Umówiliśmy się w barze w centrum i kiedy do niego dotarłam, Luuk czekał już na mnie, popijając zimne piwo. Tętno przyspieszyło, ale zbyłam tą reakcję mojego ciała na niego. Był tylko znajomym i tak miało pozostać.
Włosy związał w kitkę. Pasowała mu. Na stoliku leżała czapka, z którą się chyba nigdy nie rozstawał.
- Hej. Co ci zamówić? - zapytał od razu, gdy mnie zauważył.
- Może być jakiś orzeźwiający drink. Lato w tym roku nie daje wytchnienia.
Od kilku dni z nieba lał się żar. Miałam więc na sobie sukienkę maxi na ramiączkach.
- Jak było ostatniego dnia kursu? - zaczął rozmowę, gdy wrócił do stolika z przezroczystym drinkiem z kostkami lodu i listkami mięty.
- Rewelacyjnie. Zżyłam się z tymi dzieciakami i ona chyba też mnie polubiły. Pytały czy będę również w drugim tygodniu.
- I co? Będziesz?
- Będę. A potem jeszcze w dwóch ostatnich tygodniach sierpnia.
- Zawsze chciałaś zostać nauczycielką?
- Tak. Od zawsze chciałam pracować z dziećmi.
- Planujecie z Liamem swoje? - zapytał wyczuwalnie zainteresowany.
- A wiesz, że jeszcze o tym nie rozmawialiśmy?
- A o ślubie? - Był nadwyraz ciekawski, ale nie przeszkadzało mi to, choć z drugiej strony jakaś cząstka mnie chciała nie musieć odpowiadać na te pytania. Jak by to było, gdybym była wolna i na swojej drodze spotkała Luuka? Podobał mi się jego sposób bycia. Z każdym dniem lubiłam go coraz bardziej. Musiałam mieć się na baczności, żeby niezdrowa fascynacja, nie przerodziła się w coś innego.
- Też nie. Liam dopiero niedawno mi się oświadczył. A ty kim zawsze chciałeś być i co studiujesz?
- Studiuję architekturę. Zamówię sobie kolejne piwo, chcesz coś jeszcze?
- Nie - odpowiedziałam grzecznie. Powoli sączyłam moje mohito. Było orzeźwiające tak, jak potrzebowałam.
Kiedy wrócił, usiadł obok mnie zamiast na przeciwko. Kiedy obróciłam głowę w bok, żeby zapytać czy się z kimś spotykał, zatkało mnie. Ujrzałam wyraźnie bliznę z boku jego twarzy. Z bliska wyglądała jeszcze gorzej. Ten wypadek musiał być naprawdę poważny.
- To musiało bardzo boleć - powiedziałam mimowolnie. Po chwili jednak zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłem, więc szybko dodałam: - Przepraszam, nie powinnam.
- W porządku. Czasu się nie cofnie. Ale tak bolało jak jasna cholera.
- Liam wspomniał, że miałeś wypadek. Musiał być chyba poważny? Jeżeli nie chcesz o tym rozmawiać, to nie musimy.
- Nie lubię o tym rozmawiać, ale mogę zrobić wyjątek. Pokłóciłem się z dziewczyną i wsiadłem do samochodu pod wpływem alkoholu. Zjechałem z drogi uderzając w jakiś dom, podobno chodnikiem szli piesi, ale nikomu na szczęście nic się nie stało. Cały przód samochodu był zgnieciony. Cud, że wyszedłem z tego cało. Najbardziej ucierpiała moja twarz. Przytomność odzyskałem dopiero po kilku tygodniach.
- Straszne. Tak mi przykro.
- Lekarz mówili, że miałem duże szczęście. Twarz była pokiereszowana. Miałem kilka operacji, podczas gdy byłem jeszcze w śpiączce.
Mówił to w taki sposób, że chciałam dodać mu jakoś otuchy. Położyłam dłoń na jego. Popatrzył na mnie i nagle wiedziałam już skąd znam te oczy. To były oczy Noaha. Z tej odległości nie mogło być pomyłki.
CZYTASZ
"(Nie)przeznaczeni sobie"
RomansaPola właśnie skończyła studia w Holandii, gdzie przeprowadziła się przed pięcioma laty i wiedzie szczęśliwe życie u boku Liama. Jej poukładaną codzienność burzy pojawienie się kogoś, kto przypomina jej Noaha, chłopaka dla którego straciła głowę, a k...