kończyć. Pa.
- Nie, poczekaj... - zawołałem, ale już mnie nie słuchała. Rozłączyła się.
Rzuciłem telefon na łóżko. Ta bezsilność mnie przytłaczała. Nie mogłem tego tak zostawić.
Wyciągnąłem z szafy torbę i rzuciłem do niej kilka par podkoszulków, spodnie dresowe, krótkie spodenki i bieliznę. Nie zawracałem sobie głowy kosmetykami czy innymi rzeczami. Wszystko co będzie mi potrzebne, na pewno znajdę u rodziców. Przed wyjściem wylałem zawartość szklanki do zlewu.
Jadąc do Zwolle zadzwoniłem do pracy i poprosiłem jednak o kilka dni wolnego. Wiedziałem, że zachowywałem się nieodpowiedzialnie i nie na miejscu prosząc o wolne w ostatniej chwili, ale nawet mi już nie zależało na tej pracy. Mogli mnie zwolnić. Liczyło się tylko to, żebym odzyskał Polę. Musiałem przeprosić ją za swoje zachowanie. Brzydziłem się swoich kłamstwami. Tym bardziej, że nic nimi nie wskórałem, tylko pogorszyłem sprawę.
CZYTASZ
"(Nie)przeznaczeni sobie"
RomancePola właśnie skończyła studia w Holandii, gdzie przeprowadziła się przed pięcioma laty i wiedzie szczęśliwe życie u boku Liama. Jej poukładaną codzienność burzy pojawienie się kogoś, kto przypomina jej Noaha, chłopaka dla którego straciła głowę, a k...