Liam.

117 8 0
                                    

Minęły niespełna dwa tygodnie, kiedy Pola pojawiła się ponownie na progu naszego mieszkania. Widząc jej opuchnięte oczy, ściskało mi się serce. Nie takiego widoku się spodziewałem. Wyjazd do Polski miał sprawić, że podejmie decyzję, że się wyciszy, ale najwidoczniej zadziałał odwrotnie. Czyżby spotkała się z Noahem?

Nim jednak się odezwałem, patrzyłem jak moja ukochana szwenda się po mieszkaniu. Najpierw zrobiła sobie kawę, potem poszła do łazienki. Długo z niej nie wychodziła. Słyszałem szum prysznica. Zwykle oszczędzała wodę, ale dzisiaj jej sobie nie żałowała. W pewnej chwili zacząłem się martwić, czy nic jej się nie stało, bo oprócz szumu wody nie słyszałem, żadnych innych odgłosów. Zapukałem i po chwili usłyszałem zduszone:

- Zaraz wychodzę.

Czekałem, więc cały w napięciu. Żaby się czymś zająć zacząłem robić kolację. Padło na tosty. Dwie kromki chleba zapieczone z szynką, serem i ketchupem. Poznałem je dzięki Poli. U nas jadło się jedynie grzanki, które wyskakiwały z tostera.

- Zrobić ci tosta? - zapytałem, gdy pojawiła się w salonie z turbanem na głowie.

- Poproszę, ale jednego.

Wyjąłem z opiekacza tosta i podałem jej talerz. Ja swoje już dawno zjadłem, więc teraz siedziałem obok niej i czekałam, aż zje. Kiedy postawiła pusty talerz na stoliku, zaryzykowałem.

- Porozmawiamy?

- Nie teraz Liam. Jestem padnięta. Przyjechałam tutaj prosto z Zakopanego.

- Nie wiedziałem, że byłaś w górach.

- Byłam - powiedziała cicho, a potem wstała i poszła do sypialni.

Wstałem też i poszedłem za nią.

- Czy możesz dzisiaj spać w salonie? Jeżeli ci tam niewygodnie, to mogę jak tam spać.

Nie spodziewałem się takiej prośby z jej strony. Dała mi wyraźnie do zrozumienia, że coś było nie tak. Postanowiłem jednak po raz kolejny uszanować jej życzenie, choć było to cholernie trudne. Słowa cisnęły mi się na język, ale zamiast je wypowiedzieć, wycofałem się bez słowa do salonu. Usiadłem na kanapie i włączyłam tv, bo co innego mogłem robić? Za wcześnie było jeszcze, żeby iść spać. Choćbym chciał to wiedziałem, że i tak nie usnę.

Tak też było. Przez całą noc prawie nie zmrużyłam oka. Rano byłem już na krawędzi rozpaczy. Do głowy przychodziły mi coraz to czarniejsze scenariusze. Byłem pewny, że gdy Pola się obudzi, zakomunikuje mi, że musimy się rozstać. Bo inaczej dlaczego kazałaby mi spać w salonie? Ewidentnie potrzebowała przestrzeni, ale tym razem wiedziałem, że coś jeszcze się w niej zmieniło. To była ledwo wyczuwalna różnica. Nie było jej widać, gdy odwiedziłem ją w Zwolle, ani gdy przyjechała do domu pierwszym razem.

Podjęła decyzję. To było jedyne wytłumaczenie.

Kiedy wstała, ja od dawna byłam już na nogach. Krążyłem po kuchni i salonie z kubkiem czarnej kawy. Przebrała się nim wyszła z sypialni. A to nowość. Zwykle wyskakiwała w kusej piżamie, żeby zrobić sobie kawę. Dopiero po jej wypiciu i zjedzeniu śniadania, szła się szykować. Czasem w piżamie latała aż do obiadu.

Od razu podeszła do ekspresu i jak gdyby nigdy nic zaczęła sobie robić kawę. Przypatrywałem się tej czynności, najpierw zaparzenie kawy, potem mleko i cukier. Nie przerywałem jej, choć tak bardzo chciałem. W końcu z gotowym napojem usiadła na kanapie i włączyła telewizor. Przełączyła od razu z kanału sportowego na program filmowy. Tego było już za wiele. Wybuchłem.

- Pola, serio!? Czy ty zdajesz sobie sprawę, że ja cały czas czekam, aż coś powiesz. Przecież widzę, że podjęłaś już decyzję.

- Dobrze widzisz.

"(Nie)przeznaczeni sobie"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz