⁓ 32 ⁓

107 13 0
                                    

Niespodzianka! Nadrabiam zaległości. :)

***

Jedynie Bóg i, no dobra, ci, którzy tego dnia kontrolowali hotelowe kamery, wiedzieli dokładnie, co wydarzyło się w pewnej windzie.

Gdy metalowe drzwi się otwarły, twarze dwóch kobiet znajdujących się we wnętrzu windy wyglądały jak ekspresjonistyczne malowidło.

Szminka kompletnie rozmazana, ślady nie tylko na brodzie, ale też na czole, potargane włosy, a ubrania Alicii... Cholera, ubrania Alicii były żywym dowodem na to, że w środku tego ciasnego pomieszczenia wybuchł pożar, pochłaniając je obie doszczętnie.

- Kurwa - szepnęła Alicia, czując, że nogi odmawiają jej posłuszeństwa.

Raquel niemal zabiła ją w środku, dając jej tyle przyjemności. Rudowłosa nie pamiętała, kiedy ostatni raz doświadczyła tylu orgazmów w tak krótkim czasie.

- Pomóc ci? - zaśmiała się Raquel, podtrzymując ją w talii, żeby nie upadła na podłogę, ale jej śmiech zniknął w przeciągu sekundy.

Wystarczyło jedno oskarżycielskie spojrzenie rzucone przez dwie staruszki, aby strach i kompleksy znów wróciły do brunetki, która instynktownie puściła swoją towarzyszkę.

- Co się dzieje? - spytała Alicia zdezorientowana, zdając sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak.

- Może... Może lepiej wrócimy do pokoju - powiedziała brunetka, ruszając do przodu i oddalając się stamtąd tak szybko, jak to tylko było możliwe.

Alicia, ciągle jeszcze wewnątrz windy, w końcu stanęła na nogi. Zdążyła jedynie zobaczyć, jak Raquel szybko odmaszerowuje, po czym znika za drzwiami pokoju.

Co się stało?

Sierra rozejrzała się dokoła w poszukiwaniu jakiegoś śladu; jakiegoś powodu, przez który postawa Raquel tak nagle uległa zmianie. I w tym momencie otrzymała odpowiedź...

Odpowiedź nadeszła w postaci komentarza.

- Te obrzydliwe lesbijki... - usłyszała mruknięcie starszych pań, które właśnie wchodziły do windy.

- Niedoruchane staruchy - odrzekła na tyle głośno, by mogły ją usłyszeć, zanim ruszyła w stronę pokoju.

Czy to o to chodziło jej towarzyszce? Wstydziła się, że ktoś ją zobaczy z inną kobietą? Czy to przez to, że usłyszała podobny komentarz?

Alicia, zdecydowana wyjaśnić sytuację i porozmawiać ze swoją dziewczyną, ruszyła w kierunku pokoju. Otworzyła drzwi, lecz gdy weszła do środka, zatrzymała się nagle, słysząc głos Raquel.

Rozmawiała z Paulitą.

- Cześć, kochanie - Alicia usłyszała te słowa i uśmiechnęła się, widząc, jak twarz Raquel rozpromieniła się całkowicie w ułamku sekundy.

"Może lepiej przełożyć tę rozmowę na później" - pomyślała, po czym zamknęła drzwi i wyszła na spacer.

Po drugiej stronie Raquel rozmawiała ożywiona ze swoją córką. Słuchała jej opowiadań i anegdot z przygód, które Paula przeżywała z babcią w Paryżu.

Tamte dwie najwyraźniej nie traciły czasu. Zdążyły już poznać prawie całe miasto.

- Mamo, słyszę, że Paula ma się dobrze - powiedziała Raquel, opadając na łóżko z telefonem przy uchu.

- Tu jest cudownie, córeczko. A jak u was? Jak wam idzie? - chciała wiedzieć Mariví.

- Sprawa postępuje - brunetka ograniczyła się do tych słów.

- A jak Alicia?

- Dobrze. Teraz wyszła, nie wiem gdzie...

- A jak ci idzie z nią? Jakieś postępy? - spytała matka ożywionym tonem.

- Co? - Raquel gwałtownie usiadła na łóżku. - Jakie postępy? O czym ty mówisz, mamo??

- O czym ty mówisz, mamo... - przedrzeźniała ją Mariví. - Kochanie, nie rób ze mnie idiotki.

- Nie rozumiem...

- Boże, jednak najwyraźniej to ty jesteś idiotką... - rzekła Mariví, śmiejąc się po drugiej stronie. - Naprawdę jeszcze się nie zorientowałaś? Nie dotarło to do ciebie?

- Co?

- Że ta dziewczyna jest w tobie zakochana, Raquel. Cholera, naprawdę jesteś tępa - rzuciła Mariví.

- Mamo, co ty wygadujesz?? Nie, nic z tych rzeczy!! - jej głos zabrzmiał zbyt ostro. Jak zawsze, kiedy kłamała lub próbowała to zrobić.

- Całowałyście się?

- Nie wiem, o czym mówisz! - odrzekła nerwowo.

- Całowałyście się - stwierdziła Mariví, uśmiechając się po drugiej stronie linii. - To dobrze, córeczko.

- Co? Jak to „dobrze"? - Raquel była zdezorientowana. - Mamo...

Reakcja matki kompletnie ją zaskoczyła. Dobrze?? Jej mama uważała jej związek z Alicią za dobry?? Od kiedy to stała się tak liberalna??

- Mamo... Gdybym ci powiedziała, że chodzę z... Alicią... Jak byś to odebrała? - spytała niemal szeptem.

- Ja?? Doskonale, kochanie! Byłabym bardzo szczęśliwa.

- Naprawdę??

- Jasne, i Paulita też. Prawda?? - dodała Mariví, zagadując do wnuczki. - Prawda, że byłoby super, gdyby twoja mama została dziewczyną Alicii?

- Mamo!! - krzyknęła Raquel, gdy zdała sobie sprawę z tego, co wyprawia jej matka. Wygadała wszystko jej córce! Cholera!!

- Tak!! - usłyszała w tle krzyk Pauli, zanim babcia dała jej telefon. - Naprawdę chodzisz z ciocią Alicią??!! - w głosie dziewczynki było tyle entuzjazmu, że Raquel odetchnęła z ulgą.

- Ech... Tak... Coś w tym stylu...

- Weźmiecie ślub?!

- Co??!! - pomysł córki postawił ją do pionu. - Nie, nie, Paulita. Nie, dopiero się poznajemy.

- Ale całowałyście się już?

- Ech, tak. Tak, ale... Nie przeszkadza ci to??

- Mi?? No co ty! To super! Będę mogła powiedzieć koleżankom, że mam dwie mamy! - krzyknęła Paula, po czym rzuciła telefon.

- Paula, nie biegaj! - skarciła ją Mariví. - Właśnie skacze z radości. Szkoda, że jej nie widzisz.

- Mamo, na serio to popierasz? - spytała Raquel niepewnie.

- Raquel, kochanie, poparłabym cokolwiek, bylebyś tylko ty była szczęśliwa.

Zapadła niezręczna cisza. Mariví wiedziała, ile zła wydarzyło się między jej córką, a tym dupkiem Alberto.

- Jesteś z nią szczęśliwa?

- Jak nigdy wcześniej...

- Dobrze to słyszeć.

- Mamo...

- Co, kochanie??

- Ja chyba... Myślę, że się w niej zakochałam.

Nemezis // (Alicia i Raquel)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz