5. KOKAINA

635 38 9
                                    

Była 15:50. Siedziałam razem z Rosalią na balkonie, wdychając letnie powietrze i jedząc odgrzaną lazanię. Dziewczyna odłożyła swój talerz, a następnie powiedziała:
-Powinnam się już zbierać. Dziękuje, że mnie wczoraj odwiozłaś i pomogłaś dojść do siebie.
Udała się w stronę drzwi, a ja odparłam:
-Dobrze się składa, bo ja też zaraz wychodzę.
-Gdzie? - zapytała odwracając się w moją stronę.
-Na koncert Måneskin. Damiano zaprosił mnie, abym pomogła im dobrać dodatki do ich strojów.
-Jesteś pewna, że tylko dlatego?
Po tych słowach obie się zaśmiałyśmy, a Rosa dodała:
-To świetnie, ale dlaczego dopiero teraz mi o tym mówisz?
-Wcześniej byłaś zbyt pijana. - odpowiedziałam, a następnie usłyszałam trąbienie, dochodzące z ulicy.

Obróciłam się na krześle i ujrzałam uśmiechniętego Damiano, który wychylał się z auta. Odwzajemniłam uśmiech i wstałam od stolika.
-Damiano już jest, chodźmy. - powiedziałam.
Szybko przejrzałam się w lustrze, zamknęłam za nami drzwi i obie zeszłyśmy do wyjścia.
Pożegnałam się z Rosalią i podbiegłam w stronę auta chłopaka. Złapałam za klamkę i wsiadłam do środka, on zapytał:
-Kto to był?
-Moja przyjaciółka, z którą byłam na koncercie.  - odparłam przytulając go.
Odpalił silnik i ruszyliśmy.
-Reszta zespołu wie, że będę? - wtrąciłam.
-Oczywiście, że tak. Ciągle wypytują z kim tak piszę. - odparł. - Jeśli Victoria i Thomas będą się przed tobą popisywali, to nie zwracaj na nich uwagi.

Zaśmiałam się, poprawiając włosy.
Po krótkim czasie byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy w stronę hotelu obok placu, na którym stała wielka scena. Weszliśmy do pokoju Måneskin i ujrzałam zespół siedzący na swoich łóżkach. Wszyscy oprócz Damiano byli ubrani w czerwone dzwony oraz koszule z motywem 3 różnych zwierząt.
-Cześć Irene! - powiedzieli jednocześnie, a ja podeszłam aby przytulić ich po kolei.
-Pięknie wyglądasz. - wtrąciła Victoria.
Podziękowałam i usiadłam obok nich.

DAMIANO POV:

Staliśmy już na scenie, fani odliczali czas do wejścia.
-3, 2, 1, 0!
Wbiegaliśmy i ustawiliśmy się na swoich miejscach. Victoria po mojej prawej, a Thomas po lewej. Ethan zasiadł przy perkusji i zaczęliśmy grać IN NOME DEL PADRE.

E non mi passa il moto della mia rabbia
Spero che il mio passato se lo porti via la carta
È matto, questo è matto, chiedi perché lo faccio
In nome del padre, del figlio, spirito santo

Kilka piosenek później nadszedł czas na FOR YOUR LOVE.  Na kilkusekundowej przerwie obróciłem się do tyłu i ujrzałem Irene. Uśmiechnęła się, a ja zamknąłem oczy i zacząłem śpiewać.

I wanna hold you in my arms tonight
For your love I'll do whatever you want
For your love I'll do whatever you want
I'll do whatever you want, for your love

Śpiewałem myśląc o niej. Nie było to zakochanie, jednak wiedziałem, że coś do niej czuję. Utwór się skończył, a widownia zaczęła piszczeć. Następnie zagraliśmy cover piosenki Kiwi. Zszedłem ze sceny i usiadłem na bramkach, a następnie się położyłem. Fanki ledwo dały radę mnie utrzymać, lecz dalej śpiewały razem ze mną. Z trudnością wróciłem z powrotem.

She sits beside me like a silhouette
Hard candy dripping on me 'til my feet are wet
And now she's all over me, it's like I paid for it
It's like I paid for it, I'm gonna pay for this

Po jakimś czasie koncert się skończył. Poszliśmy za scenę, a ja zauważyłem Irene, która podbiegła i rzuciła mi się na szyję mówiąc:
-Świetnie wam poszło.
Odwróciłem głowę w stronę Victorii, która zrobiła serce ze swoich dłoni. Zaśmiałem się i wróciłem wzrokiem do Irene.
-Nie udałoby się bez twojego wsparcia. - odparłem.
-I oczywiście twojej biżuterii. - dodałem pokazując złote pierścionki na moim palcach.

Nagle zza rogu pojawił się Ethan, a za nim Thomas, który krzyknął:
-Teraz czas na melanż!
Pokręciłem głową i razem z Irene udaliśmy się za resztą.
Przebraliśmy się, a następnie poszliśmy na pobliską imprezę pod gwiazdami, o której słyszała Victoria. Na środku stała scena z DJ-em, a wokół bawili się ludzie. Kupiliśmy kilka puszek piwa i zaczęliśmy tańczyć. Szczere mówiąc nie lubiłem imprez, ale nie chciałem zostać sam w hotelu. Po jakimś czasie odszedłem na bok. Wziąłem kolejny łyk alkoholu i zauważyłem, że kilka metrów dalej stali fani, którzy bez przerwy mnie nagrywali lub robili zdjęcia. Nie chciałem robić problemu, więc ich zignorowałem.

Postanowiłem poszukać Irene, która już dawno gdzieś zniknęła. Podszedłem kawałek, zacząłem się rozglądać i nagle ją zauważyłem. Siedziała z jakąś dziewczyną oraz chłopakiem przy stole i wciągała biały proszek. Zakładałem, że była to kokaina. Przedarłem się przez tłum i widziałem jak osunęła się na krześle, uśmiechając się.
Gdy byłem już przy niej powiedziałem:
-Bierzesz to gówno?!
-Nie krzycz na nią. - wtrąciła brunetka.
-Daj mi spokój Damiano. - dodała Irene. - Mogę robić co mi się podoba.
-Nie pozwolę ci tego brać. - pociągnąłem ją mocno za rękę, a ona powiedziała:
-Gdzie ty mnie prowadzisz?
Słyszałem, że była pijana. Nie tak jak ostatnio, ale była. Dlaczego ja ją zostawiłem samą?
-Do hotelu. Mam dość tej imprezy.
Nagle podbiegł do nas Ethan.
-Co się stało? Irene? - wtrącił.
-Brała prochy i teraz prowadzę ją do pokoju.
-Dasz radę sam? - dopytywał.
-Oczywiście, że tak. - odparłem i ruszyłem.

Gdy byliśmy już na miejscu, dziewczyna opadła na łóżko, a ja usiadłem obok niej. Oparłem głowę na rękach i zacząłem:
-Musisz na siebie uważać i nie ćpać przy ledwo poznanych ludziach. Niewiadomo co by później z tobą zrobili. A przede wszystkim to w ogóle nie bierz narkotyków. Błagam cię, sama siebie niszczysz.
Dziewczyna osunęła się na moje ramię i odparła ledwo żywym głosem:
-Nie mogę przestać.
Wiedziałem, że musiałem jej pomóc. Postanowiłem zacząć od jutra, gdy będzie już w normalnym stanie. Wstałem i ułożyłem ją na łóżku, a ona dodała:
-Nie idź.
Uśmiechnąłem się pod nosem i wróciłem do niej. Położyła się na mojej klatce piersiowej dalej nie otwierając oczu. Przytuliłem ją i oboje zasnęliśmy.

𝐋𝐀𝐒𝐂𝐈𝐀𝐌𝐈 𝐒𝐓𝐀𝐑𝐄 | Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz