Regulus siedział trzymając w jednej ręce książkę i próbując cokolwiek zrozumieć. Nie miał chociażby najmniejszej ochoty na naukę. Czuł się jak wrak człowieka. Zbliżał się mecz Quidditcha — drużyna wciąż była beznajdziejna, zdaniem kapitana — było coraz chłodniej i było dużo nauki. Siedząc w zakurzonej sali czuł jedynie poirytowanie, bo ten zapach zapach świdrował mu już w nosie i doprowadzał wręcz do szaleństwa. Callie również czuła się dziwnie tego dnia.
— Muszę iść do toalety. Poczekasz na mnie? — zapytała dziewczyna po zaklęciach patrząc na czarnowłosego, który tylko przytaknął.
Oparł się o ścianę czekając na Callie, gdy nagle zauważył znajomego ślizgona, który uśmiechnął się do niego kpiąco i oparł o ścianę tuż obok niego.
— Czego chcesz, Crucher? — zapytał Regulus.
— A nic. — odparł brunet wciąż kpiaco się uśmiechając — Tylko zauważyłem, że... Znów spędzasz czas z Callie Geller. Chcę cię tylko ostrzec... No wiesz... Jej reputacja może Ci poważnie zaszkodzić, a tego by Twoi rodzice nie chcieli. — powiedział.
— Do czego zmierzasz? — zapytał Regulus.
— W zasadzie, do niczego ważnego. Po prostu znajomość z nią to nie jest dobra decyzja. — stwierdził.
— Ja wiem co jest dla mnie najlepsze. — odparł patrząc na ślizgona — A ty lepiej się nie wychylaj z tłumu. — doradził.
— Nie bądź taki, Regulus. Callie zasłużyła sobie na to jak ją traktują. — powiedział ślizgon.
Mimo, że te słowa poważnie zdenerwowały Regulusa postanowił stłumić cały gniew w sobie. Zacisnął zęby i spojrzał na ślizgona.
— Nie twoja sprawa z kim spędzam czas. — wycedził przez zaciśnięte zęby — Spadaj.
— Hej, ja nie szukam kłótni, Reg. — powiedział Axel Crucher.
— Wydaje mi się wręcz odwrotnie. — powiedział Regulus.
— Ale jak sobie życzysz. Idę. — powiedział Axel odchodząc.
Regulus znał Axela praktycznie od zawsze. Walburga i Orion często zapraszali rodziców Axela na bankietu a oni zapraszali ich, dlatego Regulus i Axel zmuszeni byli do widywania się częściej niż by sobie tego zażyczyli. Takie bankiety nie zdarzały się znowu aż tak często, ale były bardzo nudne i nic się na nich nie działo. Ludzie tylko ze sobą rozmawiali i obrażali mugoli. Syriusz równie mocno ich nie lubił i często kończył w swoim pokoju. Regulus nie wiedział co właściwie tam robił, ale był pewien, że słyszał dwa głosy. Jeden zdecydowanie należał do jego brata a drugi zaś, młodszy z braci nie był pewny, do Jamesa Pottera.
Axel w końcu odszedł a Callie po chwili też wyszła z łazienki. Regulus uważnie przyjrzał się jej twarzy. Była nieco bladsza niż wcześniej. Uśmiechnęła się do niego delikatnie.
— W porządku? — zapytał.
— Tak. Zrobiło mi się trochę niedobrze ale to wszystko. — wyjaśniła.
— I mam Ci wierzyć, że jest w porządku? — zapytał.
— Tak, zdecydowanie tak, bo czuję się lepiej. — powiedziała — Nic mi nie jest Reg. — dodała widząc niepewną minę chłopaka.
— No dobra. — powiedział Regulus.
— Słyszałam co mówił Axel. — powiedziała.
— Tak?
— Tak i jeśli to naprawdę jest dla ciebie ciężar...
— Callie. Nie chcę tego słuchać. — powiedział Regulus — Crucher niech myśli co chce i niech mówi co chce. Mam to gdzieś, naprawdę. — dodał.
— Jesteś pewny? — zapytała.
— Na sto procent. — odparł a na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu.
— Dziękuję. — powiedziała uśmiechając się do niego.
Następnego dnia kapitan drużyny obudził go o czwartej nad ranem i zwołał trening z samego rana. Chcieli się popisać, szczególnie, że dla niektórych była to ostatnia szansa aby zagrać w szkolnej drużynie. Tego dnia może i nie padało ale wciąż było śmiertelnie zimno przez co Regulus wzdrygał się na eliksirach. W lochach było jeszcze zimniej niż zwykle. Coraz więcej osób łapało przeziębienia i Pani Pomfrey miała nawał pracy. Regulus na szczęście miał lepszy układ odpornościowy.
— Wczoraj się źle czułaś...
— To nic takiego. — zaznaczyła Callie patrząc na Regulusa — Przysięgam, że czuję się dobrze.
Black jednak i tak nie ufając jej w tej kwestii przyłożył dłoń do jej czoła chcąc wyczuć czy nie ma gorączki. Nie miała, ale i tak przez cały dzień patrzył na nią podejrzliwie.
— Straciłem apetyt. — powiedział Regulus robiąc grymas, gdy jakaś dziewczyna głośno kichnęła w swój posiłek.
— Ta, ja też. — przyznała Callie wstając od stołu.
Resztę dnia spędzili ucząc się. Regulus w dalszych ciągu nie znalazł nic na Czarnego Pana więc chciał uzbroić się w cierpliwość. Czuł się jednak coraz bardziej poirytowany, że nic nie znalazł. Miał nadzieję, że w ogóle mu się uda coś znaleźć, bo to byłby dla niego sukces.
— Och nie...
— Co się stało? — zapytał Regulus spoglądając na Callie.
— Moja ciotka zmarła. — powiedziała ze łzami w oczach — Dwa dni temu.
— Przykro mi. — odparł Regulus nie za bardzo wiedząc co jeszcze dodać.
— Nie mogę w to uwierzyć. — powiedziała.
Regulus położył dłoń na jej plecach i pogładził delikatnie.
— Została zabita. — szepnęła — Dlaczego to wszystko się dzieje tak szybko?
— Nie mam pojęcia, ale jestem przekonany, że kiedyś Czarny Pan zniknie. — odparł Regulus.
Chłopak nieśmiało przyciągnął do siebie Callie a ta pociągnęła nosem wtulając się w jego koszulę.
— Nie martw się. — szepnął.
CZYTASZ
Inside Your Head | Regulus Black
FanfictionRegulus nie chciał miłości, jedyne czego chciał to zniszczyć Voldemorta. Mroczny Znak palił go na ręce, w nocy nękały go koszmary i on nied dawał sobie sam rady. Ale jednak ktoś się znalazł, kto był chętny mu pomóc. Stara przyjaciółka, która sprawił...