[1]

5.8K 180 114
                                    


Hej hej! Witam was w moim w sumie to już trzecim Drarry :D bardzo mi miło że wybrał*ś moje ff do przeczytania! Rozdziały będą publikowane tak szybko jak to możliwe

———————-

Początek roku. Mecz Quiddicha. Ślizgoni na przeciwko Gryfonom. Wszystko zapowiada się wspaniale, uczniowie wspierający zawodników swoich domów dopingując zdzierają sobie gardła. - I mamy to! kolejny punkt dla Slytherinu! - Potter i Malfoy idą łeb w łeb goniąc znicz. Który z nich go zdobędzie?

***

- Nie tak prędko Potter, dzisiaj moja kolej na zwycięztwo - krzykną Malfoy w stronę przeciwnika i wystawił mu język

- Jeszcze zobaczymy - odpowiedział i szyderczo uśmiechnął się w jego stronę - właśnie wylecieli na wysokość innych zawodników, przez co byli zmuszeni manewrować i unikać wszystkich i wszystkiego. Harry zauwazył znicz i szybko skręcił, co nie uszło uwadze drugiemu szukającemu, który podążył jego śladami. Jednak nie wszystko szło po jego myśli

- Potter tłuczek!

- Stul dziób fretko i nie próbuj mnie zdekocentrować

- Kurwa raz w ży- nie zdążył dokończyć bo w tym momencie w Harrego z impetem udeżył tłuczek. Na trubunach nastała cisza. Słychać było jedynie szloch Hermiony i panią Hooch próbującą ocucić chłopaka. Draco zleciał do reszty swojej druzyny, mecz przerwano.

***

- Złoty Chłopiec nie złapał Złotego Znicza! - parskną Crabbe

- Już nie bądź taki mądry

- Oo czyżby Malfoy się martwił?

- Nie martwie się, tylko wkurwia mnie jego ego. Wiem, że jestem jego przeciwnikiem, ale jak kurwa mówię że tłuczek leci, to tylko debil by się nie odsunął żeby uchornić swoje dupsko, a nie honor. Teraz znowu będzie oh biedny Potter, Potter to, Potter tamto. - i na tym Draco zakończył swój monolog. Wszyscy mu tylko przytaknęli i udali się do dormitoriów.

***

Nadszedł czas kolacji, wszyscy zebrali się w wielkiej sali. Dyrektor Dumbledore wygłosił tylko krótkie przemówiwnie, po czym uczniowie zabrali się za jedzenie.

- Jak myślicie Harry szybko z tego wyjdzie?

- Hermiono oberwał tłuczkiem i na pewno ma coś złamane więc na to nie licz

- Pesymista - podsumowała go dziewczyna

- Ja myślę, że szybko z tego wyjdzie - odparła Ginny

- Dziękuję Gin. - Hermiona posłała rudowłosej ciepły uśmiech i zabrała się do jedzenia.

***

Następny dzień

- Dziwnie tak bez Harry'ego

- Ron minął zaledwie dzień i nawet dobrze nie zaczęliśmy lekcji

- Wiem tylko po prostu mówię.

- Okej Ron, ale teraz lepiej się pośpieszmy bo mamy eliksiry i nie uśmiecha nam się spóźnić - ucięła Hermiona i poszli na lekcje. Po drodze wpadli na wielu pierwszorocznych, którzy pewnie pogubili się gdzie co i jak, ale nie było czasu na pomoc w odnajdywaniu drogi do sal lekcyjnych. Gdy usiedli na miejscach do klasy wszedł Snape jak zwykle nie w humorze. Stanął na środku klasy i zaczął

- Jak pewnie wiecie, lub nie czasem zmiany się przydają, dla tego od dzisiaj każdy, raz na tydzień, będzie losował osobę z którą siedzi podczas moich lekcji, aby uniknąć sytuacji, że jedna osoba z pary umie i robi wszystko, a druga nie i tylko siedzi i patrzy, żebyście w końcu ruszyli tymi waszymi pustymi łbami. Jakies pytania? - w klasie nastała cisza i tylko nieliczni cicho przytakneli. - dobrze to w takim razie niech każdy napisze na kawałku papieru swoje imie i nazwisko, ja przejdę, zbiorę i zrobimy losowanie. - nauczyciel zaczął chodzić po klasie i zbierać karteczki.

- Więc tak. Pierwsza para to Granger i Nott, następnie Zabini i Longbottom, Weasley i Malfoy

- Pan chyba żartuje ja z Weasley'em?!

- Bez dyskusji Malfoy, siadaj

- Losowania mu się zachciało - powiedział pod nosem blondyn

- Mówiłeś coś Draconie?

- Nie nic nic..

- Wspaniale - odpowiedział nauczyciel i dokończył przydzielanie reszty uczniów.

***

Gdy wszyscy zostali już porozdzielani, Snape zaczął omawiać eliksir, który mieli dzisiaj za zadanie przygotować

- A więc dzisiaj eliksir Wiggenowy, w dużym skrócie służy on do leczenia niewielkich ran i urazów, przepis jak i więcej informacji na ten temat macie w podręcznikach. Jakieś pytania? Nie? Wspaniale. Teraz zabierajcie się do roboty. - Skończył objaśniać i zajął się poprawianiem testów.

- Weasley siedź tu i czekaj ja idę po składniki

- Czemu ja nie mogę iść?

- Bo ty coś jak zwykle spierdolisz - odburknął Malfoy i poszedł po potrzebne rzeczy do uważenia eliksiru

***

- Panie Malfoy, obserwuję waszą dwójkę od samego początku i zdaje mi się że się nie zrozumieliśmy - Snape podszedł do dwójki uczniów i wpatrując się w nich jak w najgorszą rzecz jaką kiedykolwiek widział, mówił - praca miała być wykonywana po równo przez obie strony, a narazie Weasley siedzi, patrzy i ani myśli cokolwiek zrobić natomiast ty robisz wszystko. Mam odjąć punkty waszym domom czy się podzielicie? - chłopcy z niesmakiem popatrzyli na siebie i teraz to Ron był zmuszony kontynuować

- Na merlina Weasley co ty robisz - powiedział oburzony Draco widząc jak Ron dodaje poszczególne składniki - zaraz coś spierdolisz i wysadzisz pół Hogwartu w powietrze - parsknął blondyn. Nie minęła chwila, a z ich kociołka zaczął wydobywać się czarny jak smoła dym i po dosłownie kilkunastu sekundach zawartośc wybuchła, pażąc przy okazji Malfoy'a i kilku innych uczniów

- Panie Weasley czy pan umie czytać ze zrozumieniem?! Nie widział pan nigdy przepisu czy zatrzymał się pan w pierwszej klasie?! Ktoś jest ranny?! - Wykrzyczał Snape

- D-raco jest cały popażony - powiedziała roztrzęsiona Pansy wskazując na ledwie co przytomnego arystokratę

- Jakim cudem tylko Malfoy jest w tak tragicznym stanie jak cała zawartość jest rozwalona po całej sali?! Na pewno nikt oprócz niego nie ucierpiał? - pytała Hermiona

- Jak widać nikt Panno Granger, a teraz koniec lekcji. Zabini i Parkinson idziecie i pomagacie mi go zanieśc do skrzydła szpitalnego

***

To be honest, I love you ~ drarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz