— Nie! Nie! Nie! Podaj do Charlesa! — warknął zawiedzony kapitan drużyny domu węża — Blair, błagam, włóż w to trochę serca. — odparł — A ty przestań latać bez sensu, Regulus i złap znicza.
— Nie moja wina, że pada deszcz i nic nie widać. — warknął Regulus.
— Musimy się postarać! Musimy wygrać! — powiedział slizgon przesując palcami mokre włosy.
Pierwszy mecz Quidditcha w sezonie zbliżał się strasznie szybko, a zdawało się, że ślizgoni nie są ani trochę na to gotowi. Grają przeciwko puchonom, których czasami uznawano za słabych, ale akurat tamtego roku mieli mocną drużynę. Przynajmniej tak się zdawało.
Gracze domu węża trenowali codziennie, a wciąż nie zadawalało to kapitana drużyny. Regulus tracił nadzieję, że pójdzie wszystko dobrze. Jedyną myślą, która go uspokajała, było to, że Callie na każdym treningu, nieważne czy padało czy nie, siedziała na trybunach i patrzyła jak gra. Niestety innym się to nie podobało z powodu opinii jaką miała Callie, ale co miał Regulus poradzić jeśli to była jedyna osoba, która go teraz wspierała. Może i nie był gotów przyznać na głos, że mu na niej zaczęło zależeć to uświadomił to sobie i nie próbował ani trochę stłumić.
— Jutro o piątej! — zawołał kapitan, gdy szli w stronę szatni.
Regulus był mokry, zmarznięty i spocony, jego policzki i nos zrobiły się czerwone z zimna. Z szatni wyszedł jako pierwszy i od razu spotkał Callie, która od razu pociągnęła go do zamku. Znów poszli do klasy, którą znaleźli niedawno. Okazało się jednak, że w tej klasie znajdują się rzeczy, których już się chyba nie używa albo są niepotrzebne, bo były tam fotele, jakaś, stara, cuchnąca kanapa, szafki pełne zakurzonych książek, kociołki, było tak dosłownie wszystko, leżało porozwalane z tyłu klasy.
— Nie musiałaś dziś być na treningu. — powiedział Regulus do Callie, gdy ta okryła go znalezonionym na jednym z fotelu kocu.
— W porządku. Musiałam się wyrwać z... Z tego wszystkiego. — powiedziała gładząc go po ramieniu.
Regulus przyjrzał się twarzy Callie. Zauważył ślady łez na jej policzkach i nagle poczuł złość rozprzestrzeniającą się po jego ciele. Miał ochotę w kogoś uderzyć.
— Co się stało? — zapytał.
— Nic. — powiedziała — Jedyne co powinno cię teraz obchodzić to mecz. — dodała.
— Chcę przestać myśleć o meczu. Ktoś ci coś zrobił? — zapytał.
— Nie. — powiedziała.
— To co się stało? — zapytał patrząc jak Callie siada na kanapie, która głośno zaskrzypiała.
— Po prostu czuję się przytłoczona nauką. — powiedziała, a Regulus usiadł obok niej.
— Mów dalej. — poprosił.
— Nie nadążam z materiałem. W ogóle nie mogę się skupić. Już sama nie wiem. Czy wybrałam złe przedmioty, czy już po prostu myślę tyle o zakończeniu szkoły, że już nie daję rady. Nie wiem czy to co robię w ogóle ma sens...
— Callie... — zaczął delikatnie Regulus, a dziewczyna zauważyła, że chłopak jeszcze nigdy nie był tak troskliwy wobec kogoś —...myślę, że każdy kiedyś czuje się jakby był w złym miejscu, albo to co robił nie miało najmniejszego sensu. Uwierz mi, że nie jest to ani trochę głupie. Masz prawo się źle czuć.
— Mam już dość tych ludzi — wyznała — Mam już dość tego, że każdy ślizgon jest postrzegany tak samo, jestem pewna, że nie tylko ja nie nienawidzę mugoli i mugolaków w całym naszym domu. — powiedziała.
— I zapewne masz rację. — powiedział Regulus — Na przykład moja kuzynka, Andromeda, ożeniła się z mugolakiem i się tego nie wstydzi.
— Została wydziedziczona. — powiedziała Callie
— To dlatego, że moja rodzina to najgorsza rodzina w całej Wielkiej Brytanii, w całej historii czarodziejów. — powiedział Regulus.
— Przykro mi. — powiedziała Callie patrząc na chłopaka.
— Nie rozmawiamy teraz o mnie! — zaznaczył Regulus — Wiem, że przez wiele lat zachowywałem się jak idiota i wiem, że głupstwem było odwrócenie się od ciebie. — powiedział — Dlatego chciałbym się poprawić. Chciałbym zasłużyć na twoją przyjaźń...
— Nie musisz...
— Muszę. Zachowałem się wobec ciebie podle. Chciałbym być dla ciebie tak dobrym przyjacielem jak ty jesteś dla mnie. Nie chcę byś myślała, że mam głęboko gdzieś to jak się czujesz, bo nie mam. Chcę byś zrozumiała, że żałuję podejmowanych przeze mnie decyzji — powiedział.
Callie poczuła jakby ostatnie słowa miały drugie dno, ale nie wnikała głębiej. Przysunęła się jednak do niego chcąc go objąć, chłopak, nieprzyzwyczajony to tego, się cały spiął.
— Co chcesz zrobić? — zapytał
— Chcę cię przytulić. — odpowiedziała.
— Aha. — mruknął.
— Reg, myślę, że jeśli chcesz żebyśmy się przyjaźnili musisz zaakceptować ludzki dotyk. — powiedziała nieco rozbawiona.
— Ale tylko twój. Nienawidzę innych ludzi i ich dotyku. — powiedział Regulus.
— Nie każę ci się otwierać na cały świat od razu. — odparła.
— Dziękuję. — powiedział, sam się przysunął i przytulił do Callie. Położył głowę na jej ramionach i objął w talli.
Brunetka objęła jego szyję i delikatnie pogładziła. Wiedziała, że Regulus teraz potrzebował ciszy. Czuła jego oddech na swojej szyi, a jego włosy ją łaskotały.
— Dziękuję, że dajesz mi szansę. — powiedział.
— Myślę, że każdy kiedyś zasługuje na drugą szansę. — powiedziała.
Regulus odsunął się od Callie i poprawił włosy. Westchnął ciężko patrząc przez okno. Wciąż była ulewa.
— Chyba pójdę się położyć. Jest mi trochę zimno. — powiedziała Callie.
— Masz. — powiedział Regulus zdejmując z siebie koc i kładąc go na ramionach Callie. Brunetka się uśmiechnęła i oparła na jego klatce piersiowej. Chłopak się wzdrygnął.
— Musisz się jeszcze przyzwyczaić. — zauważyła a on przytaknął.
— Daj mi trochę czasu. — poprosił — Nie przywykłem do przytulania. — dodał.
CZYTASZ
Inside Your Head | Regulus Black
FanficRegulus nie chciał miłości, jedyne czego chciał to zniszczyć Voldemorta. Mroczny Znak palił go na ręce, w nocy nękały go koszmary i on nied dawał sobie sam rady. Ale jednak ktoś się znalazł, kto był chętny mu pomóc. Stara przyjaciółka, która sprawił...