Po śniadaniu Harry wraz z Draco udali się na spacer aby zabić czas, którego mieli pod dostatkiem. Pogoda była dość przyjemna, zimowe powietrze szczypało ich w policzki, a śnieg zapadał się pod nogami. Oboje szli chwilę w milczeniu trzymając się za ręce.
- Harry, powiedz mi.. jak jest w świecie mugoli? - przerwał ciszę Draco posyłając brunetowi zaciekawione spojrzenie
- Nie tak cudownie jak ci się wydaje.
- No weź nie mogło być tak źle, w końcu jesteś Harry Potter chłopiec który przeżył
- Dla nich byłem i jestem nikim. Oni nie znoszą takich jak my, przynajmniej ci których znałem - odparł z niechęcią w głosie. Po chwili dodał już nieco ciszej - mój wuj potrafił mnie nie karmić przez kilka dni, bo za szybko nie zebrałem się za robienie im śniadania, albo nierówno skosiłem trawnik, a Dudley, mój kuzyn, znęcał się nade mną jak tylko mogł - jego głos zadrżał
- Ty mówisz serio? - Harry tylko pokiwał głową - co za skurwysyny, czemu Dumbledor cię do nich wysłał?
- Bo to moja jedyna rodzina, po za tym nie wiedział wszystkiego
- Czemu mu nie mówiłeś? Może by coś zrobił
- Wątpię - mruknął Harry i po chwili spaceru uznali, że pasuje się zbierać bo zrobiło się dość zimno.
~~
Tej nocy Harry nie spał praktycznie wcale, a jak zasypiał to budził się przerażony z krzykiem, albo szarpał się na wszystkie strony.
- Harry co jest? - zerwał się leżący obok chłopak i przytulił go
- J-ja... voldemort... rodzice..- mówił drżącym głosem
- Voldemort?
- Śnił mi się... albo raczej pokazał - odparł przestraszony
- Spokojnie to tylko koszmar, jego już dawno nie ma... - Draco dodawał otuchy młodszemu chłopakowi, choć sam nie był do końca przekonany czy na prawdę tak jest. Gdy obaj się położyli Harry zasnął od razu, a Malfoy chwilę po nim.
~~
Następnego dnia Draco obudził się pierwszy i postanowił nie budzić Pottera po nieprzespanej nocy. Sam nie najlepiej się wyspał, ale no cóż. Uznał, że pójdzie się przejść do biblioteki, może akurat w tym czasie brunet się obudzi.
~~
Gdy wrócił, zauważył że Harry dalej śpi, ale ze było już grubo po dwunastej postanowił go obudzić. Po wielu próbach zaczynał się bać, że coś się stało bo Potter dalej spał, jedynie czasem mówił coś pod nosem.
- Potter na miłość boską wstawaj - potrząsnął nim. Gdy nic nie dawało rady uznał, że spróbuje go ocucić nieco bardziej... nieprzyjemnie - przepraszam, ale robię to dla ciebie - i w tym momencie spoliczkował śpiącego chłopaka. Ten potarł dłonią obolałe miejsce i w końcu się ocknął - Merlinie w końcu wstałeś!
- Czemu ty mnie do cholery bijesz
- Od godziny próbowałem cię obudzić!
- Która jest?
- Za pięć pierwsza
- Cholera, a ja bym mogł jeszcze spać - dodał po czym ziewną jeszcze raz
- Nie Potter nigdzie nie idziesz, ani mi się waż teraz zasypiać
- Czemu? - dodał i podniósł się, po czym opadł z powrotem na łóżko - noga mnie boli - wymamrotał, a Draco szybko podwinął mu nogawkę od dresów. Gdy popatrzył na obolałe miejsce, zaniemówił. Cała łydka Pottera była pokryta dziwnymi szaro-zielonymi szramami, które pobłyskiwały co jakiś czas - kurwa Potter skąd ty to masz?!
- Nie wiem, ale widziałem Voldemorta. We śnie. Rzucił we mnie jakimś zaklęciem i pamietam że się wywróciłem, a potem... potem ty mnie obudziłeś.
- Idziemy do Snape'a, teraz - powiedział, pomógł wstać Harry'emu i najszybciej jak się dało, poszli do Severusa.
CZYTASZ
To be honest, I love you ~ drarry
Fanfiction(od razu zaznaczam, że akcja dzieje się na 5-tym roku, w ff mają po 15/16 lat) > Draco od zawsze lubił dokuczać Harry'emu, a on nie pozostawał mu dłużny. Znacie to powiedzenie - kto się czubi, ten się lubi? - miłego czytania! _______________________...