24. GOLF

373 23 6
                                    

Opuszczając pracownię, byłam cała w skowronkach. Po drodze zahaczyłam o moją ulubioną kawiarnię, w celu zakupienia średniego flat white, chodzącego mi po głowie już od początku dnia. Postanowiłam pojechać na chwilę do domu rodzinnego, gdyż i tak nie miałam planów na resztę dnia.

Zaparkowałam auto, a następnie zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Po chwili usłyszałam przekręcanie klucza i ku moim oczom ukazała się moja matka, Clara. Miała podkrążone, zmęczone oczy i ponury wyraz twarzy.

-Cześć kochanie, jak dobrze, że jesteś. - powiedziała, przytulając mnie bezsilnie.
-Mamo, wszystko dobrze? Strasznie słabo wyglądasz. - odparłam, przekraczając próg domu.
Kobieta pokiwała głową, zamykając za sobą drzwi.

-W końcu mnie odwiedziłaś, więc lepiej być nie może. - odpowiedziała, wymuszając uśmiech.
Od razu przeszłyśmy do salonu, w którym o dziwo nie było ojca. Zajęłam miejsce na kanapie, kładąc ręce na uda.
-Opowiadaj, co u ciebie? - zapytała, biorąc do rąk wielką tacę z ciastem.

-Nic nowego. - odparłam, patrząc na matkę idąca w moim kierunku.
Nagle jej nogi zaczęły się plątać, a blacha wypełniona wypiekiem przechyliła się do przodu. W ostatniej chwili zdążyłam się podnieść i ją złapać, gdy była już blisko ziemi.

-Dziękuję ci Irene. - powiedziała kobieta, siadając obok mnie.
-Mamo, widzę, że coś jest nie tak. - odparłam, odstawiając ciasto na stół.
-Po prostu kilka ciężkich dni w pracy.
Pokręciłam tylko głową, wierząc jej na słowo.

***

Kilka godzin później wchodziłam po schodach, które prowadziły do mieszkania Damiano. Udało mi się przewieźć najważniejsze rzeczy, gdyż następnego dnia miałam już sprzedać moje mieszkanie. Ostatni stopień i stałam już przy drzwiach.

Otworzywszy je, ujrzałam mały, szary pyszczek należący do Legolas'a.
-Kto jest takim pięknym kotkiem? - schyliłam się, aby podrapać go po grzbiecie.
Kocur wyciągnął się, ocierając swoim ogonem o moje kolana.

Zdjęłam z siebie kurtkę, słysząc przy tym muzykę dochodząca z łazienki. W tym samym momencie melodia ustała, a z łazienki wyszedł Damiano w białym ręczniku. Zasłaniał on tylko dolną część jego ciała, więc mogłam po raz kolejny dobrze przyjrzeć się jego tatuażom.

Miał całą buzię pełną pasty do zębów, a w jego prawej ręce widniała elektryczna szczoteczka.
-Czy to jest mój golf? - zapytał bez powitania.
-Oczywiście, że nie. - odparłam, podchodząc bliżej do chłopaka. - Od dzisiaj jest mój.

Na mej twarzy pojawił się zadziorny uśmiech, a brunet pokręcił głową, wracając do łazienki.
Udałam się za nim w celu umycia rąk. Odkręciłam kran, podczas gdy Damiano przebierał się w dresowe szorty. Po chwili oboje opuściliśmy pomieszczenie, kierując się w stronę sypialni.

On opadł na łóżko, a ja powoli ułożyłam swoją głowę na miękkiej poduszce. Czułam jego ciało,
napierające na mnie od tyłu.
-Lecę niedługo do Nowego Jorku na pokaz mody. Może chciałbyś mi potowarzyszyć? - zaczęłam po chwili ciszy.

Nagle chłopak podniósł się, patrząc na mnie z zaskoczonym wyrazem twarzy.
-Irene, jeszcze się pytasz?! - odpowiedział z radością. - Jestem z ciebie cholernie dumny!
Czułam jak lekko się zarumieniam, a brunet był teraz nade mną.

Zbliżył nasze usta do siebie, złączając je w namiętnym pocałunku.
-Mówiłem, że odstawienie narkotyków dobrze ci zrobi. - dodał.
Zrobiłam głupi uśmiech, mając nadzieję, że nie zwróci na niego uwagi. Niestety lub stety nic nie wiedział.

-Chyba przydałaby ci się jakaś nagroda, hm? - kontynuował, siadając na mnie.
Oparłam się o ramę łóżka, spoglądając na niego kuszącym wzrokiem.
-A jak myślisz? - odparłam.
Widziałam w jego oczach, że pragnął mnie tak bardzo, jak ja jego.

Nie myśląc o niczym innym, złapałam za jego kości policzkowe, przysuwając go jeszcze bliżej. Dłoń Damiano powędrowała na moje biodra, przyprawiając mnie przy tym o dreszcze podniecenia. Dotykaliśmy siebie każdym milimetrem naszych ciał, nie chcąc przestać.

Wsunął swoją rękę w moje szerokie jeansy, znajdując miejsce na zewnętrznej stronie moich ud. Złapałam lekko za jego jeszcze mokre włosy, które zostawiły krople wody na mych dłoniach. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie, za każdym razem kiedy czułam go całą sobą.

***

Okryłam się grubą kołdrą, podczas gdy w powietrzu unosił się pyszny zapach sosu na bazie pomidorów i wina. Przez otwarte drzwi do sypialni byłam przez cały czas w stanie oglądać gotującego Damiano.

Wstałam z łóżka, kierując się w stronę chłopaka. Powoli wskoczyłam na boczny blat kuchenny, nie odrywając od niego wzroku.
Postanowiłam spróbować przełknąć to danie, mając w głębi nadzieję, że tym razem nie skończę nad muszlą klozetową.

𝐋𝐀𝐒𝐂𝐈𝐀𝐌𝐈 𝐒𝐓𝐀𝐑𝐄 | Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz