Louis wciąż śledził Nicka i Harry'ego od kiedy tylko zobaczył ich w centrum. Nie wiedział co nim kierowało. Starając się uciszyć swoje sumienie powtarzał w myślach, że to tylko i wyłącznie dla dobra kędzierzawego. Schody zaczęły się, gdy para weszła do restauracji. Louis pospiesznie wykonał telefon do Zayna, by ten przywiózł mu jakąś czapkę, okulary i płaszcz. Może nie jest bardzo twórczy i będzie wyglądał z lekka podejrzanie, ale to jest nieważne.
-Właśnie zaraz wychodzimy z Lee na randkę, dobrze, że dzwonisz. Będziemy za 5 minut.
-To jest odpowiedź na moje modły!!
-Ty się nie modlisz..
-Na Szatana, ruszajcie się! Nie mam całego dnia!
-Jesteś niereformowalny - żachnął się Malik - czeka cię reperkusja - po tych słowach rozmówca się rozłączył - kutas - mruknął Louis i po chwili znowu omiótł swoim niebieskim spojrzeniem restauracje. Harry i chłopak, którego kojarzył ze szkoły młodszego, siedzieli już przy stoliku na którym stały przystawki. Rzeczą która najbardziej zdziwiła szatyna był fakt, że od początku spotkania Styles pił jedynie wodę podczas, gdy chłopak naprzeciwko co chwilę coś żul. Zazwyczaj nie zauważa takich rzeczy, lecz naprawdę była to co najmniej przepaść między chłopcami i tego ile jedzą. Lekko go to zmartwiło. No dobra, bardzo. W końcu zielonooki jest taki drobny, że możnaby go złamać na pół. Z myśli wytrącił go klakson na co warknął na Zayna, że teraz jest szpiegiem, a ten wszystko rujnuje. Oddał chłopakowi bluzę i szybko przebral się w outfit wybrany przez przyjaciela. Zamaskowany wszedł do pomieszczenia szukając wzrokiem kelnerki, by poprosić o stolik w okolicach dwójki znajomych.
Po chwili Louis już siedział w takiej odległości, by idealnie widzieć Harry'ego, lecz, by ten nie widział jego. Nie martwił się o Nicka, nie sądził żeby ten miał odwagę do niego zagadać. Poczuł, że musi zareagować, gdy tylko Grimshaw zaczął przystawiać się do biednego, małego Harolda. Najpierw starszy próbował położyć rękę na tą drugą- kreconowlosego lecz ten ją odtrącił i wzdrygnął się. Już w tamtym momencie zaświeciła się czerwona lampka, że Styles może nie chcieć tam przebywać, lecz postanowił poczekać. Następnym ruchem tego goblina był pocałunek. A właściwie jedynie próba pocałunku. Harry na ten gest odsunął się tak dynamicznie, że prawie spadł z krzesła. Po chwili już uciekł do łazienki. Tomlinson w tym momencie postanowił działać.
-Nick Grimshaw?! - wrzasnął, a gdy tylko zbliżył do niechcianego konkubenta zaczął wkręcać historię o darmowych skrętach na skateparku. Nie zabłysnął, ale na szczęście Nick był na tyle głupi i ufny, by po chwili wybiec z knajpki bez słów pożegnania. Louis prędko zajął miejsce chłopaka i rozebrał się ze śmiesznego przebrania czekając na kędzierzawego.
-Tomlinson? Gdzie Nick? - spytał zaskoczony.
-Przechodziłem akurat kiedy jego dziewczyna wyciągała go stąd. Z tego co usłyszałem był na spotkaniu z tobą więc chciałem zobaczyć jak się trzymasz.
-To nie do wiary, że zrobił coś takiego! Ugh, jak mógł mi to zrobić - oburzył się młodszy.
-Jesli chcesz możemy pójść w jedno miejsce, mam wolny wieczór - uśmiechnął się cwaniacko.
-A wiesz co? Z przyjemnością. Ty chociaż nie będziesz się do mnie przystawiać.
Louis ma te słowa zarumienił się lekko czując ciepło na szyi i uszach. Chrząknął lekko regulując minimalny rachunek i po chwili wychodząc z nowym towarzyszem obok siebie oraz dużo lepszym humorem.
***
Gdy Louis zaprowadził ich na ławkę koło Tamizy w Harry'ego coś uderzyło. Była to świadomość jak bardzo cieszy się z takiego, a nie innego obrotu sprawy. Ile dałby, żeby to Tomlinson był z nim od początku randki, w końcu był dużo bardziej interesujący od Nicka. A właśnie, czy to wciąż jest randka czy jedynie spacer znajomych? Styles wciąż nie przepadał za starszym ze względu na jego zarozumiałość. Nie chciał padać na kolana jak wszystkie jego koleżanki, lecz mimo wszystko miło spędzał czas u jego boku i nie narzekałby gdyby on nazwał to randką. Z myśli wyrwał go dźwięk telefonu Louisa. Mniejszy odebrał połączenie przerywając melodię i śpiew Eda Sheerana oraz przepraszając cicho.
-Halo? Nie ma mnie w domu Niall. Z Harrym - kędzierzawy słysząc swoje imię skupił się na odpowiedzi Horana po drugiej stronie. Chciał wiedzieć jakie blondyn ma zdanie na temat ich znajomości. "Wciąż? Zayn mi mówił o tej akcji. Wpadłeś." W tym momencie szatyn prychnął robiąc młynek oczami. "Nie żartuje, nigdy nie dbałeś o nikogo tak bardzo jak o tego dzieciaka. Czemu to akurat jemu poświęcasz tyle uwagi?" Harry słysząc tą wypowiedź nie dowierzał będąc pewnym, że źle usłyszał.
-Po prostu. Jest inny i tyle, nie jak te wszystkie laski od nas. O moje siostry też się troszczę, a nie robisz z tego sensacji - powiedział trochę ciszej po chwili mrucząc pożegnanie. Zakańczając połączenie uśmiechnął się do Harry'ego na co ten speszył się jeszcze bardziej. Nie powinien podsłuchiwać. O co chodziło z akcją o której mówił Zayn? To prawie napewno dotyczyło jego...

CZYTASZ
cyrograf | larry stylinson
FanfictionCzasem w życiu następuje taki moment, gdy stoimy pod ścianą. Nie możemy się ruszyć. U Harry'ego nie jest to moment, a całe, dotychczasowe, szesnastoletnie życie. Czeka na coś co zmieni jego opłakaną rutynę. Gdy już traci nadzieję, pojawia się sar...