Jako że dzisiaj jest sylwester, dodam więcej rozdziałów. Teraz dwa, a później niespodzianka🥰. Miłego czytania!
————————-
Od ostatniego ich spotkania minęło sporo czasu. Harry zauważył znaczącą zmianę w zachowaniu dawnego wroga - teraz już prawie jego... przyjaciela. Tak, dokładnie. Obaj często rozmawiali, spotykali się, i nie zachowywali się już jak dawnej, tzn. brak wyzwisk i chamskich odzywek i praktycznie zerowa wrogość w stosunku do niego, na której miejsce weszła bliskość i może coś jeszcze... Teraz można powiedzieć, że ich relacja weszła na wyższy poziom. Mogłoby się wydawać, że to jest idealne. Jednak wszystko co idealne zawsze ma gdzieś jakieś ale, lub drugie dno. Zawsze znajdzie się coś, co może wszystko zepsuć, lub coś co pójdzie nie tak. Nie tak jak trzeba...
~~
Dzisiaj był dzień wolny od zajęć, z okazji zbliżających się wielkimi krokami świąt. Cały Hogwart był praktycznie w każdym calu ozdobiony świątecznymi ozdobami. Nad niektórymi drzwiami wisiały jemioły, w wielkiej sali postawiono ogromną choinkę i zaczarowano śnieg tak, aby spadał z sufitu i znikał w połowie drogi do stołu. Jednym słowem wszystko wyglądało czarująco.
~~
Draco szedł właśnie na obiad, jednak nastrój mu dzisiaj nie dopisywał. Wczoraj dostał list od matki, że jego ojca wsadzili do Azkabanu i w te święta ma się nie stawiać w domu, bo sytuacja była dość napięta i nie chciała aby Draconowi coś się stało. Nie odpowiadał na żadne zaczepki ze strony rówieśników, a gryfona totalnie zlewał, co było do niego niepodobne.
- Draco, możemy pogadać?
- Nie teraz Potter. Jestem zajęty
- Draco proszę, daj sobie do cholery pomóc. Przecież widzę, że coś jest nie tak - brunet złapał ślizgona za rękę i zatrzymał, na co ten wściekł się jeszcze bardziej
- Czego ty kurwa nie rozumiesz? Tak trudno jest ci dać sobie spokój, czy jednak muszę sobie zażyczyć żeby nie widzieć twojej wkurzającej mordy już nigdy, co? - te słowa prawie wykrzyczał chłopakowi w twarz, na co ten stanął jak wryty.
W brunecie nagle coś pękło. Ani się nie odezwał, jedynie popatrzył na niego smutnym wzrokiem i odszedł z głową pełną myśli co zrobił nie tak. - przecież chciałem pomóc. Na cholerę robiłem sobie nadzieję, że on się zmieni. - myślał. Teraz jedynie pojedyncze łzy spływały mu po policzkach. Zależało mu na tej relacji, bo miał kogoś kto chociaż w najmniejszym stopniu się nim interesował po tym, jak reszta domu się od niego odwróciła, miał kogoś bliskiego... a teraz? Pocałuj mnie w dupę Potter i radź sobie sam. Nie potrzebuję już cie. Nic dla niego nie znaczyłem? Może wszyscy mieli racje. Jest tylko jebanym, dwulicowym ślizgonem. Ale najgorsze jest to, że zostałem sam. - takich myśli miał co raz więcej. Zaczął obwiniać się za to, że Draco ma go dość. Za to że wszyscy mają go po dziurki w nosie.
CZYTASZ
To be honest, I love you ~ drarry
Fanfiction(od razu zaznaczam, że akcja dzieje się na 5-tym roku, w ff mają po 15/16 lat) > Draco od zawsze lubił dokuczać Harry'emu, a on nie pozostawał mu dłużny. Znacie to powiedzenie - kto się czubi, ten się lubi? - miłego czytania! _______________________...