⁓ 6 ⁓

131 13 0
                                    

Na parkingu zapanowała absolutna cisza, gdy Suárez próbował rozbroić ten przeklęty ładunek.

Cała presja spoczywała na nim... I było to zbyt dużo.

Wewnątrz samochodu siedziały dwie najlepsze agentki Madrytu. Gdyby zginęły z jego winy, do końca życia miałby przesrane.

Tymczasem w środku auta w powietrzu wyczuwało się zupełnie inny rodzaj napięcia.

Żadna nie patrzyła na drugą, żadna nie wyrzekła ani jednego słowa. Po prostu siedziały obok siebie, czując swoją obecność.

Raquel wydawało się to bardzo dziwne... Całe życie starała się unikać takich sytuacji. I nie miała na myśli tylko tego, że siedzi na bombie, ale też to, kim była współtowarzyszka tego szaleństwa. Dlaczego to zrobiła?

Alicia Sierra była jej Nemezis, prawdopodobnie najbardziej znienawidzoną osobą ze wszystkich, które Murillo poznała w całym swoim życiu. I ruda też jej nienawidziła, było to widać z daleka.

Całą młodość spędziły walcząc ze sobą. Dlaczego więc teraz ta kobieta siedziała obok, ryzykując dla niej swoje życie?

- O czym myślisz? – chciała wiedzieć Alicia, widząc wyraz twarzy towarzyszki.

- O tym, że jesteś ostatnią osobą, której towarzystwa spodziewałabym się na łożu śmierci – wyznała Raquel, patrząc prosto przed siebie i próbując ignorować mężczyzn, którzy pracowali przy jej boku.

W odpowiedzi blady uśmiech pojawił się na twarzy Alicii, gdy usłyszała te słowa, po czym spojrzała intensywnie na Raquel.

- A ja się tego spodziewałam – powiedziała rudowłosa, nie przestając na nią patrzeć.

- Doprawdy?

- Tak – przytaknęła. – Zawsze widziałam, że pewnego dnia wciągniesz mnie do grobu.

Po tych słowach Raquel spojrzała na nią skonsternowana, jednak widząc twarz przeciwniczki, zrozumiała, że to był żart.

- Nie prosiłam cię, żebyś zostawała – mruknęła brunetka, na nowo marszcząc brwi.

- Wiem. Zrobiłam to, bo tak chciałam.

...

Madryt, 1997

Żadna z dwóch studentek nie była zadowolona z takiej decyzji. Dlaczego, do diabła, znów kazano im pracować razem, skoro wszyscy doskonale wiedzieli, że się nie znosiły?

Cóż, widocznie nikogo to nie obchodziło, bo taka sytuacja nieustannie się powtarzała. Siedziały naprzeciw siebie, próbując dokończyć tę cholerną pracę nad konstytucją.

Minęły już dwie i pół godziny w bibliotece, a one nadal nad tym ślęczały. Choć prawdę mówiąc, to Raquel się męczyła nad stosem notatek, bo Alicia huśtała się na krześle i nie odrywała wzroku od widoku za oknem.

- Może byś tak mi pomogła, co? – powiedziała Raquel, upuszczając stos książek na stolik przed swoją rówieśniczką. Ale nie otrzymała odpowiedzi... Alicia kompletnie ją ignorowała.

- Alicia...

Nic.

Brunetka wywróciła oczami. Była już zmęczona i musiała jakoś poradzić sobie z przeciwniczką. Nie mogła zrozumieć, jak ktoś może być aż tak arogancki.

Czuła, jak ogarnia ją gniew. Podeszła do Sierry bujającej w obłokach, kopnęła z całej siły w nogę od krzesła, powodując, że przewróciło się, a rudowłosa spadła z wielkim hukiem na podłogę.

Nemezis // (Alicia i Raquel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz