Liam

121 8 0
                                    

Noah czekał na mnie pod szpitalem. Był pierwszy dzień tygodnia i czekała mnie pierwsza noc bez Poli. Miałem wrócić wczoraj wieczorem, żeby wyspać się na praktyki, lecz nie mogłem się z nią rozstać. Zwłaszcza po wspólnym prysznicu, podczas którego zaspokoiłem swoje żądze, ale potrzeba przytulenia jej potem i zaśnięcia obok niej była silniejsza niż rozsądek. Wiedziałem, że będę musiał wcześniej wstać, żeby zdążyć jeszcze pojechać do domu po rzeczy i się przebrać. To równało się z tym, że po skończonej zmiany będę wykończony. I byłem, ale dla chwil z ukochaną było warto.

- Możemy pojechać do mnie? Chyba mam jeszcze kilka piwek w lodówce.

- Do ciebie? Nie będziemy przeszkadzać Poli?

- Nie ma jej. Wyjechała.

Kiwnął głowa, nic nie odpowiadając.

Wczoraj po rozmowie z narzeczoną trochę się uspokoiłem. Uciszyłem swoje obawy i nie mogłem pozwolić, żeby obecność Noaha znowu wywlekła je na wierzch.

Jak to możliwe, że wszystko zaczęło się tak komplikować? Było nam z Polą tak dobrze. Przez ostatnie dwa lata nasz związek przeżywał rozkwit. Ta kobieta zmieniła się praktycznie z dnia na dzień. Wszystko zaczęło się dnia, kiedy wyznała mi miłość. Brzmiała tak pewnie i wyglądała na szczęśliwą. Parę dni później poszła do fryzjera i ścięła swoje długie, sięgające do pasa kasztanowe włosy. Nowa fryzura ledwo sięgała jej ramion. Do tej pory regularnie podcinała włosy. Miało jej to chyba przypominać, że była teraz inną Polą. Teraz była moją Polą.

Chciałbym, żeby skończyły się już moje studia. Zaczęlibyśmy inne życie. Miałbym dla niej więcej czasu. Wzięlibyśmy ślub, założyli rodzinę. Wczoraj niepotrzebnie zaproponowałem ten szalony pomysł. Mało brakowało, a wywiązałaby się z tego kłótnia, a my prawie nigdy się nie kłócimy. Przez powrót Noaha wariowałem i czułem się zagrożony. Ale może faktycznie nie miałem się czego obawiać? Dawałem Poli to,, czego pragnęła. Spokój, bezpieczeństwo i stabilizację. Z Noahem tego nie miała. Ich związek bazował na kłótniach, oskarżeniach i zazdrości. Ile to razy Noah przybiegał do mnie i wymyślał niestworzone historie, jakoby Pola go zdradzała. Bo się do kogoś uśmiechnęła czy zamieniła z nim parę zdań. Raz nawet posądził ją o romans z nauczycielem, bo widział ich, gdy pojechał odebrać ją ze szkoły. Z drugiej strony nie widziałem nikogo, kto by się tak kochał jak oni. Żałowałem, że byłem naocznym świadkiem ich związku. Pola nigdy nie patrzyła mi w oczy tak, jak patrzyła mojemu przyjacielowi.

Gdy weszliśmy do mieszkania, wyciągnąłem z lodówki dwa piwa. Nim poszedłem się odświeżyć, pociągnąłem spory łyk zimnego napoju. Zakrztusiłem się nim, kiedy Noah nagle zaczął:

- Zacząłem sobie coś przypominać. Chyba pamiętam Polę... Czy ja się z nią spotykałem?

- Nie! - Próbowałem krzyknąć, w dalszym ciągu się krztusząc. Wzbudziłem tym chyba jego podejrzenia, bo Noah patrzył na mnie marszcząc czoło. - Miałeś inna laskę. Szalałeś na jej punkcie, a z Pola to był tylko jeden raz. Wykorzystałeś ja i porzuciłeś.

- Naprawdę? To dlatego tak mnie nie znosi?

- A dziwisz się jej? Przeprowadziła się do nowego kraju, poznała zajebistego chłopaka, który ją przeleciał, a potem porzucił bez słowa wyjaśnienia. Omotałeś ją i zraniłeś. - Brnąłem w kłamstwo coraz dalej. Tylko po co? Przecież kwestią czasu było to, że wróci mu pamięć. Skoro już przypomniał sobie Polę. Nie zależało mi na tym, że przez te kłamstwa mógłbym go stracić. Już raz go straciłem. Przeżyją. Chyba. Nie mogłem dopuścić do utraty jej. Była wszystkim, co miało w moim życiu sens. Może lepiej było wyznać jej prawdę? Kłamstwo ma zawsze krótkie nogi. A lepiej, żeby wszystkiego dowiedziała się ode mnie. Toczyłem wewnętrzną bitwę, która przerwały słowa Noaha.

- Nic z tego nie rozumiem. Pola to fantastyczna dziewczyna - powiedział to w taki sposób, jakby znał ją bardzo dobrze.

- Skąd możesz o tym wiedzieć?

- Widziałem ją. Raz. - Zmieszał się. - Poza tym jest z tobą, a to wiele o niej świadczy. Nie oświadczyłbyś się byle komu.

- Pola wspomniała mi, że zapomniałeś portfela. Prędzej czy później byście się poznali.

- Liam, słuchaj. Chciałbym być obecny w twoim życiu. Trzeba będzie skończyć z tą bajeczką. Pomyśl jak jej to wytłumaczyć. Ja tymczasem wyjeżdżam. Mam kilka spraw w Hadze i w Zwolle.

Ulżyło mi, ale i tak będę musiał porozmawiać z Polą. Zacząłem planować, kiedy i jak to zrobię. Najlepiej pod koniec tygodnia. Załatwię sobie wolne popołudnie i pojadę do niej do Bedum.

Tylko jak ja jej to powiem? Jak ona to przyjmie?

Chciałabym nas spakować i uciec, gdzieś gdzie nikt nas nie znajdzie. To dopiero szalony pomysł. Muszę wierzyć, że kobieta mojego życia, nie przekreśli naszych trzech lat związku ot, tak, gdy dowie się o Noahu. Muszę wierzyć, że kocha mnie mocno, na tyle mocno, żeby mnie nie zostawiać. Czy to faktycznie dobry pomysł, żeby do wszystkiego jej się przyznać?

"(Nie)przeznaczeni sobie"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz