30. ODCZYTANE

345 19 0
                                    

Zdążyło minąć już trochę czasu od tego jednego dnia, który wyczerpał mnie emocjonalnie. Straciłam poczucie czasu co było skutkiem nieubranej choinki, stojącej w kącie salonu.

Postanowiłam zabrać się za nią dzisiaj, gdyż
zdałam sobie sprawę, że jutro jest już 25 grudnia. Zawsze miałam z tylu głowy myśl o nadchodzących świętach, lecz ostatnio całkowicie o nich zapomniałam.

Rodzice Damiano zaprosili nas na wspólny obiad, co oznaczało moje pierwsze spotkanie z nimi. Było to wręcz dziwne, ale wcześniej nie udało nam się znaleźć lepszej okazji.
Wzięłam do rąk ostatnią, złotą bombkę, którą następnie zawiesiłam na jednej z gałązek choinki.

Gotowe. Zielone drzewko było zapełnione przeróżnymi ozdobami, przypominając mi te z mojego rodzinnego domu. Bez przerwy myślałam o mamie, która miała spędzić Boże Narodzenie leżąc w swoim szpitalnym łóżku.

Nie mogłam do tego dopuścić. Miałam już dla niej przygotowany prezent, który dorwałam na promocji w listopadzie. Postanowiłam zrobić  jej niespodziankę i odwiedzić ją po świątecznym obiedzie.

Nie liczyłam na ojca i słuchanie jego kolejnej wymówki, dlaczego nie może odwiedzić swojej żony. Powoli wstałam z zimnej podłogi poprawiając biały, za duży sweter, który gryzł mnie w ciało. W tym samym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.

Udałam się w ich stronę, a następnie przyłożyłam oko do wizjera. Był to Damiano. Przekręciłam zamek, a chłopak od razu złapał za klamkę i wszedł do środka.
-Zapomniałem kluczy. - oznajmił, robiąc głupi uśmiech.

Oparłam się o ścianę, a jego wzrok momentalnie przeniósł się na zielone drzewko, stojące na końcu pokoju.
-Jak ci się podoba? - zapytałam, gdy ten zaczął zdejmować kurtkę.

-Nigdy nie widziałem piękniejszego. - odparł i zabrał się za buty.
-Dziękuję. - odpowiedziałam z rozpromienioną twarzą. - Idę się umyć i zaraz wracam.
Po tych słowach udałam się do łazienki.

Zdjęłam z siebie luźne ubrania i otworzyłam szklane drzwiczki do prysznica. Odkręciłam powoli kurek, a z sufitu poleciał na mnie delikatny strumień ciepłej wody. Moczyła ona moje włosy, które z każdą sekundą stawały się coraz ciemniejsze.

Wpatrywałam się tak w szybę, aż po chwili zamknęłam oczy, podnosząc głowę do góry. Uwielbiałam to uczucie. Po jakimś czasie wyszłam z łazienki, będąc przebrana już w satynową koszulę nocną.

Z przyzwyczajenia moje nogi same pokierowały mnie do sypialni. Zastałam w niej Damiano, siedzącego na brzegu łóżka z telefonem w ręce.
Zajęłam miejsce obok niego i po chwili położyłam swoją głowę na jego udach.

Widziałam jego twarz w całej okazałości. Chłopak nie spuszczał wzroku z ekranu urządzenia, mimo moich oczu śledzących jego każdy ruch.
-Pamiętasz o jutrzejszym, świątecznym obiedzie u moich rodziców? - zapytał nagle.

Przytaknęłam lekko głową i postanowiłam wrócić do pozycji siedzącej.
-A co z zespołem? Nie spędzasz z nimi tegorocznych świąt? - odparłam.
-Pojedziemy do nich pojutrze. Cała trójka chce odwiedzić swoje domy rodzinne, tak samo jak ja. - powiedział.

Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, aż w końcu postanowiliśmy pójść spać. Leżałam na swoim prawym boku, aż nagle poczułam dłoń Damiano, która dotknęła mojego biodra. Zamknęłam oczy, a chłopak wyszeptał ,,Dobranoc".

Następnego ranka obudziła mnie melodia budzika, nastawionego kilka godzin wcześniej. A więc, to już dzisiaj. Dzień wyczekiwany przez większość ludzi co roku. Odrzuciłam kołdrę na bok i zauważyłam, że nie ma obok mnie chłopaka.

Bez dłuższego zastanawiania się, wstałam z łóżka i udałam się do salonu. Zastałam w nim bruneta, siedzącego na kanapie z dwoma kubkami kawy. Słysząc moje kroki, odwrócił głowę w moją stronę.
-Wesołych Świąt, Irene. - powiedział wstając.

Uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej do niego. Ten wręczył mi kubek z gorącym napojem, który wzięłam do lewej ręki.
-Wesołych Świąt. - odparłam nie spuszczając z niego wzroku.

Przybliżyłam nasze usta do siebie, a Damiano złączył je w słodkim, ciepłym pocałunku. Nie wymieniliśmy się prezentami, gdyż było to zaplanowane na później. Po wypiciu kawy minęło trochę czasu, który spędziliśmy razem.

W południe zaczęliśmy przygotowywać się do wyjścia. Założyłam na siebie dopasowaną, bordową sukienkę za kolano i ulubione buty na koturnie. Na moich powiekach widniały cienie w różnych barwach brązu i złota, a rzęsy były pokryte warstwą czarnego tuszu.

Gdy byliśmy już gotowi, opuściliśmy blok i wsiedliśmy do mojego samochodu. Odpaliłam silnik, a Damiano zaczął prowadzić mnie w kierunku domu jego rodziców. W radiu leciało Last Christmas, więc oboje podśpiewywaliśmy pod nosem.

Po jakimś czasie byliśmy na miejscu. Wzięliśmy ze sobą prezenty, a następnie stanęliśmy po drzwiami. Damiano zadzwonił w stary dzwonek, a ja w ostatnim momencie zdążyłam otrzepać z siebie kurz. Usłyszeliśmy przekręcanie zamka i ku naszym oczom ukazała się para w średnim wieku.

***

Trzymałam mocno ręce na kierownicy, jadąc w kierunku szpitala. Pierwsze spotkanie z rodzicami Damiano poszło po mojej myśli, z czego byłam niezmiernie zadowolona. Mimo wszystko w mojej głowie miałam tylko moją mamę, którą zamierzałam zaraz ujrzeć.

Bałam się jednak, że będzie wyglądała jeszcze słabiej niż ostatnim razem. Zaparkowałam auto i weszłam do tego samego, białego budynku. Wbiegłam po schodach do sali i ujrzałam ją, jedzącą kolację.

Moja twarz spochmurniała. Matka strasznie schudła, a jej skóra była blada jak ściana. Westchnęłam ciężko, jeszcze mocniej ściskając sznurek od torebki z prezentem. Złapałam za klamkę od drzwi i weszłam do środka.

-Wesołych świąt, mamo! - powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.
-Irene! - wykrzyknęła z radością wyczuwalną w głosie. - Tak się cieszę, że o mnie pamiętałaś!
Podeszłam do niej bliżej i obdarzyłam ją mocnym uściskiem od serca.

-To dla ciebie, na poprawę humoru w tym ponurym miejscu. - odparłam, a następnie wręczyłam jej podarunek.
Kobieta wzięła do ręki ciemnozielone pudełko i je otworzyła. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, gdy ujrzała lśniące się, srebrne kolczyki.

***

Po około godzinie opuściłam szpital. Nie miałam planów na noc, ani nawet na następne kilka minut, gdyż Damiano postanowił zostać do jutra u swoich rodziców. Włożyłam rękę do kieszeni, z której wyciągnęłam telefon.

Stanęłam na środku chodnika, zastanawiając się, czym mogę zająć sobie czas. Alice. Pierwszą osobą, która przyszła mi do głowy była ona. Otworzyłam aplikację Wiadomości i zaczęłam pisać do niej SMS'a, wiedząc, że ten i tak do niej nie dojdzie.

,,Buon Natale" po chwili zastanowienia kliknęłam wyślij. Ku mojemu zdziwieniu, wyświetlił mi się napis dostarczone, co oznaczało, że dziewczyna odblokowała mój numer.

Poczułam wewnętrzną radość, lecz nie chciałam robić sobie nadziei. Nagle ujrzałam kolejne powiadomienie odczytane. Alice zobaczyła moją wiadomość, ale widocznie nie zamierzała na nią odpowiedzieć.

Westchnęłam i z lekkim poirytowaniem, włożyłam telefon z powrotem do kieszeni grubej kurtki. Myślałam dalej, nie poddając się. Po chwili w mojej głowie narodził się pewien pomysł. Złapałam klucze do ręki, a następnie pobiegłam w stronę samochodu.

𝐋𝐀𝐒𝐂𝐈𝐀𝐌𝐈 𝐒𝐓𝐀𝐑𝐄 | Damiano DavidOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz