IRENE POV:
Stałam przy manekinie, na którym widniał gorset będący górą sukienki. Wyjęłam z opakowania szpilkę i wbiłam ją w wyznaczone miejsce. Obok mnie przy biurku siedziała Alice, pracując na maszynie do szycia.
-I jak? - zapytałam odsuwając się.
Dziewczyna uniosła na chwilę głowę, nie przestając szyć.-Wygląda bosko, a to dopiero początek. - odpowiedziała i wróciła wzrokiem do satynowego materiału.
Minęło jeszcze kilka godzin zanim udało nam się skończyć pewną część sukni. Od razu pojechałyśmy moim samochodem do jej małego domku, daleko od centrum Rzymu.-Jax, do nogi! - dziewczyna zawołała psa, gdy szłyśmy poboczem drogi.
Energiczny labrador przybiegł do nas trzymając w pysku duży patyk.
-A ty co znowu przyniosłeś? - zapytałam schylając się.
Pogłaskałam jego czekoladową sierść, a ten zaczął merdać ogonem.Podniosłam się z powrotem, a on w pewnym momencie skoczył na mnie, zostawiając przy tym brązowe odciski łap na moim białym swetrze.
-Zły pies! - krzyknęła Alice, karcąc go.
Zwierzę położyło po sobie uszy ze strachu.
-To nic takiego, upierze się. - powiedziałam.Po jakimś czasie wróciłyśmy do domu.
Zrobiłyśmy się głodne i Alice wpadła na pomysł przygotowania ciasteczek.
-To tajny przepis mojej babci, więc ciesz się, że zaraz go poznasz. - oznajmiła, wyciągając stary notes z szafki.
-Chyba nie taki tajny, skoro chcesz mi go podać. - odparłam.-Mogę go przekazać tylko dla wyjątkowych osób. - dodała i wsypała cukier do miski.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wstałam z kanapy i podeszłam do dziewczyny. Wymieszałam wszystkie składniki i po chwili zaczęłyśmy formować małe kulki z ciasta.Rozgrzałyśmy piekarnik, do którego następnie włożyłyśmy blachę. Oparłam się o kremowy blat kuchenny, wyglądając przy tym przez okno.
-Zaraz będzie zachód słońca. - powiedziała Alice. - Może wyjdziemy na dwór?
Zgodziłam się, a dziewczyna wzięła ze sobą gruby koc.Rozłożyła go na trawniku i obie na niego opadłyśmy. Oparłam swoją głowę o łokcie, gdy ona leżała na plecach.
-Cieszę się, że cię poznałam. - zaczęła Alice, przerywając ciszę.
-Tak? - odparłam.-To nie jest taka sama... przyjaźń, którą kiedykolwiek przeżyłam. - westchnęła. -Wszystkie inne kończyły się i od razu o nich zapominałam, lecz z tobą jest inaczej. Zawsze mogę na ciebie liczyć i wydaje mi się, że czujesz to samo z mojej strony. Po prostu chciałabym ci podziękować za to, że jesteś i mam nadzieję, że zawsze będziesz blisko mnie.
Byłam zdziwiona jej słowami. Nigdy wcześniej nie usłyszałam czegoś takiego. Westchnęłam i po chwili zrobiło mi się cieplej na sercu.
-Wow... Nie wiem co powiedzieć. - odparłam. -Też cię uwielbiam i dziękuję, że jesteś pomimo wszystkich moich problemów.Obie się uśmiechnęłyśmy, a Alice w pewnym momencie odwróciła się na bok, twarzą do mnie. Postanowiłam zrobić to samo.
-Przysięgnijmy sobie, że zawsze będziemy się wspierać. - powiedziała, biorąc do ręki moją dłoń.
Splotłyśmy nasze małe palce w pinky promise.Uśmiech nie znikał z naszych twarzy, lecz nagle dziewczyna zamknęła oczy i przybliżyła się do mnie, chcąc mnie pocałować. Odepchnęłam ją, zrywając się przy tym na nogi.
-Co to kurwa było? - zapytałam ze złością.
-To co chciałam ci przekazać od początku naszej znajomości. - odparła wstając. - Na prawdę przez ten cały czas nie zauważyłaś?Czułam się jakby masa pytań nasuwających się na język miała zaraz rozwalić mi głowę.
-Uganiałam się za tobą, jednak pojawiła się Rosalia, która wszystko zniszczyła. W końcu twój kontakt z nią zaczął się pogarszać, więc myślałam, że mi się uda, jednak musiał znaleźć się Damiano, który ponownie zepsuł moją szansę.Widziałam jak w jej oczach pojawiły się łzy. Chciałam, lecz nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.
-Wiedziałam, że to będzie zły pomysł, ale w końcu musiałam ci to powiedzieć. Kocham cię Irene i nic ani nikt nigdy tego nie zmieni.-Zrozum, że traktowałam, traktuję i będę traktować cię tylko jako przyjaciółkę. - odpowiedziałam stanowczym głosem. - Jestem szczęśliwa z Damiano.
Po jej policzkach zaczęły spływać łzy, a twarz zrobiła się cała czerwona.-Przepraszam, nie powinnam być taka impulsywna. - odparła Alice, a ja w tym samym czasie wzięłam z koca swoją torebkę. - Proszę cię, zostań.
Nie zważając na prośby Alice, ruszyłam w stronę auta. Ostatni raz spojrzałam na płaczącą dziewczynę i po chwili odjechałam.***
Szybko wbiegłam do biura, gdyż i tak byłam spóźniona o pół godziny. Złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi do pracowni, w której ujrzałam tylko Adele, czyli jedną z moich współpracowniczek. Kobieta uniosła swoją głowę znad projektu, a ja podeszłam bliżej.
-Cześć, gdzie jest reszta? - przywitałam się z rudowłosą.
-Alice się zwolniła, a inni nie mogli dzisiaj przyjść. - odparła, dalej szkicując.
Na chwilę całe moje ciało zamarło.
-Jak to zwolniła? - zapytałam.-Przyszła dzisiaj z samego rana do szefowej i powiedziała, że się zwalnia. Nie chciała podać konkretnej przyczyny.
Powoli pokiwałam głową i zajęłam miejsce obok.Wieczorem wróciłam do swojego mieszkania. Wzięłam szybki prysznic, a następnie usiadłam na kanapie. Postanowiłam napisać coś do Alice.
,,Wszytko w porządku?" - zaczęłam.
Po sekundzie wyświetlił mi się komunikat, że dziewczyna odczytała moją wiadomość, lecz nic nie odpowiedziała.
CZYTASZ
𝐋𝐀𝐒𝐂𝐈𝐀𝐌𝐈 𝐒𝐓𝐀𝐑𝐄 | Damiano David
Hayran KurguJej buty zaczęły powoli zakopywać się w piasku, więc je zdjęła. Zaciągnęła się morskim powietrzem, łapiąc mnie przy tym za rękę. Spojrzałem w górę na niebo pełne gwiazd, które układały się w przeróżne kształty. Szum fal był nieustannie słyszalny, c...