Byłam oczarowana tym miejscem, a przecież okolica była całkiem zwyczajna. W pobliżu było kilka domków, ale każdy oddalony tak, że krzyki czy głośna muzyka nikomu nie przeszkadzała. Z okna nie było widoku na morze, za to w powietrzu się je wyczuwało. No i ta cisza. Przyjemna.
Pierwszego dnia, tuż po przyjeździe poszliśmy na plażę, niestety kolejnego pogoda była już nie za ciekawa. Słońce zaszło za chmury i wiał dość nieprzyjemny wiatr. Ubolewałam nad tym, gdyż chciałam się trochę pokąpać, jak nie w morzu to w basenie, który był na ogrodzie. Noah dał mi w prezencie nowy strój i chciałam się mu w nim pokazać.
Dzień spędziliśmy na lenistwie. Noah szkicował, a ja czytałam książkę. Nie jedliśmy obiadu, więc gdy zbliżał się wieczór postanowiłam coś upichcić. Mój chłopak dołączył do mnie, kiedy zorientował się, że nie było mnie w pobliżu. Podszedł od tył, gdy kroiłam pieczarki i pocałował mnie w ramię. Zamierzałam zrobić makaron z kurczakiem w sosie pieczarkowym.
Bycie z nim na okrągło bardzo mi się podobało. Noah był kochany i w końcu spokojny. Przez ostanie dni przed wyjazdem ciągle narzekał na to, jak mało się widywaliśmy. Był nerwowy. Nie podobał mi się taki, dlatego ja też byłam nerwowa. Do tego stopnia, że dawałam upust emocjom i wybuchałam.
Dodatkowo byłam nerwowa z innego powodu. Zdecydowałam się pójść z Noahem na całość. Planowałam, że zrobimy to ostatniego dnia pobytu. Przez te kilka dni chciałam się jeszcze upewnić w swojej decyzji, choć każde zbliżenie z Noahem, nawet gdy był to zwykły pocałunek, wywoływało żądze, którym nie mogłam się oprzeć. Dlatego od tamtego razu w samochodzie, unikałam bliższych kontaktów z nim. Pierwszy raz przeżyłam coś tak niesamowitego. Pamiętam, że z nadmiaru doznań, aż szumiało mi w głowie, a potem nie umiałam spojrzeć Noahowi w oczy.
Chciałam więcej, ale chciałam też poczekać. Byliśmy od ze sobą dopiero od paru tygodni. Nie chciałam przyśpieszać tych spraw, choć byłam pewna, że Noah mnie nie zostawi. A może była to młodzieńcza naiwność. Byłam zbyt łatwowierna, ale jak mogłam myśleć inaczej, skoro szalałam za nim na zabój.
Zjedliśmy kolację i zostawiając brudne naczynia na potem, usiedliśmy w salonie. Poprosiłam, żeby pokazał mi szkicownik. Tym razem oddał mi go bardzo chętnie.
- Narysowałeś go dzisiaj? - zapytałam, patrząc na siebie stojącą na brzegu morza.
- W nocy.
- Nie mogłeś spać?
- Nie mogłem napatrzeć się na ciebie śpiącą i nacieszyć się tym, że jesteśmy tu razem.
- Też się cieszę, że tu jestem.
Kolejny szkic również przedstawiał mnie. Miałam na nim skrzydła. Tak mnie widział? Jak anioła? Może następnym razem narysuję mnie jako nieco grzeszną dziewczyną?
Kiedy odłożyłam szkicownik, Noah niebezpiecznie blisko zbliżył się do mnie i odgarnął mi z twarzy kosmyk włosów.
- Uwielbiam cię. Czym sobie zasłużyłam na taką dziewczynę?
- Bo jesteś grzecznym chłopcem.
- Nie. Nie jestem.
- Dlaczego tak myślisz? Dla mnie jesteś dobry.
- Nie zawsze. Nie ważne, Skarbeczku. Może kiedyś dowiesz się czegoś i już nie będziesz chciała ze mną być.
- Noah o czym ty mówisz? Nic nie sprawi, że przestanę cię kochać. Nic. Słyszysz?
- Oby, Bello, oby - brzmiał jakoś dziwnie. Jak nie mój wiecznie radosny i beztroski chłopak.
Po tych smutnych słowach zbliżył się i mnie pocałował. Bardzo delikatnie. Było to zaledwie muśnięcie i nie wystarczyło mi, więc gdy zamierzał się odsunąć, złapałam go za koszulkę i przyciągnęłam z powrotem do siebie. Spojrzał mi głęboko w oczy, a ja aż zadrżałam, a następnie pocałował tak, że ledwo łapałam oddech. Już miałam usiąść na nim okrakiem, kiedy odezwał się w mojej głowie głos rozsądku.
CZYTASZ
"(Nie)przeznaczeni sobie"
RomancePola właśnie skończyła studia w Holandii, gdzie przeprowadziła się przed pięcioma laty i wiedzie szczęśliwe życie u boku Liama. Jej poukładaną codzienność burzy pojawienie się kogoś, kto przypomina jej Noaha, chłopaka dla którego straciła głowę, a k...