Rozdział 15

1.3K 82 43
                                    

Regulus w końcu mógł wyjść ze skrzydła szpitalnego, ale kilka dni został jeszcze w dormitorium odrabiając zaległe prace domowe, a profesor Slughorn poprosił Callie aby mu pomogła, a ona zrobiła to z radością. Za każdym razem gdy Regulus pomyślał, że Callie siedziała przy nim codziennie w skrzydle szpitalnym czuł, że robi mu się ciepło na sercu. Dziewczyna robiła to bo chciała a nie dlatego, że musiała. Callie nieco go rozpraszała, a gdy tylko odchodziła jego myśli szybko odnajdywały ją i nie dawały spokoju.

— Chyba zrobiliśmy już wszystko. — powiedziała Callie odkładając pióro i potrząsając ręka aby przestała boleć.

— Myślę, że masz rację. — odparł Regulus, również odkładając pióro na bok. Odchrząknął i odwrócił wzrok od Callie.

— Powinieneś już pójść się położyć. — powiedziała przyglądając mu się uważnie.

— Ty też. — powiedział Regulus — Siedziałaś tu ze mną cały dzień. Zasłużyłaś na odpoczynek. — dodał.

Callie musiała przyznać, że troska Regulusa była urocza, bo okazywał ją nawet nie wiedząc, że to robi. Wiedziała, że Regulus to dziwny typ człowieka, który trochę boi się innych ludzi oraz ich dotyku, a on sam uważał się czasem za dziwika z tego powodu. Po prostu, gdy przebywał w tłumie zaczynał się dusić. Nie czuł się dobrze. Dlatego nie lubił przebywać w pokoju wspólnym. Zawsze roiło się tam od ludzi, a ci jego irytowali. Regulus przyzwyczaił się już, że Callie okazuje swoje uczucie poprzez dotyk i gesty i jej postawa ani trochę mu nie przeszkadzała. Callie była chyba jedyną osobą, której dotyku nie bał się Regulus, a brunetka o tym wiedziała i uważała za słodkie.

— Myślę, że dam sobie radę. — powiedziała Callie.

— Callie. Nie kłóć się ze mną. — powiedział Regulus — Jest sobotni wieczór. Wiem, że wolałaś spędzić go inaczej niż przepisując ze mną lekcje i odrabiać zadania domowe. — odparł.

Callie pokręciła głową śmiejąc się, a Black zmarszczył brwi.

— Przepraszam, co cię śmieszy? — zapytał nieco oburzony.

— Jesteś taki słodki gdy się o mnie troszczysz. — powiedziała z uśmiechem roztrzepując palcami jego włosy, na co on zmarszczył nos — Jesteś przeuroczy. — powiedziała, a Regulus spłonął rumieńcem tak czerwonym jak dojrzały pomidor, więc odwrócił głowę, z trudem ukrywając uśmiech, który walczył z nim aby zagościć na jego twarzy.

— Nie mogę pozwolić byś zemdlała z wycieńczenia. — powiedział.

— Dlaczego? — zapytała przybliżając twarz do jego wciąż się chytrze uśmiechając — Wprawiam cię w zakłopotanie.

— Przestań, proszę. — powiedział mocniej się rumieniąc.

— Naprawdę do twarzy ci w rumieńcach. — powiedziała.

— Przestań. — mruknął chowając twarz w swoich dłoniach — Nie rumienię się. — dodał.

— Ach, no tak, zapomniałam. — powiedziała Callie zawijając jego kosmyk włosów wokół swojego palca — Kocham Twoje włosy. — wyznała po chwili zastanowienia — Masz lepsze loki ode mnie, co jest niesprawiedliwe, ale ci w nich do twarzy. — dodała.

Regulus odsłonił twarzy i spojrzał na Callie uśmiechając się. Zagryzł wargę, a ona mrugnęła do niego jednym okiem.

— Dziękuję. — powiedział.

— Nie ma za co. Naprawdę ładnie ci...

— Nie za to. — zaśmiał się kręcąc głową.

— To za co? — zapytała nieco zdezorientowana.

— Za to, że tu jesteś. — powiedział — Mało kto ze mną wytrzymuje dłużej niż godzinę z powodu moich dziwactw, a ty spędzasz ze mną całe dnie i nie wydajesz się być ani trochę poirytowana. — wyjaśnił Regulus łapiąc z nią kontakt wzrokowy.

— Bo nie jestem. — powiedziała — I nie masz za co dziękować. — dodała.

— A ja czuję, że mam. — wyznał — Callie, nie miałem nikogo, no może prócz Syriusza, kto by się o mnie troszczył i gdy ty znów próbowałaś przywrócić nasz kontakt to się ucieszyłam, mimo, że na początku byłem trochę zły, bo wiedziałem, że trudno się ciebie pozbyć. Ale żałuję, że kiedykolwiek próbowałem to zrobić. — odparł.

— Reggie...

— Jesteś jedyną osobą, w tej całej szkole, przy której czuję się swobodnie i dobrze. — powiedział — I uwierz mi, nie mówię tego bo muszę. — dodał — Po prostu, chciałem żebyś wiedziała, że mimo wszystko staram się, abyś mogła na mnie polegać tak samo jak ja na tobie.

— Wiem to. — powiedziała — Robisz to nie wiedząc, że to robisz — dodała — Brzmi to głupio ale tak jest. I naprawdę nie musisz mi za nic dziękować. Lubię spędzać z tobą czas. — wyznała.

— Ja z tobą też. — powiedział Regulus — Zależy mi na tobie.

Callie odwróciła wzrok nieco zszokowana, bo nie spodziewała się usłyszeć takie słowa z ust Regulusa. Oczy mimowolnie zaszły jej łzami, a chłopak objął jej dłoń swoimi dłońmi i przyłożył do ust całując lekko. Callie przesunęła się do niego i położyła głowę na jego klatce piersiowej. Regulus znów złożył delikatny pocałunek, ale tym razem na jej skroni.

— Mi na tobie też. — powiedziała.

— Bardzo. — dodał szybko — Bardzo mi zależy. — powiedział obejmując ją jeszcze mocniej.

— Na pewno dobrze się czujesz? — zapytała — Nie robisz sobie żartów?

— Nigdy bym nie robił sobie z ciebie żartów, Callie. — powiedział Regulus — Mówię poważnie. — dodał — Chciałem żebyś to wiedziała. Nie wiedziałem, że cię to zawstydzi. Chociaż muszę przyznać, że czuję satysfakcję, że udało mi się ciebie zawstydzić.

— Będziesz to wykorzystywał przeciwko mnie? — zapytała rumieniąc się mocno.

— Oczywiście, że tak. — powiedział Regulus z dumnym uśmiechem — Poza tym, czy ja widzę rumieniec? — zapytał podejrzliwie, a Callie zakryła twarz dłońmi.

— Przestań. — powiedziała.

— Do twarzy ci w rumieńcach. — powiedział próbując ją naśladować.

— Nienawidzę cię. — powiedziała.

— Uwielbiasz mnie. — odparł dumnie. — Przed chwilą to przyznałaś.

— Czasem jesteś naprawdę nieznośny. — stwierdziła odsuwając się od niego.

— Cecha rodzinna. — powiedział wstając z kanapy — Będę już wracał, idziesz? — zapytał.

— Tak. — powiedziała wstając i idąc za nim.

Inside Your Head | Regulus Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz