27. JEST WSPANIALE

369 18 1
                                    

-Irene... Twoją matkę zabrało przed chwilą pogotowie. - mówił, a w tle był słyszalny dźwięk syreny. - Właśnie jadę z nią w karetce.
Nie mogłam uwierzyć jego słowom. Nie ukrywam, że gdy ostatnią raz ją widziałam wyglądała słabo, lecz nie wiedziałam, że było, aż tak źle.

-Co dokładniej się stało? - zapytałam.
-Ona... Wróciłem z pracy i zastałem ją leżącą nieprzytomną na podłodze. Nie byłem w stanie jej obudzić.
Damiano odwrócił głowę w moją stronę, próbując podsłuchać rozmowę.

-Jedziemy w kierunku szpitala obok twojej starej szkoły. - kontynuował.
-Zaraz tam będę. - odparłam, a następnie się rozłączyłam.
-O co chodzi tym razem? - wtrącił od razu Damiano.

Wpisałam w wyszukiwarkę internetową adres, a następnie pokazałam go chłopakowi.
-Na razie nie zadawaj pytań, tylko kieruj się na to miejsce. - powiedziałam.
-Z tego co widzę, jest to szpital. Stało się coś poważnego? - skręcił w lewą stronę.

-Po prostu jedź. - odparłam stanowczym głosem.
Moje trzęsące się dłonie z trudem włożyły telefon do ciasnej kieszeni spodni. Próbowałam odgonić od siebie wszystkie negatywne myśli związane ze stanem mojej matki. Niestety, narastały one z każdą kolejną chwilą.

Po jakimś czasie Damiano zaparkował auto pod szpitalem. Był to biały, schludnie wyglądający budynek. Wysiedliśmy z samochodu, aby następnie udać się do środka. Od razu podbiegłam do recepcji, przy której stała brunetka w średnim wieku.

-Czy mogę dowiedzieć się gdzie leży Clara Betito? Jestem jej córką. - zapytałam, opierając ręce o drewnianą ladę.
Kobieta wystukała coś na klawiaturze i przeleciała wzrokiem po ekranie. W tym samym momencie podszedł do mnie Damiano.

-2 piętro, sala 3. - odpowiedziała.
Podziękowałam, a następnie ruszyłam w stronę schodów obłożonych kremowymi płytkami.
Słyszałam kroki chłopaka, który podążał za mną w ciszy. Przeskoczyłam ostatni stopień, łapiąc za metalową poręcz.

Rozejrzałam się po pustym korytarzu, lecz w samym rogu zauważyłam mojego ojca. Siedział przy białych drzwiach ze spuszczoną głową. Zaczęłam iść szybciej w jego kierunku, a on po chwili zwrócił na mnie uwagę.

-Irene, jak dobrze, że jesteś. - wstał, wyglądając na przygnębionego. - Tak dawno cię nie widziałem. - uścisnął mnie, choć nie miałam ochoty na czułości.
Jego wzrok spoczął następnie na Damiano, który stanął obok mnie.

Nie odezwali się do siebie słowem, więc postanowiłam przerwać tą niezręczną ciszę.
-Co z mamą?
Ojciec pokręcił głową, z powrotem siadając.
-Jeszcze niewiadomo. Lekarzom udało się ją obudzić i zrobić badania, lecz nie znam wyników.

-Leży w tej sali. - dodał po chwili, wskazując drzwi przed nami.
Zwróciłam się w prawą stronę i łapiąc za klamkę, ujrzałam moją matkę. Do śpiącej kobiety była podłączone conajmniej 4 maszyny.

Na jej twarzy widniała maska, która miała na celu pomaganie w oddychaniu. Clara otworzyła nagle lekko oczy i powoli odwróciła głowę w drugą stronę. W pewnym momencie się zatrzymała się na mnie i rozwarła swoje suche wargi.

-Irene? - szepnęła.
-Tak, to ja. - odparłam, podchodząc do niej bliżej. - Wszystko w porządku?
-Jest wspaniale, kochanie. Cieszę się, że przyjechałaś. - powiedziała.
Po tych słowach uśmiechnęłam się lekko.

-Jestem strasznie zmęczona. Czy przeszkadza ci, gdybym jeszcze chwilę pospała? - dodała.
-Oczywiście, że nie. - odparłam, wycofując się do wyjścia. - Dobranoc.
Zamknęłam za sobą drzwi i ku mojemu zdziwieniu ujrzałam tylko Damiano.

-Gdzie on się podział? - zapytałam.
-Powiedział pod nosem coś o powrocie do pracy. - odpowiedział chłopak, wstając z plastikowego krzesła.
Pokręciłam głową, łapiąc za jego dłoń, a następnie kierując się w stronę schodów.

Ojciec nawet w takiej sytuacji nie potrafił zachować resztki swojej godności. Idąc, zauważyłam pewnego lekarza, stojącego na końcu korytarza. Postanowiłam do niego podejść.
-Dzień Dobry, czy zajmuje się pan może Clarą Betito? - zapytałam.

-Owszem. A pani jest... jej córką, tak? - odparł.
Przytaknęłam głową, patrząc na jego dokumenty, które trzymał w ręce.
-Mam już wyniki topografii komputerowej. - dodał, podając mi zdjęcie czaszki.

Pierwszą rzeczą, którą zauważyłam był dziwny okrągły element. Moje całe ciało zamarło na chwilę, a ja miałam w głębi nadzieję, że nie było to tym, o czym myślałam.
-Niestety, mam dla pani złą wiadomość. Ta niepozorna kula jest guzem mózgu.

W tamtym momencie miałam ochotę zwymiotować po raz kolejny.
-To nie może być prawda. Przecież moja matka była zawsze zdrowa jak ryba! - powiedziałam, podnosząc ton głosu.

-Proszę zachować spokój. Wiem, że to może być dla pani trudne, lecz zawsze jest szansa na wyleczenie... - odparł.
Bez zastanowienia wepchnęłam mu czarno-białe zdjęcie do teczki i w mgnieniu oka zbiegłem po schodach.

-Irene, poczekaj! - krzyknął Damiano.
Zatrzymałam się, czując po chwili dotyk chłopaka.
-Wszystko będzie dobrze, na pewno jej pomogą. - zaczął.

Uśmiechnęłam się ironicznie, patrząc prosto w jego brązowe oczy.
-Czemu się tak tym przejmujesz, hm? - zapytałam.
-O czym ty mówisz? - odparł.
Uwolniłam swój nadgarstek z jego uścisku, a następnie wybiegłam ze szpitala.

Otuliłam się lepiej swoim czarnym płaszczem i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. Nie wiedziałam ile jeszcze czasu jej zostało. Dopiero w tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że spierdoliłam.

Przypomniały mi się częste telefony od niej, które zawsze kończyłam pod pretekstem pracy. Te pytania o to, kiedy w końcu przyjadę i ją odwiedzę. Nawet za miesiąc to mogło się skończyć. Oddałabym wszystko, aby tylko  cofnąć czas.

𝐋𝐀𝐒𝐂𝐈𝐀𝐌𝐈 𝐒𝐓𝐀𝐑𝐄 | Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz