Rozdział 31

243 18 2
                                    

Szpadka i Astrid spotkały się z Mieczykiem przy jaskini. Bliźniak dumny z wygranej z siostrą niespecjalnie zdziwił się na obecność wojowniczki. W trójkę weszli do środka, coraz bardziej oddalając się od swiatła.

- Ciemno tu - stwierdziła wreszcie Astrid idąc przodem.

- Nieprawda - zaprzeczyl Mieczyk dumnym tonem - Wcale...

- Au - pisnęła jego siostra - Stanełeś mi na nogę bałwanie. I niby wszystko widzisz?

- To było specjalnie.

- Ja ci zaraz dam specjalnie - zdenerwowała się Szpadka szykując pięści.

- Ej, spokojnie - zarzadziła Astrid twardym tonem - Strasznie się tu niesie dźwięk. Jak nie będziecie ciszej to łowcy nas usłyszą.

- Ci za nami? - zapytał Mieczyk

- Co? - wojowniczka wyciągnęła topór - Dlaczego... - ucieła jednak widząc, że za nimi nikogo nie ma.

Chłopak roześmiał się

- Taki żarcik.

A Astrid zdobyła się tylko na zmęczone westchnięcie. Bliźniaki potrafiły zdenerwować kogoś już w pięć minut.

Przyspieszając kroku doszli wreszcie... do kaminnej ściany.

- Mam nadzieję, że mnie nie wkręcacie - blondynka spojrzała na rodzieństwo nieufnie. Jednak ci w półmroku nie mogli tego zauważyć.

- No coś ty - oburzył się Mieczyk - Tam jest przejście. Emma musiała tędy przechodzić - zauważył.

Szpadka klepnęła, a raczej walnęła go z rozmachu ręką w głowę.

- Coś ostatnio za dużo myślisz - wyjaśniła.

- Fakt - przyznał jej rację brat - To nie bolało. Walnij jeszcze raz.

Astrid westchneła ponownie i nie siląc się na delikatność wepchnęła bliźniaki w przejście, potem sama za nimi wchodząc.

- Jest i wyjście - oznajmiła - Wreszcie.

Rodzeństwo albo jej nie usłyszało, albo postanowiło to zignorować. Zdawało się, że przeszła im nawet chęć bicia się. Całą trójką szybkim krokiem przeszli przez resztę tunelu, nie zwracając uwagi na nic dookoła. Światło zbliżało się z każdym krokiem, a Astrid kątem oka mogła wychwycić dziwne malowida na ścianach. Nie zatrzymali się jednak aż do samego końca.

Świeże powietrze uderzyło w nich gdy tylko wyszli z jaskini. Stali na sporym klifie. Był częściowo porośnięty trawą i mchem, a cała reszta składała się kamieni. Gdzieś dalej postawiony był mały, drewniany domek, a na środku leżały resztki popiołu z ogniska i drewniane kłody służące za ławki. Jednak o wiele ciekawsze była scena rozgrywająca się przed nimi. Widząc Emmę, Astrid mimowolnie zacisnęła mocniej rękę na toporze. Brunetka rozmawiała z jakimiś dorosłymi ludźmi. Oboje mieli poniżej piędziesięciu lat, ale wyglądali na zmęczonych życiem jak mało kto. Suche włosy, wory pod oczami i wychudzona sylwetka były widoczne nawet z daleka. Wojowniczka od razu wiedziała, że nie należeli do wikingów. Ciągle dumne, potężne sylwetki i wrodzona pewność siebie nie miały nic wspólnego z tymi ludźmi.

- Jesteście! - ucieszyła się Emma obracając się - Astrid, nie miałaś pilnować łowców?

- Heathera da sobię radę sama - odburknęła dziewczyna.

Brunetka wzruszyła na to ramionami i zwróciła się z powrotem do bliźniaków.

- To są moi rodzice - powiedziała wskazując na dwójkę dorosłych.

Smocza Siostra /Jws (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz