rozdział 7

1.3K 71 3
                                    

BUM. Wielki głaz uderzył o wzmocniony metalem dach chatki Heathery. Łowcy przypłyneli dość niedawno, a już zdążyli rozwalić klub, dom Sączysmarka i przepędzić dzikie smoki z lasu. Atak tym razem był o wiele bardziej przemyślany i jeźdźcy zaczęli powoli się wycofywać. Emma była zmuszona zostać w domku i oglądać wszystko przez otwarte okno. Ocean był pełen drzazg, desek i zatopionych statków, a mimo wszystko gospodarze Końca Świata przegrywali. Brunetka akurat patrzyła w miejsce, gdzie smok bliźniaków został trafiony siecią i spadł do wody. Wtedy podjęła decyzje. Co z tego, że jeźdźcy zabronili jej wychodzić? Jeśli ich złapią nie będzie to miało znaczenia.

Emma nie mogła przecież zostawić tam smoków. Wolała walczyć niż bezczynnie siedzieć w czterech ścianach i czekać na cud. Miała ze sobą tylko ukryty łuk, ale co to za problem podkraść komuś i tak nieużywany topór czy miecz. Dostanie się na statki też powinno być proste, bo dziewczyna mogła poprosić jakiegokolwiek smoka o podwózkę.

Brunetka wybiegła z chatki i unikając strzał wbiegła do lasu. Wydała z siebie długi dziki ryk, który ćwiczyła wiele lat. Po chwili przyleciał jeden Śmiertnik Zębacz, Koszmar Ponocnik, Gromogrzmot i mały Nocny Koszmar. Emma stosując się do dawnych nauk ojca grzecznie podziękowała im za przybycie i wsiadła na grzbiet Zębacza. Bez zastanowienia dała gadowi sygnał do startu i wzniosła się w przestworza.

Strzała z jadowicie zielonym ostrzem minęła brunetkę dosłownie o włos. Razem ze smokiem przy uniknaniu pocisków robiły w powietrzu niemal niemożliwe akrobacje. Jeźdźcy którzy zostali w powietrzu nie zauważyli dziewczyny przez całkowite skupieni na walce.

Emma zamierzała polecieć po bliźniaków, którzy pewnie nadal byli uwięzieni na wrogim statku. Mimo, że nie chciała się do tego przyznać ... polubiła ich. Śledzika z resztą też.
Wytężyła wzrok i zauważyła zielonego Zębiroga, Mieczyka i Szpadkę. Smok nadal był uwięziony przez grube łańcuchy, ale rodzeństwo nieźle radziło sobie z łowcami raz za razem posyłając ich za burtę wszystkim co leżało na pokładzie. Brunetka pokierowała Zębacza w stronę bliźniaków. Kiedy wreszcie mogła skoczyć na pokład nie ryzykując przy tym połamania się odesłała smoka z powrotem na wyspę. Szczęśliwie wylądowała zaraz za Szpadką powalając jednego z praktycznie identycznych łowców. Może ostatni raz z żywymi ludzmi walczyła ponad cztery lata temu, ale niektórych rzeczy się tak szybko nie zapomina. Na dodatek Emma miała wrażenie, że ich przeciwnicy nie są o wiele mądrzejsi od sztucznych manekinów na których trenowała.

- Emma? - zdziwił się Mieczyk. Akurat obrócił się aby unieszkodliwić następnego łowcę.

- We własnej osobie - odparła dziewczyna. Coś sprawiło że stała się bardziej pewna siebie, taka jaka była mieszkając na Smoczej Wyspie. Może adrenalina?

- Brat pospiesz się, bo nam smok z nudów zdechnie - stwierdziła Szpadka pozbawiając przytomności ostatniego przeciwnika na pokładzie statku.

- Wezmiecie pasażera na gapę? - spytała brunetka rezygnując z zabrania toporu. Bronie wrogów były dziwnie postrzępione, nieporęczne i ciężkie zrobione z myślą o dużych, barczystych łowcach.

- Jasne, prawda siostra? - pytanie blondyna było retoryczne, bo już pomógł usadowić się Emmie na Jocie - Wiesz że plany Czkawki zazwyczaj kończą się, no... tym - dodał omijając strzały.

- Właśnie! O wiele lepiej było kiedy to my rządziliśmy. Gdyby nie pewien wiking z którym musiałam dzielić się władzą - powiedziała Szpadka znacząco patrząc na bliźniaka - Koniec Świata byłby prawdziwą potęgą! Na środku wyspy stałyby nasze ogromne posągi, i nasz dom miałby kilka pięter. Starczyły by mi te dwa ale muszę je dzielić wiadomo z kim - skinęła głową w stronę brata.

- Raczej to ja muszę je dzielić z tobą! - wtrącił Mieczyk. Rodzeństwo zaczęło się bić wprawiając w osłupienie nieprzyzwyczajoną do ich kłótni brunetkę. Skończyło się tym, że cała trójką mieli twarde lądowanie na najwiękrzym statku z całej floty.
Emma pierwsza zoriętowała się co się dzieje i niezauważona przeturlała się za pobliskie beczki.

- Złapaliście ich? - rozległ się władczy głos i łysy mężczyzna podszedł do Bliźniaków. Jego postawa wskazywała na to że jest tu kimś ważnym. Jednak na pewno nie był tym zamaskowanym nieznajomym z Berk.

- Świetnie, ten Czkawka - imie jeźdźca wymówil z nieskrywaną odrazą - na pewno będzie chciał uratować swoich przyjaciół i wtedy złapiemy jego i Nocną Furie. - Łowca wypowiedział to cicho, jakby do siebie. - Związać ich i pod pokład. Przyszykowac się do odwrotu! - wydał polecenia i sam zajął zaszczytne miejsce kapitana statku.

Brunetka musiała działać szybko, tu nie było czasu na jakieś plany. Bezszelestnie wyjęła dawno nie używany łuk i kołczan strzał. Rozłorzyła broń i dokładnie wycelowała w jednego z wrogów, tego który zbliżał się do rodzeństwa.
Strzała trafiła w nogę łowcy paraliżując go. Jad Szybkich Szpiców zadziałał natychmiast. Dopiero po unieszkodliwieniu pięciu wrogów ktoś zwrócił na to uwagę. Emma musiała pozwolić aby związali ledwo przytomne bliźniaki i wprowadzili pod pokład. Gonitwa po ogromnym statku trwała jeszcze trochę, ale łowcy mimo że prawie kompletnie nie myślący pod okiem łysego nieznajomego stawali się o wiele bardziej wydajni. Złapali brunetkę która zdążyła jedynie schować łuk i strzały, bo gdyby (szczególnie te drugie) wpadły w łapska wroga smoki ani jeźdźcy nie mieli by szans. Dziewczyna straciła też trochę cennego czasu wyjmując wystrzelone pociski z nieruchomych ciał. Służyły one tylko do unieszkodliwiania pojedynczych jednostek, najlepiej z ukrycia.

Po chwili szarpaniny Emma została przytrzymana przez dwójkę osiłków i zamknięta pod pokładem, bo jak to określił ten łysy dowódca " pod pokład z nią. Będzie przesłuchiwana po tych jeźdźcach. Tylko żeby nikt nie uciekł! "
Jako, że nikt nie wspomniał o zabraniu broni ( a łowcy sami oczywiście o tym nie pomyśleli ) brunetka wylądowała razem z bliźniakami za metalowymi kratami nadal czując znajomy ciężar złożonego łuku.

Pierwsza ocknęła się Szpadka leniwie podnosząc się z drewnianej podłogi. Mieczyk też wstał kilka minut później.
Oczywiście nie mogło się obejść bez kłótni.

- To twoja wina! Gdyby nie... - w tym momencie Emma przestała słuchać krzyków blondynki i zajęła się wymyślaniem planu. Może była szansa, że jeźdźcy ich wyciągną, ale pewnie kiedy się zoriętują, że ich nie ma wszystkie statki znikną jeż za linią horyzontu.

- Skończyliście już? - spytała patrząc na skłóconych bliźniaków siedzących w dwóch różnych kątach celi, i nie czekając na odpowiedź kontynuowała - Może zdajecie sobie z tego sprawę, ale chyba jesteśmy zdani tylko na siebie.

- A Czkawka? - przerwał brunetce Mieczyk

- Kiedy się zoriętuje, że was nie ma pewnie będziemy już daleko od Końca Świata. Łowcy zastawią na niego pułapkę. - odpowiedziała Emma z niespotykaną u niej cierpliwoscią. - Wiem jak się wydostać z tej celi, ale... - tym razem dziewczynie przerwała Szpadka.

- No to co my tu jeszcze robimy?

- Ale - kontynuowała brunetka ignorując blondynkę - i tak nie mamy smoka aby się z tąd wydostać.

- A Wym i Jot? - spytał blondyn.

- Ja też potrzebuje smoka, takiego aby dało się na nim normalnie latać. Tu są prawie same młode. Nie wiem jak długo wytrzyma wasz Zębiróg z trójką pasażerów. Na dodatek ja na nim nie mam szansy manewru. Nie muszę chyba dodawać, że ratujemy wszystkie smoki z tego statku?

- Przyzwyczailiśmy się - stwierdziła Szpadka.

Nagle w sąsiedniej klatce łowcy zamknęli czerwono - fioletową samicę, łudząco podobną do Zębacza.

- Laguna - wyszeptała Emma. To było szczęście w nieszczęściu. Brunetka widząc swoją przyjaciółką i jednoczeście najbliższą rodzinę uwieżyła, że wszystko będzie dobrze. Musi być.

Smocza Siostra /Jws (Zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz