Rozdział 42

935 65 22
                                    

— Jak zamierzacie się całować to zmykać! — Callie i Regulus usłyszeli surowy i pełen pretensji głos na sobą — No już!

— Już idziemy, idziemy. — powiedział Regulus zabierając swoje rzeczy i stając z krzesła, przełknął ślinę, gdy miał przed sobą pani Pince. Callie chwyciła go za rękę i pociągnęła do wyjścia — Przecież nic takiego nie zrobiliśmy!

— Ona jest niesprawiedliwa! — powiedziała Callie.

— I to jeszcze jak! — powiedział Regulus — Napiłbym się czegoś. — powiedział patrząc na swoją dziewczynę — Idziemy do kuchni?

— Pewnie. — powiedziała Callie.

Jak na to, że był kwiecień to było wciąż ponuro i chłodno, ciepłe dni były dość nieliczne i codziennie padał deszcz. Regulusowi i Callie jednak nie przeszkadzało to w długich spacerach po błoniach. Ostatnio Regulus czuł się o wiele lepiej niż kiedykolwiek.

W kuchni zrobili sobie po kubku herbaty i rozmawiali o wszystkim co im ślina na język przyniosła. Gdy zbliżała się już jedenasta w nocy wrócili do Pokoju Wspólnego Ślizgonów a Zaydan siedział na kanapie pisząc szybko pracę domową z eliksirów.

— Cześć!

— Jak się mają papużki nierozłączki? — zapytał Zaydan uśmiechając się kpiąco.

— Wypraszam sobie! — powiedział Regulus ale mimo wszystko się uśmiechnął — Muszę napisać list do Syriusza. — przypomniał sobie, szybko wyjął pergamin i pióro.

Drogi Syriuszu.

Dziękuję Ci za ostatni list, mam się dobrze, nie musisz się martwić, zajmij się Roselle. Nie będę ukrywał, że nie mogę się doczekać aż twoja córka przyjdzie na świat, mam nadzieję, że uda mi się ją poznać.

Mamy ostatnio bardzo dużo nauki, ale radzę sobie. Staram się nie pakować w kłopoty. Mam nadzieję, że Ty i Roselle macie się dobrze i, że Roselle się dobrze czuje.

Napiszę do ciebie za kilka dni,
Regulus.

Chciał napisać Syriuszowi o Callie, ale nie wiedział jak ma to zrobić, dlatego postanowił się wstrzymać. Gdzieś w środku śmiertelnie się bał co będzie. Zaczynał zbliżać się do rozwiązania zagadki, została tylko kwestia tego gdzie Czarny Pan ukrył Medalion Salazara Slytherina. Jeśli odkryje gdzie to jest będzie gotowy aby stawić temu czoło. A teraz wszystko zaczynało się mu idealnie układać. Ma świetny kontakt z bratem, ma nawet kogoś kogo może nazwać przyjacielem i przede wszystkim ma Callie i za nią jest najbardziej wdzięczny, bo to przez nią Regulus nie mógł się przestać uśmiechać.

— Jutro go wyślę. — powiedział Regulus spoglądając na brunetkę — Idziemy spać?

— Idźcie, przyjdę jak wrócę. — odparł Zaydan przewracając stronę podręcznika.

Gdy weszli do dormitorium Callie poszła do łazienki aby się przebrać, a Regulus odłożył list na szafkę i pościelił łóżko na spania. Gdy wyszła on też wszedł, umył zęby i przebrał się w piżamę, a potem położył się obok Callie.

— Dobranoc. — powiedziała, pocałowała go szybko w usta i położyła się na jego klatce piersiowej.

— Kocham cię. — szepnął, a Callie podniosła głowę.

— Ja ciebie też, Reggie. — szepnęła.

Rano Regulus obudził się rozwalony na pół łóżka, Callie spała sobie spokojnie przy krawędzi łóżka, chłopak chwycił ją w talli i przyciągnął do siebie, aby nie spadła, z łóżek jego współlokatorów dobiegały jeszcze głośne chrapanie. Regulus próbował jeszcze spać, ale nie mógł. Było mu trochę za gorąco.

— Już nie śpisz? — zapytała Callie patrząc na niego zmęczonymi oczami.

— Nie, już nie mogę spać. — powiedział, uśmiechnął się delikatnie do niej a ona poprawiła jego, sterczące na wszystkie strony, włosy.

Lekcje tego dnia były nudne i wyczerpujące. Regulus jedyne o czym mógł myśleć to ten przeklęty medalion. Chce go zniszczyć. To jego zadanie. Może nie wyjść z tego żywy, ale musi to zrobić. Nie chciał jednak zostawiać Callie, był z nią szczęśliwy i chciał żeby ona też była. Nie mógł sobie poradzić z tym, że za jakiś czas może nie wrócić do niej.

— Reg. — szepnęła Callie gdy siedzieli na zaklęciach — Źle się czujesz?

— Nie, nie, wszystko w porządku. — powiedziała.

— Na pewno? Jesteś dziwnie blady? — zapytała, przyłożył rękę do jego czoła, ale temperaturę miał w porządku — Nie wyspałeś się. Chcesz wrócić do dormitorium?

— Callie. — szepnął — Wszystko w porządku, naprawdę nie musisz się martwić. — powiedział całując ją w dłoń.

— Reg, czy znów martwisz się medalionem? — zapytała, a on spojrzał na nią i lekko przytaknął.

— Nie martw się. Wszystko gra. — szepnął.

— Na pewno nie chcesz wrócić do dormitorium i się położyć? — zapytała — Dobrze by Ci to zrobiło.

— Dam radę. — powiedział.

— Nie chcę by znów ci się zrobiło słabo. — powiedziała.

Regulus już jej nie odpowiedział, słuchał profesora Flitwicka, przynajmiej takie robił wrażenie, w rzeczywistości próbował powstrzymać ziewanie, oczy same mu się zamykały i zaledwie po pięciu minutach oparł się na ramieniu Callie i zasnął.

— Panie Black! — zapiszczał profesor Flitwick, Callie go szturchnęła.

— Tak? Słucham? — mruknął Regulus przecierając oczy dłońmi.

— Byłbym wdzięczny gdybyś nie spał na lekcji. — powiedział nauczyciel.

— Tak, przepraszam. Juz się nie powtórzy. — powiedział.

— A teraz, proszę panią Geller, aby odprowadziła go do dormitorium zanim znów zaśnie lub co gorsza zemdleje i sobie coś zrobi. — poradził profesor Flitwick.

— Nie rozumiem czemu wszyscy tak panikują. Zdarzyło mi się parę razy zemdleć, ale to nic takiego. — powiedział chłopak gdy wyszli z klasy.

— Regulus, musisz bardziej o siebie zadbać. Medalion jest ważny, to prawda, ale twoje zdrowie mimo wszystko jest ważniejsze. — odparła nieco zła.

— Wiem, ale...

— Nie mam ochoty słuchać ale! Idziemy do twojego dormitorium i pójdziesz spać. — powiedziała, pociągnęła go za rękę a on westchnął, mimo wszystko nie chciał denerwować jej bardziej.

Inside Your Head | Regulus Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz